24.04.2011 | Czytano: 3465

Spór o barwy (+zdjęcia)

„Nie znać historii to zawsze być dzieckiem. Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia” – twierdzi Marcus Tullius Cicero, mówca, filozof i polityk rzymski.

Istnieją pewne wartości uniwersalne, trwałe, które niezależnie od czasu są zawsze aktualne. One stanowią o naszej narodowej tożsamości i odrębności. One także wyznaczają obszar naszego bycia Polakiem, kibicem Podhala czy innej drużyny. „ W naszym sercu ... (tutaj wpisać nazwę klubu)” – często śpiewają kibice. Śpiewem identyfikują się z klubem, okazują przywiązanie do jego symboli – godła, barw. Utożsamiają się z jego historią. A jej znajomość, to również wiedza o ludziach, którzy ją tworzyli, którzy byli współtwórcami dziejów klubu. Znamy i szanujemy polskie symbole narodowe. Szanujmy również Podhala, tak jak od 100 lat robi to Cracovia, Wisła...

Po zawieszeniu działalności przez SSA Wojas Podhale Nowy Targ hokej w Nowym Targu uratowali włodarze MMKS. Tego nikt im nie odbiera. Za to sympatycy kauczukowego krążka są im wdzięczni. Niemniej chcąc wyjść przed szereg, nie wsłuchując się w głosy tych, którzy w tym klubie działali lata, postanowili – jak w tym zbereźnym kawale – z płotu zdrapać barwy klubowe. Nie sprawdzając dlaczego na tym płocie się znalazły. Mówią o tradycji i historii, ale to tylko słowa. Czyny świadczą o zupełnie czymś innym. Może dojść do tego, że blisko 80 –letni staruszek zostanie zaduszony w międzynarodowej społeczności statystycznej. Paradoks polegać będzie na tym, że uduszą go te same ręce, które przed rokiem go ratowały.

Przyczyna? Ot, takie nowotarskie piekiełko. Nie ważne czy jest to szkodliwe dla staruszka, byle moje było na wierzchu. A wystarczyło spytać tylko ludzi, którzy ponad 40 lat związani są z klubem, którzy na zbudowanych fundamentach wznosili potęgę Podhala. Jak choćby Tadeusza Japoła, który od początku lat 70- tych przeszedł wszystkie szczeble działalności w Podhalu. Był prezesem, wiceprezesem, kierownikiem, a nawet kuratorem. Obecnie szefuje nowotarskim oldbojom. To skarbnica wiedzy, która jest pod nosem, ale... jej nikt o zdanie nie pytał.

- Dla mnie spór o barwy nie istnieje. Żółto- granatowo – czerwone były od zarania i nic w tym względzie się nie zmieniło - powiada Tadeusz Japoł. – Nie można opierać się na jakieś wybranej cząstce, zdjęciu, plakacie... Pomyłka obecnie rządzących klubem mogła się wziąć stąd, że w 1983 roku, podczas 50- lecia, wkradł się błąd. Firma FotoPam, której zlecono wykonanie pamiątek, zamieniła pozytyw z negatywem, zamieniając miejscami żółty kolor z czerwonym. Byłem wtedy wiceprezesem ds. sportowych i doskonale znam sytuację. Szybko zauważyliśmy błąd, skorygowaliśmy go i odpowiednie organa o tym poinformowaliśmy. Za dużo na jubileusz wyprodukowaliśmy odznak, proporczyków, biuletynów, kalkomanii, by to wszystko wyrzucić. Sporo ludzi tym obdarowano, te pamiątki ciągle gdzieś się plątają. To tak jak teraz z dwuzłotową monetą z szachownicą. Będzie pamiątką numizmatyczną, ale nie w obiegu. Nasz błąd jest pamiątką, ale go nie powielajmy, nie podawajmy go za przykład właściwych barw. Ci, którzy znają historię klubu wiedzą o naszej pomyłce. Po roku naprawiliśmy błąd wypuszczając odznakę z wieńcem i szarotką w prawdziwych barwach, Ludzką rzeczą jest błądzić, ale nie wstydziliśmy się przyznać do błędu.

- Wiedziałem, że ta pomyłka odbijać się będzie czkawką – mówił jeden z twórców odznak, konsultant do księgi 75 –lat Szarotek, Stanisław Lubertowicz. – Mnie się już nawet nie chce tego tłumaczyć. Nie wiem dlaczego my Polacy mamy tak lekkomyślny stosunek do tradycji i symboli. Dlaczego musimy się spierać w tak ewidentnej sprawie. Nie potrafimy uszanować tego co nasi poprzednicy ustalili. Jubileuszowa tarcza z gwoździami nadal szpeci Salę Tradycji. Obiecywali, że zmienią, nie zmienili i zafundowano potomnym pasztet. Ludzie się spierają, wyciągają swoje armaty, a przebicie gwoździ nie jest ani kosztowne, ani pracochłonne, ale nikt tego nie zrobił przez 20 lat! Nie wiem czy dożyję momentu kiedy wszystkie te sprawy zostaną wyprostowane.

Na 60- lecie po raz wtóry zmieniono barwy Podhala. Ten zabieg, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, był marketingowy. – Zmieniliśmy nazwę klubu na Nowotarski Klub Sportowy Podhale – wyjawia Tadeusz Japoł. – Napisaliśmy nowy statut, w którym zmieniliśmy barwy. To był celowy zabieg, aby „wygospodarować” z miejskiej kasy środki na jubileuszowe obchody. Jeszcze w trakcie trwania rozgrywek wróciliśmy do KS co zostało zatwierdzone przez urząd wojewódzki. Ciągłość klub nie utracił. 60- letnia odznaka zrobiona była jednak we właściwych barwach. Byli hokeiści i działacze Podhala nosimy się z zamiarem przekazania MMKS historii klubu, jego pamiątek. Jak ją przekażemy, gdy mają inne barwy? To przecież inny klub.

Barwy Podhala były w pewnym okresie w kolorach Spójni, Sparty ( z początkiem lat 50-tych), a w juniorach Włókniarza. Tym razem to nie efekt pomyłki, ale odgórny „prikaz”, gdyż ówczesna władza żądała, by mistrzostwa rozgrywane były w ramach zrzeszeń. W juniorach łączono pod jednym szyldem Podhale i ŁKS.

26 listopada 1932 roku, gdy powstało Towarzystwo Sportowe Podhale wzorowano się na dokumencie WKS Legia, z kosmetycznymi poprawkami. Warszawianie też nie byli oryginalni i skorzystali z powszechnie kopiowanego wzorca – statutu lwowskiej Pogoni. Składał się z 26 paragrafów i był na tyle uniwersalny, że w zasadzie należało zmienić paragraf pierwszy oraz ewentualnie szósty i siódmy (mówiły o wysokości składek członkowskich). W oryginale statut zaczynał się od zdania: Towarzystwo nosi nazwę Lwowski Klub Sportowy „Pogoń”. Taki zapis paragrafu pierwszego zamieszanie zrobił w przypadku Podhala, bowiem pozostawiono zarówno Towarzystwo jak i Klub Sportowy. Statut o barwach nie wspominał. Dopisano je w 1947 roku tuż przed obchodami 15-lecia klubu.

Zacząłem i zakończę słowami Cycerona. „ Każdy zacny i poważny człowiek nie wyzna, że wiele nie wie i że ciągle powinien się uczyć”.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama