14.03.2009 | Czytano: 2981

Sportowa rewelacja roku: Sonia Klich

Trzeba być niezwykle utalentowanym, by po trzech latach treningów, sięgnąć po wicemistrzostwo świata seniorów. Dodajmy do tego, że dokonała tego 15 – letnia dziewczyna! Po raz pierwszy startowała w kategorii WOMAN i od razu taki sukces. To była sensacja roku 2008...

Ogromne zaskoczenie w światku rowerowego trialu, dyscypliny niezwykle trudnej, wymagającej nie tylko odwagi, ale sporej siły i umiejętności technicznych

Gdy patrzy się na to co wyprawiają najlepsi w tej dyscyplinie sportu, to przeciętnemu zjadaczowi chleba cierpnie skóra. Są tacy, że nie wyszliby na wielką szpule po kablach elektrycznych, czy na potężny głaz. Tymczasem ta drobna dziewczyna na rowerze musi, niczym kozica, pokonywać różnego rodzaju przeszkody –sztuczne i naturalne. Trzeba przeskoczyć z głazu na głaz, ze szpuli na szpulę, pokonać mokre kamienie, nieraz pokryte mchem i do tego nie można się podeprzeć. Każda „noga” – jak mawiają na podpórkę zawodnicy – to punkt karny. Tylko ci, którzy wykonują te ekwilibrystyczne ewolucje bezbłędnie, albo ze znikomą liczbą błędów sięgają po najwyższe zaszczyty. Do takiej perfekcji doszła właśnie nowotarżanka SONIA KLICH, bo o niej mowa.

To nie jedyny jest sukces w taki krótkim kontakcie z tym sportem. Jest dwukrotną wicemistrzynią Europy ( 2007 i 08), mistrzynią Polski z 2008 i dwukrotną wicemistrzynią kraju (2006 i 07), a plany… ma jeszcze bogate.



- Tegorocznym celem numer jeden jest wywalczenia mistrzostwa świata – mówi. Plany może pokrzyżować budżet. Odbywają się bowiem w dalekiej Australii i nie wiadomo, czy PZKol znajdzie fundusze. Jestem optymistką i wierzę, że pojadę do kraju Kangurów i zdobędę upragnione „złoto”. Na pewno z tego powodu nie wybierzemy się do Nowej Zelandii, na jedną z rund Pucharu Świata. Są cztery, w trzech będę uczestniczyć – w Hiszpanii, Francji i Belgii.

- Jak trafiłaś do tego sportu?
- Dzięki Przemkowi Kaczmarczykowi ( aktualny mistrz kraju w trialu motorowym – przyp. SL). Jego syn Oskar uprawiał ten sport. Na jego rowerze zaczynałam przygodę. Tak ten sport mi się spodobał, że wymusiłam na mamie, by kupiła mi rower, profesjonale cacuszko. Wtedy jeszcze większego bakcyla połknęłam.

- Czym różni się takie „cacuszko” od zwykłego roweru?
- Rower jest zrobiony z jak najlżejszych materiałów, by można było z łatwością skakać przez przeszkody. Ma aluminiową rurę z komponentami karbonu, o małych rozmiarach, ale bardzo wytrzymałą. Ma niewielkie koła o średnicy 20 i 26 cali. Szczególnie istotne są w rowerze trialowym hamulce - dominują tu hamulce tarczowe. Muszą łapać z ogromną siłą punktowo, tzn. nie mogą mieć dużej modulacji siły hamowania. Gdy zaciśniemy dźwignie hamulca, ma on za zadanie zablokować koło. Niektórych może zdziwić widok człowieka jeżdżącego na rowerze bez siodełka. W rowerze trialowym go brakuje. Podczas zawodów nie ma okazji na siedzenie. Cały czas stoi się na pedałach, co wymusza bardzo specyficzną konstrukcję. No i na koniec opony. Posiadają gęsty bieżnik i wykonane są z dosyć miękkiej mieszanki gumy.

- Drogi musi być taki wehikuł?
- Około 10 tysięcy złotych. Rower wystarcza na jeden sezon, ale komponenty trzeba często zmieniać. To samo dotyczy opon i dętek. Na dętce można przejechać cały sezon, ale może się zdarzyć, że trzeba 50 razy wymienić. Opony wymienia się co trzy miesiące. Muszą być najwyższej jakości, bo od ich przyczepności zależy udany skok, a co za tym idzie bezpieczeństwo zawodnika.

- Ile startów zaliczasz w sezonie?
- Około trzydziestu. Już zaczęliśmy przygotowania do nowego sezonu. Cztery razy w tygodniu ćwiczę na rowerze. Specjalistyczne treningi odbywają się w hali u Filipa Mrugały, bądź u Rafała Luberdy. Są już dobre warunki do jazdy na świeżym powietrzu w Krakowie. Już tam trenowaliśmy. Jest jeszcze siłownia i treningi wytrzymałościowe.

- Tral to urazowy sport. Czy kontuzje cię omijają?
- Czasami spada się z wysoka i ląduje się z pedałem w kolanie, czy rozerwanym goleniem. O rozbitych łokciach i siniakach nie wspomnę.

- Podobno chcesz wystartować na igrzyskach olimpijskich? W jakiej dyscyplinie, bo trialu rowerowego nie ma w programie?
- To marzenie każdego sportowca. Nie ukrywam, że ja o tym marze, a jest to całkiem realne. Oczywiście wystartowałabym w BMX, bo również w tej dyscyplinie zaliczyłam udane starty. Wygrałam już Puchar Polski, a tylko choroba mi przeszkodziła w wzięciu udziału w mistrzostwach kraju. W tym roku wystartuję w nich.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama