15.02.2011 | Czytano: 1048

Zepsuta feta

- Wierzę, że dobrze rozpoczęliśmy i dobrze zakończymy.  Rajski robi nam dobrą robotę w tyle, jak i cała defensywa. To może być klucz do zwycięstwa – mówił w pierwszej przerwie Marcin Kolusz.

Jego słowa się spełniły. Unia nie postawiła kropki nad „i”. Buńczuczne zapowiedzi o zakończeniu serii się nie spełniły, dlatego, że „Szarotki” na to nie pozwoliły. Zagrały cierpliwie w defensywie i kontrami wypunktowały szamoczącego się rywala. Trzeba też przyznać, iż ich golkiper Unii nie był tym razem ich ostoją.

Tak jak przewidywaliśmy Kelly Czuy nie doleciał do Polski. Było to niemożliwością. Dodzwoniono się do niego dopiero w poniedziałkowe późne popołudnie. Kanadyjczyk potwierdził nasze przypuszczenia, że związany jest kontraktem i nie może go zerwać. Szkoda, że darczyńcy tak późno się pojawili, bo była szansa, gdy był jeszcze w Nowym Targu, by został co najmniej na pierwszą rundę. Dla kibiców Podhala przekazuje jednak optymistyczne wieści. Jeśli darczyńcy podtrzymają swoją „kopertową” ofertę, to wróci do Nowego Targu i... nie sam, lecz z dwoma kolegami.
Czuya nie było w Oświęcimiu, ale „Szarotki” w pierwszej tercji świetnie sobie radziły. Przez dłuższą cześć groźniej atakowali. Sytuacje bramkowe miał Baranyk (4 min.) Kmiecik ( 5 min.), ale co się odwlecze... W 7 minucie Michalski dograł zza bramki do Bomby, a ten pokonał Witka. Gra gospodarzom się nie kleiła, mieli problemy z rozwinięciem akcji zatrzepanych. Nie mogli sobie poradzić z wysokim pressingiem górali, którzy mieli jeszcze dwie sytuacje na podwyższenie prowadzenia. Różański chytrze uderzył zza obrońcy i bramkarz Unii miał ogromne problemy z zamrożeniem „gumy”. W 18 minucie krążek przedarł się między parkanami Witka i ...zatrzymał się na słupku. Miejscowi mogą mówić o dużym szczęściu. Wcześniej unici pudłowali z najbliższej odległości, a jeśli strzał zmierzał w światło bramki, to na posterunku był Rajski. Najlepszą sytuację miał Wojtarowicz, który z 3 metrów trafił w kask Rajskiego.

Oświęcimianie na przełomie pierwszej i drugiej tercji nie potrafili wykorzystać 96- sekundowej podwójnej przewagi. Niemniej w 23 minucie Řiha zaskoczył bramkarza Podhala. Odpowiedź górali była niemal natychmiastowa. Świetna zespołowa akcja prawym skrzydłem Kmiecika,i D. Kapicy, dogranie do Kolusza, a ten pozostawiony bez opieki nie został zatrzymany przez Witka. Gospodarze wyrównali, gdy tylko ławkę kar opuścił W. Bryniczka. Gol padł po ładnej akcji. Wojtarowicz dograł na drugi słupek do nadjeżdżającego Valušiak, a ten nie dał szans obrony Rajskiemu. To co wydarzyło się w 37 minucie może trafić do księgi rekordów. Bakrlik z własnej połowy „przestrzelił” parkany Witka. Bramka kuriozum, w dodatku w osłabieniu. – Nie widziałem tego gola. To zapewne był przypadek – bronił swojego bramkarza, Marcin Jaros. – Gramy ospale, gra nam się nie układa, ale są i takie mecze. W ostatnich 20 minutach musimy ciężko pracować, by zakończyć rywalizację. Musimy zagrać agresywnie, częściej strzelać, bo Rajski „wypluwa” krążki.

Nic z tych zapowiedzi się nie sprawdziło. To Podhale atakowało. Kmiecik i Baranyk mieli okazję, by wpisać się na listę strzelców. Dokonał tego w 47 minucie Różański, który czarował, czarował za bramką unitów i ich zahipnotyzował gospodarzy. Wyjechał zza bramki, znalazł lukę między nogami Witka i po raz pierwszy w tej serii górale objęli dwubramkowe prowadzenie. W 50 minucie na ławkę kar powędrował Baranyk i gospodarze ten fakt wykorzystali. Lot krążka po strzale Droni zmienił Tabaček i Rajski był bez szans. Nowotarżanie jednak grali „swoje”. W 54 minucie W. Bryniczka z niebieskiej linii pokonał będącego w nienajlepszej dyspozycji Witka. 2 minuty później znowu wyjmował krążek z siatki, gdy dwójkową kontrę zakończył Michalski ciągnionym strzałem w długi róg.

- Kluczem do zwycięstwa była...głowa – twierdzi Jacek Szopiński. – Zawodnicy wreszcie uwierzyli, że mogą ograć Unię, bo wcale nie jest wielką drużyną. W poprzednich meczach przewyższała nas doświadczeniem. Cwaniactwem nas ograła. Wyciągnęliśmy z tego wnioski. Lepiej się dzisiaj prezentowaliśmy fizycznie, byliśmy szybsi, składniej i groźniej atakowaliśmy. Dużo też strzelaliśmy. Już myślami jesteśmy przy jutrzejszym meczu.

Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 3:6 (0:1, 2:2, 1:3)
0:1 Bomba (Michalski) 6:51,
1:1 Řiha (Zatko) 22:20,
1:2 Kolusz (D. Kapica, Kmiecik) 24:06,
2:2 Valušiak (Piotrowicz, Piekarski) 30:39
2:3 Bakrlik (Różański) 36:38 w osłabieniu,
2:4 Różański (K.Bryniczka, Łabuz) 46:31 w przewadze,
3:4 Tabaček (Dronia) 49:49 w przewadze,
3:5 W. Bryniczka (Sulka) 53:19,
3:6 Michalski (D. Kapica, Bakrlik) 55:35.

Stan rywalizacji 2:2.
Sędziowali: Marczuk – Szachniewicz i Moszczyński (Toruń).
Kary: 22 ( w tym 2 min. tech.)– 22 min. Widzów 2500.

Unia: Witek – Gabryś, Cinalski, Jaros, Jakubik, Wojtarowicz - Dronia, Zatko, Řiha, Tabaček, Krajči - Piekarski, Flašar, Valušiak, Modrzejewski, Klisiak – Piotrowicz, Połącarz oraz Sękowski. Trener Karel Suchanek.
Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Różański, K. Bryniczka, Baranyk – Dutka, Bakrlik, Kmiecik, Kolusz, D. Kapica – W. Bryniczka, Sulka, Bomba, Neupauer, Michalski Cecuła, Gaj, Tylka, Jastrzębski, Puławski. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama