03.04.2011 | Czytano: 2515

Radości i troski trenera Macieja Jankowskiego

W ubiegłym tygodniu w Jurgowie odbyły się finałowe zawody Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim młodzików i juniorów młodszych. Duży sukces odniosła na nich trenowana przez Macieja Jankowskiego jego córka Katarzyna, która wygrała rywalizację w kategorii juniorek młodszych. Zakopiańskiego szkoleniowca poprosiliśmy o kilka uwag na temat rywalizacji w tegorocznym PP i niektórych problemów narciarstwa alpejskiego.

Panie trenerze zwycięstwo Pana córki w całym cyklu PP to chyba dodatkowa satysfakcja?
Ja oczywiście cieszę się ze zwycięstw, każdego prowadzonego przeze mnie zawodnika, czy zawodniczki, ale oczywiście z wygranej swojego dziecka jeszcze bardziej to chyba naturalne.

Wygrana Katarzyny w tegorocznym PP zdarzyła się w niezwykłych okolicznościach?
W kategorii juniorek B o palmę pierwszeństwa rywalizowały Katarzyna Wąsek z Czantorii Ustroń z moją córką. Na ogół było tak, że slalomy wygrywała Wąsek natomiast slalomy giganty Katarzyna Jankowska. Przed ostatnią konkurencją slalomem w Jurgowie Wąsek miał 50 punktów przewagi. Wiadomo, że o błąd w tej technicznej konkurencji nie jest trudno i taki przytrafił się Wąsek. Już w pierwszym przejeździe „złapała tyczkę” i chociaż ukończyła zawody to tylko na 14 miejscu. Moja córka wytrzymała psychicznie tę „próbę nerwów” zajęła w slalomie 2 miejsce, co jednak dało jej wygraną w całym cyklu.

Na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży tak dobrze nie było.
Niestety tuż przed zawodami Kasia skręciła nogę i właściwie o starcie nie było mowy. Ona jednak bardzo chciała uczestniczyć w tych zawodach. Pomogli nam moi koledzy ortopeda Szymon Banak i fizykoterapeuta Michał Obtułowicz (pracuje z kadrą młodzieżową skoczków narciarskich). Kasia wystartowała, ale o sukcesach na twardej trasie Harendy trudno było marzyć szczególnie w gigancie. Udało się jednak wywalczyć srebrny medal w slalomie. Z perspektywy całego cyklu PP ten start okazał się bardzo potrzebny, bo wyniki OOM były zaliczane do klasyfikacji końcowej PP.

Czy trenowanie własnego dziecka jest łatwiejsze czy trudniejsze?
Z jednej strony łatwiejsze, bo ma się pod kontrolą wszystkie aspekty treningu i wychowawcze, z drugiej chyba trudniejsze dla samej zawodniczki, bo nawet w domu styka się z tymi samymi problemami, co na treningach.

Panie trenerze wygrana Kasi w PP to nie pierwszy sukces Pana podopiecznych w tym cyklu zawodów wzorowanych na PŚ.
Oczywiście, jako trener i pracownik zakopiańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego miałem przyjemność prowadzić wiele zawodniczek i zawodników. Pod moją opieką w pewnych momentach swoich karier były siostry: Agnieszka i Maryna Gąsienica Daniel, rodzeństwo Kłusaków: Michał, Jakub i Magdalena, bracia Maciej i Jakub Kominkowie, bracia Jakub i Marcin Hładowczakowie i wielu innych alpejczyków. Prawie wszyscy wygrywali PP zdobywali medale MP juniorów, reprezentowali nasz kraj na arenie międzynarodowej. Przypomnę, że Agnieszka Gąsienica Daniel to aktualnie nasza najlepsza alpejka jej siostra Maryna trzy lata temu wygrała nieoficjalne mistrzostwa świata dzieci w Topolino. Wszyscy ci zawodnicy wywodzą się z Zakopanego bądź Kościeliska. Teraz w gronie najlepszych w PP z naszego miasta jest tylko moja córka i Justyna Sikora. Szkoda, wielka szkoda, że w zimowej stolicy Polski jest coraz mniej zawodników uprawiających spoty zimowe.

Jaki był poziom w tegorocznym PP?
Może nie różnił się znacząco od poprzednich lat, z tym, że jest coraz węższa czołówka. O zwycięstwo rywalizuje 2-3 zawodniczki, czy zawodników, reszta zdecydowanie odstaje od najlepszych. W dawnych latach więcej było klasowych zawodników, rywalizacja było bardziej wyrównana i zacięta.

Polskie narciarstwo alpejskie od dawna nie może doczekać się sukcesów, jakie mają skoczkowie, czy biegacze za sprawą Justyny Kowalczyk, czy to się zmieni?
Bardzo bym chciał, ale to długi i skomplikowany proces. W odnowę narciarstwa alpejskiego zaangażował się znakomity przed laty zawodnik Andrzej Bachleda Curuś. Stworzył program Tauron Ski Tur. Z tego programu miały być pieniądze na szkolenie, na stypendia dla najlepszych młodych zawodników. Na razie pozostało to w sferze projektów w tym roku ma się to zmienić radykalnie. Jednak każda tego typu inicjatywa jest cenna. W związku ze zbliżającymi się pierwszymi Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi Młodzieży w Insbruku my trenerzy i działacze z Komisji Zjazdów PZN staramy się stworzyć program przygotowań do tej imprezy pozyskać środki na jego realizację. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

No właśnie narciarstwo alpejskie to jednak bardzo drogi sport, z jakich środowisk wywodzą się zawodnicy. Jak są finansowani?
Nie jest tajemnicą, że główny ciężar finansowania karier zawodników szczególnie na ich wstępnym etapie spoczywa na barkach rodziców, albo, jeżeli to się uda sponsorów. My mamy takie szczęście, że znacząco wspiera nas pan Zbigniew Gierak właściciel firmy Fordex z Poznania. Wyposaża Kasię w narty i buty Nordica oraz inny sprzęt firmy Level. Pomaga nam też pan Tomasz Kominko z Zakopanego, dostarcza gogle i okulary Salice i Zepppelin. Bardzo chciałbym za pośrednictwem Waszej Gazety podziękować obu Panom za nieocenioną pomoc. Jeżeli chodzi o proces szkoleniowy to chyba łatwiej jest zawodnikom i zawodniczkom, którzy uczęszczają do szkół sportowych. Tam się uczą, tam trenują, mają zorganizowany tok przygotowań.

Ryb

Komentarze







reklama