- Efekty pracy zobaczyliśmy w niedzielę. Nie dziwi mnie słaby poziom meczów, ale trzeba wierzyć, że są to pierwsze koty za płoty. Trzeba mieć nadzieję, że kolejne kolejki przyniosą wyższy poziom i dostarczą większych emocji – zaczyna swój komentarz nasz ekspert Daniel Siwor.
- Nic natomiast nie zmieniło się w ostrości gry. Podobnie jak jesienią kolorowo było na boiskach. Sędziowie pokazali 22 żółte kartki, wyrzucili dwóch zawodników z boiska, z tym jednego bezpośrednio, a drugiego w wyniku dwóch żółtych. Padło mało bramkę, bo tylko 20, przy czym aż osiem widzieli widzowie w Poroninie. To było najlepsze spotkanie. Oprócz goli byliśmy świadkami ciekawych, dynamicznych i składnych akcji. Zapora postawiła się Porońcowi. Gospodarze do końca musieli walczyć, bo rywal na gol odpowiadał golem. Gole M. Greli nożycami i Firka z 30 metrów były okrasą meczu.
Pozostałe potyczki były nudne jak przysłowiowe flaki z olejem. Rozczarowała Orawa, która uległa Wierchom 0:1. Mecz ze skromniutką ilością spięć podbramkowych i strzałów. W końcówce goście grali w dziesiątkę, ale nawet tego gospodarze nie potrafili wykorzystać.
Punkty u siebie zgubił lider. Początek był imponujący, bo po 6 minutach było 1:1 i...tak zostało. Z upływem czasu drużyny już tak skuteczne nie były. Kierownik Jarmuty twierdzi, że jego zespół miał ogromną przewagę, ale nie okazje, lecz bramki liczą się w futbolu. Czarni nastawili się na zabezpieczenie bramki i przetrzymali ataki szczawniczan.
Słabym poziomem uraczyli widzów piłkarze Wiatru i Sokolicy. Ta ostania wywiozła cenny punkt. Prezentowała się lepiej od gospodarzy, miała też, szczególnie w pierwszej połowie, więcej okazji do zdobycia gola.
Totalny falstart zaliczyła drużyna z Frydmana. Przegrała u siebie z Chabówką i sytuacja dla ZOR- u zrobiła się nieciekawa. Jeśli piłkarze z Frydmana chcą się utrzymać z lidze, to tracić punktów na własnym boisku nie powinni. Nie pomógł im nawet powrót do bramki M. Janczego. Chabówka w końcówce zdobyła zwycięskiego gola ze stałego fragmentu gry. Dzięki temu zwycięstwu uciekła na odległość 9 punktów od strefy spadkowej.
Nadal solidnie gra Babia Góra. Nie bez problemów, ale zainkasowała komplet punktów z Huraganem. Dwoma kapitalnymi interwencjami popisał Rejczak w bramce waksmundzian, zaś wielkim kiksem jego kolega z drużyny Sz. Drożdż, który w ostatniej minucie z metra nie trafił do bramki.
Niepokoi również gra Orkana, który ma ładne obiekty sportowe i możliwości, by dobrze przygotować się do sezonu. Tymczasem przegrała z sąsiadem z tabeli, który dysponował gołą jedenastką. Prezes Lubania musiał wybiec na boisko, by drużyna zagrała w komplecie. Strata Orkana do grupy środka powiększyła się i sytuacja jest niewesoła.
Jedenastka kolejki: Rejczak (Huragan) – W. Noworolnik (Lubań), Gacek (Czarni), M. Bobak (Sokolica), Mitoraj (Wierchy) - T. Lach (Babia Góra), Kudzia (Babia Góra), Chrobak (Poroniec), Matkowski (Poroniec), Firek (Zapora) - K. Kurnyta (Lubań), M. Grela (Poroniec).
Tekst Stefan Leśniowski