19.02.2011 | Czytano: 971

Nie muszą się wstydzić

Podhala zabraknie w wielkiej czwórce. Tym samym zakończył się prawdziwy sezon dla górali. Co prawda pozostała im walka o miejsca 5-8, ale... Czy to teraz ważne, które zajmie się miejsce? Liczą się tylko zwycięscy. Czy w meczach o „pietruszkę” nie trzeba się już skupić na budowie zespołu na nowy sezon?

Wielu nie wierzyło w podopiecznych Jacka Szopińskiego, a ci łatwo skóry nie sprzedali. Trzeba im podziękować za to co zrobili, bo wszyscy wiedzą w jakiej sytuacji znalazł się nowotarski hokej. Gdyby w innym klubie odeszło pół drużyny, która decydowała o obliczu, to jestem święcie przekonany, że byłyby tam już zgliszcza. Tymczasem w kuźni talentów produkuje się nowych hokeistów, którzy – jak pokazały mecze z Unią – potrafią grać w hokeja i w przyszłości są w stanie nawiązać do sukcesów swoich starszych kolegów. Trzeba tylko cierpliwości i dobrych inżynierów, by powstająca budowla nie zawaliła się. Zabrakło małego detalu, zapewne wygranego meczu u siebie, a może jeszcze czegoś....

- Skuteczności, zimnej krwi, ogrania, doświadczenia, hokejowego cwaniactwa – wylicza nasz ekspert, Jacek Kubowicz. – Nie wierzę, że nagle 30-latkowie z Unii mieli więcej sił niż nasza młodzież. Zapewne zabrakło też Czuy’a, walczaka, który w najtrudniejszych momentach potrafił poderwać zespół do walki. Dołożyłby jakąś cegiełkę. Może strzelił ważną bramkę, bo to potrafił. Ale to już tylko gdybanie. Ogólnie drużyna pozostawiła pozytywne wrażenie. Większość kibiców sceptycznie widziała nasze szanse przed pierwszym gwizdkiem play off. Niektórzy wróżyli nam koniec po trzech meczach, a skończyło się pięciu dramatycznych potyczkach.

Rajski MVP
- Nie jest jednak przypadkiem, że prawdziwe emocje skończyły się dla nas już w fazie ćwierćfinałowej – twierdzi Jacek Kubowicz. - Liga w naszym wykonaniu to huśtawka nastrojów. Mecz słabsze przeplatane były dobrymi występami i wygranymi z tuzami ligi. Niemniej zabrakło stabilności. Były sportowe wpadki i my kibice nie mogliśmy tego zrozumieć. Bez wątpienia MVP serii z Unią został Tomasz Rajski. Był w świetnej dyspozycji, ratował zespół z ogromnych opresji. We wszystkich spotkaniach obejmowaliśmy prowadzenie. W ostatnim gola zdobyliśmy w osłabieniu i to podbudowało zespół. Unia jednak poczuła nóź na gardle. Zdawała sobie sprawę jak niebezpieczna mogłaby być sobotnia wyprawa do Nowego Targu. Gra przy komplecie publiczności. Unici wygrali dzięki większemu spokojowi i opanowaniu w sytuacjach podbramkowych.

O „pietruszkę”?
- Nie mogę się zgodzić, że gra o miejsca 5- 8 jest o „pietruszkę” – mówi nasz ekspert. - Choćby dla kibiców powinni grać o jak najlepsza lokatę. Ta drużyna zasługuje na więcej niż siódme czy ósme miejsce. Inaczej też się rozmawia ze sponsorem, gdy uplasuje się na piątym miejscu, niż ósmym. Prawdą jest także, że sukces w naszym hokeju nie zawsze przekłada się na zdobycie możnego sponsora. Podhale przecież było mistrzem Polski, a trzeba było zamknąć „interes”. Sponsorzy hokej omijają wielkim łukiem. Budowa drużyny powinna się zacząć jak najwcześniej, ale trzeba mieć zabezpieczenie finansowe na przyszły sezon. Jeśli takie są, to już trzeba zasiąść do rozmów z hokeistami. Tylko czy my mamy sponsora generalnego? Ilu jest mniejszych, a ile średnich sponsorów? Czy stać ich na utrzymanie markowego zespołu?

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama