30.01.2011 | Czytano: 1001

Wściekłość trenera

Podhale nadal prześladuje wirus grypy. Różański, Jastrzębski i Bakrlik nie wsiedli do autobusu udającego się do Sanoka. Rozchorowali się. Trener Jacek Szopiński zmuszony został do kolejnych przetasowań piątek. Sporą niewiadomą była też dyspozycja zawodników wracających do gry po przebytej grypie. W takich okolicznościach skazywano nowotarżan nie pożarcie.

Tymczasem w pierwszych minutach bardzo aktywny był Baranyk, który z Zagłębiem w trzeciej tercji odesłany został pod koc. Niemniej skuteczności nie poprawił, bo nie potrafił pokonać Plaskiewicza z bliska backhandem (2 min.) i w sytuacji sam na sam (6 min.). W miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, ale oni również nie mogli znalazł recepty, by zmusić Rajskiego do kapitulacji. Golkiper Podhala bronił strzały z dystansu i z bliska. Wygrał też pojedynek oko w oko z Guričanem. Sanoczanie nie potrafili wykorzystać dwóch liczebnych przewag. Jak to się robi pokazał Czuy, który w kotle pod bramką przeciwnika czuje się jak ryba w wodzie. Ze stoicki spokojem wpakował „gumę” do bramki nad leżącym golkiperem. Jak się później okazało, było to jedyne trafienie górali, na więcej ich nie było stać.

- Stworzyliśmy więcej sytuacji, lecz szwankowała skuteczność – twierdzi drugi szkoleniowiec Ciarko, Marek Ziętara. - Druga i trzecia tercja, to już znaczna nasza przewaga, którą udokumentowaliśmy bramkami.

Katami nowotarżan okazali się gracze, którzy w ubiegłym sezonie wywalczyli mistrzostwo Polski dla Nowego Targu. Rozpoczął niszczącą robotę Ivičič. W 27 sekundzie Słowak mocnym strzałem zaskoczył Rajskiego. Nie pierwszy już raz Podhale po przerwie rozpoczyna grę mało skoncentrowane i płaci utratą gola. W 25 minucie „Szarotki” grały w przewadze i nadziały się na zabójczą kontrę. Była popisem dwójki wychowanków nowotarskiego hokeja – Malsińskiego i Gruszki. Ten pierwszy do „pustaka” podał koledze. Jakby tego było mało, to w 43 i 46 minucie Dziubiński, kolejny wychowanek Podhala, nie miał litości dla krajan. Oba gole zdobył w „ekstremalnych” warunkach. Pierwszego będąc już na kolanach ( znalazł lukę między słupkiem a „rakiem” Rajskiego), drugiego z obrotu (krążek wtoczył się do bramki pod parkanami bramkarza). Dzieła zniszczenia dokonał Gruszka, finalizując idealne podanie Dziubińskiego.

- Wściekły jestem, że tak potoczył się mecz – twierdzi trener Podhala, Jacek Szopiński. - Harowaliśmy 60 minut, mieliśmy momenty świetnej gry, ale wystarczyło 10 minut przestoju, by punkty zostały w Sanoku. Boli mnie serce, że nie potrafiliśmy wykorzystywać „setek”. Brakuje nam opanowania w najważniejszych momentach pod bramką przeciwnika. Kto wie jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby Baranyk wykorzystał świetne okazje w pierwszej tercji. W pierwszej zmianie po przerwie dostaliśmy gola z niczego. Wyszliśmy na drugą odsłonę słabo skoncentrowani. Nie raz powtarzam zawodnikom, że wychodzi się na lód jak na wojnę. Nie ma odpuszczania, myśli powinny być skupione tylko na meczu. Trzeba to poprawić, bo to nie pierwszy przypadek. Sanok nie miał wielkiej przewagi. Ma jednak doświadczonych i lepszych technicznie zawodników, którzy płynnie rozgrywali krążek. Nam brakowało wykończenia. Nie było zawodnika, który wziąłby ciężar gry na swoje barki, który potrafiłby w ważnych momentach wykorzystać sytuację bramkową. Strzelając jedną bramkę nie da się wygrać meczu. Nie dość, że choroby nas trapią, to jeszcze w drugiej tercji Neupauerowi poszła płoza. Do gry wrócił w trzeciej odsłonie ze starą płozą. Składem nie usprawiedliwiam porażki. Tych, których zabrałem do Sanoka stać na wygrywanie, powinni jednak zostawić serce na lodzie.

- Nie był to porywający spektakl - twierdzi Marek Ziętarą. – Obie drużyny  są po chorobowych przejściach, dlatego też tempo nie było najwyższe, sporo też było niedokładności. Cieszy nas zwycięstwo, bo po ostatnich zawirowaniach drużyna odbuduje się psychicznie. Na pewno  nasz sukces to efekt gry przez dwie tercje na cztery formacje, a Podhala na trzy. Zachowaliśmy więcej sił.

Ciarko Sanok – MMKS Podhale Nowy Targ 5:1 (0:1, 2:0, 3:0)
0:1 Czuy (Michalski) 18:00 w przewadze,
1:1 Ivičič (Vozdecky, Radwański) 20:27,
2:1 Gruszka (Malasiński) 24:36 w osłabieniu,
3:1 Dziubiński 42:59,
4:1 Dziubiński 45:38,
5:1 Gruszka (Dziubiński) 56:07.

Sędziowali: Meszyński (Warszawa) – Bucki, Pilarski (Oświęcim).
Kary: 16- 14 min.
Widzów 1500

Sanok: Plaskiewicz – Kubat, Ivičič, Radwański, Strzyżowski, Vozdecky – Rąpała, Suur, Malasiński, Dziubiński, Gruszka – Owczarek, Guričan, Mermer, Milan, Słowakiewicz – Maciejko, Poziomkowski, Wilusz, Biały. Trener Milan Jančuška.
Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Czuy, K. Bryniczka, Michalski – Dutka, W. Bryniczka, Baranyk, Neupauer, Kmiecik – Gaj, Cecuła, Tylka, Sulka, Bomba – Szumal. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama