05.04.2011 | Czytano: 1132

VI liga: Rewelacyjny początek Jordana

Rewelacyjnie rozpoczął rewanżową rundę w nowosądeckiej okręgówce (VI liga) zespół Jordana Jordanów. Na początku wiosennych rozgrywek piłkarze Jordana odnieśli dwa zwycięstwa: jedno u siebie i drugie na wyjeździe.

Były to wygrane z nie byle, kim bo z KS Zakopane 5 drużyną w tabeli 3-2 u siebie i 2-0 na wyjeździe z czwartym w lidze Popradem Rytro. Po tych wygranych i potknięciach dwu czołowych drużyn: Ogniwa Piwniczna i Kobylanki jordanowianie zostali wiceliderem nowosądeckiej VI ligi. Co więcej zmniejszyli dystans do lidera Ogniwa do 5 punktów.

- Cieszą nas bardzo te zwycięstwa, ale nie wpadamy w euforię. To dopiero początek piłkarskiej wiosny a przed nami wiele spotkań głównie na wyjazdach - mówi trener drużyny Jakub Jeziorski. - Pierwsze wiosenne mecze pokazały, że siły zespołów w naszej lidze są bardzo wyrównane. W obu kolejkach nie zabrakło niespodziewanych rozstrzygnięć. Mimo naszej dobrej lokaty trzeba się mieć na baczności. My w dalszym ciągu nie mierzymy w mistrzostwo, raczej patrzymy do tyłu, aby jednak pozostać w klasie okręgowej, która w przyszłym sezonie numerycznie będzie V ligą. Nasza wygrana w Rytrze nie była dziełem przypadku. Wygraliśmy zasłużenie, bo w przekroju meczu byliśmy zespołem lepszym. Gospodarze w całym spotkaniu tylko dwukrotnie zagrozili naszej bramce. Nasz golkiper Marcin Sitarz najpierw wygrał pojedynek sam na sam z piłkarzem Popradu, oraz w pięknym stylu wybronił strzał w podobnych okolicznościach. My poza zdobytymi golami mieliśmy tych sytuacji bramkowych, co najmniej dwa razy tyle. Moim zdaniem kluczem do zwycięstwa było odcięcie od piłek dwójki napastników drużyny gospodarzy. Ścisłe krycie Poczkajskiego i Kuska oraz dobra organizacja całej gry obronnej dawała nam szanse na szybkie rozgrywanie piłki co w konsekwencji zaowocowało zdobyciem dwu goli i zwycięstwem. Samo spotkanie nie było porywającym widowiskiem, była to typowa twarda walka o punkty. Twierdzę, że lepszy mecz rozegraliśmy z Zakopanem a i tamta wygrana przyszła nam trudniej niż ta w Rytrze.

Dwa inne podhalańskie zespoły w tej lidze KS Zakopane i LKS Szaflary zagrały ze sobą derbowe spotkanie. Dla piłkarzy z pod Giewontu były to drugie z rzędu podhalańskie derby. W Jordanowie zakopiańczycy jak już wspomnieliśmy przegrali 3-2 w Szaflarach wygrali 3-1. Szaflarzanie przystępowali do tego spotkania opromienieni wysoką wygraną w Korzennej 5-1. Trener Szaflar Paweł Podczerwiński studził jednak rozbudzone nadzieje przed tym meczem wiedząc, że o pełen sukces będzie bardzo trudno, pomimo iż na jesieni jego zespół wygrał w Zakopanem 1-0. I miał rację, chociaż do przerwy jego podopieczni prowadzili 1-0. Druga połowa należała jednak do zakopiańczyków i przyniosła im całkowicie zasłużone zwycięstwo.

- Przegraliśmy mecz, bo w drugich 45 minutach zabrakło nam po prostu sił - mówi trener Szaflar. - To jest jednak konsekwencja takich możliwości czasowych, jakimi na treningi dysponują moi zawodnicy. Przepracowanie okresu przygotowawczego w granicach 50-60 procent okazuje się niewystarczające. W pierwszej połowie prowadziliśmy z rywalami równorzędną grę i zdobyliśmy bramkę z wyuczonej akcji. Naszym mankamentem dotychczas było rozgrywanie stałych fragmentów gry szczególnie rzutów rożnych. Gol strzelony zakopiańczykom właśnie po rozegraniu rogu utwierdza mnie w przekonaniu i mam nadzieję, że też naszych piłkarzy, że trzeba te elementy gry ćwiczyć. Szkoda, że przy stanie 1-0 nie wykorzystaliśmy okazji na podwyższenie rezultatu, bo może wtedy wynik tego meczu byłby inny.

Drużyna z Zakopanego przystępowała do tego meczu z trudnej psychologicznie sytuacji. Jednak podopieczni trenera Bartłomieja Walczaka poradzili sobie w niej zupełnie dobrze i to już należy zapisać, jako pozytywny dla nich aspekt tej konfrontacji. Przegrywali 0-1 a mimo to wygrali derbowy mecz na boisku rywala. Głównym walorem, jakim zakopiańczycy przewyższali gospodarzy był lepsza kondycja a przez to większa szybkość indywidualna i rozgrywania akcji w końcówce spotkania. Jeżeli przez 70 minut zdobywca dwu bramek w tym mecz Bolesław Wesołowski nie mógł sobie poradzić z obrońcami Szaflar to już przed jego końcówką mijał rywali z łatwością i co najważniejsze strzelał gole. Ten piłkarz empirycznie przekonał się, że systematyczne treningi, jakie odbywał w ostatnich trzech tygodniach przed rozgrywkami dały efekt. Trener Walczak stwierdził, że frekwencja na treningach przed wiosenną rundą wahała się w granicach 30 procent. Co by było jak by ci zawodnicy przepracowali w 80-90 procentach okres przygotowawczy? Graliby na pewno jeszcze lepiej. Wszyscy podhalańscy piłkarze musza zrozumieć, że okres przerwy zimowej to najlepszy czas na przygotowanie organizmu do całorocznych rozgrywek. Dla traktującego z powagą i odpowiedzialnością swoją pasję piłkarza nie powinno być problemem fizyczne przygotowanie organizmu, nawet, jeżeli ma się absorbującą pracę. Kondycję można wypracować nawet samemu według wskazań trenera.

Trener Walczak oczywiście był zadowolony z wyniku, ale jeszcze bardziej z realizacji założeń taktycznych, jakie nakreślił przed tym meczem.
- Mieliśmy grać krótkie prostopadłe podania do napastników i oczywiście strzelać z dystansu właściwie z każdej nadarzającej się okazji – komentuje trener Walczak. - Nie można było na jednak wąskim boisku grać w poprzek, bo to groziło stratami piłki w środku pola i w konsekwencji okazjami dla rywali na kontry. W pierwszej połowie, chociaż mieliśmy minimalną przewagę w polu nie udało się jej przełożyć na gole. Na drugą części meczu, pomimo, że przegrywaliśmy 0-1 niczego w naszej grze i ustawieniu nie zmienialiśmy. To było ważne, aby zawodnicy desperacko nie rzucili się do przodu, aby natychmiast odrobić stratę. To mogło przynieść odwrotny skutek. Jestem zadowolony, że wytrzymali presję, że grali konsekwentnie i w odpowiednim momencie potrafili wykorzystać stwarzane sobie sytuacje bramkowe. Nie mam w zwyczaju wyróżniać poszczególnych zawodników, ale trudno pominąć wyczyn Fabiana Leniewicza. Ładnie ograł obrońcę na 30 metrze a już uderzenie, po którym piłka wpadła do bramki w samo okienko to był majstersztyk. To był gol godny stadionów świata. Bolek Wesołowski chyba też przekonał się, że dobre przygotowanie do sezonu daje satysfakcję i jemu i co ważniejsze korzyść drużynie. Nie obyło się w tym spotkaniu także bez mankamentów w naszej grze. Straciliśmy bramkę po zagraniu z rzutu rożnego bez należytej reakcji z naszej strony. Tą lekcję nasi piłkarze muszą wziąć sobie do głów. Można stracić gola, ale wcześniej trzeba zrobić wszystko, aby przeciwnik nie miał łatwo przy jego strzeleniu. Całe szczęście, że takich błędów w naszej grze w tym meczu było mało.

Derbowe spotkanie w Szaflarach miało ładną oprawę. Drużyny na boisko wyprowadzili młodzi adepci Akademii Piłkarskiej Górnika Zabrze trenujący w Szaflarach. Trzeba też podkreślić kulturalną i sportowa atmosferę tego spotkania. Sędzia Mariusz Wrażeń z Gorlic nie pokazał ani jednej żółtej czy czerwonej kartki. Po prostu nie miał ku temu nawet żadnej sposobności. Tym meczem gospodarze zaprzeczyli obiegowym opiniom o ich niby szowinistycznych zachowaniach. I tak powinno być zawsze.

Ryb

Komentarze







Tabela - Klasa A

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Lubań Maniowy - Zapora Kluszkowce II 8 24
2. Orawa Jabłonka 7 19
3. Bór Dębno 8 18
4. AP Wisła Czarny Dunajec 8 15
5. Przełęcz Łopuszna 8 14
6. Czarni Czarny Dunajec 8 10
7. Wierchy Lasek 8 10
8. Zakopane 8 10
9. Skalni Zaskale 8 9
10. Granit Czarna Góra 8 8
11. GKS Łapsze Niżne 8 7
12. Dunajec Ostrowsko 8 6
13. Lokomotiv Chabówka 7 5
14. Jarmuta Szczawnica 8 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama