29.12.2010 | Czytano: 1021

W innym świecie

Marzeniem każdego młodego hokeisty są występy w Kanadzie, w kolebce hokeja. Pokazać się skautom i utorować sobie drogę do profesjonalnych lig, najlepiej NHL. W sierpniu dla wychowanka Podhala Nowy Targ, bramkarza Bartłomieja Niesłuchowskiego sen zaczął nabierać realnych kształtów. Teraz od niego zależy, czy wykorzysta szansę.

Podczas obozu walki, który w kwietniu przeprowadzono w Sosnowcu, wywalczył sobie miejsce, wraz z ośmioma innymi kolegami z Polski, w drużynie Powassan Dragons. Zespół ten występuje w lidze GMHL (The Greater Metro Junior A Hockey League). Bartek święta spędził w z rodzinną w kraju, trenował z „Szarotkami”, była więc okazja, by porozmawiać z nim o pięciomiesięcznym pobycie w kraju „Klonowego Liścia”.

- Trafiłem do innego hokejowego świata – przekonuje. – Tam wszyscy żyją hokejem. Widać to na każdym kroku. Hokej to temat dnia. W telewizji, prasie mnóstwo komentarzy, ocen, analiz hokejowych meczów nie tylko potentatów, ale drużyn szczebla juniorskiego. Kibiców mogą pozazdrościć nasze kluby ekstraklasy. Mnóstwo sklepów z gadżetami i sprzętem hokejowym. Zaskoczony byłem ogromną szatnią i porządkiem jaki w niej panuje. Organizacyjnie wszystko jest zapięte na ostatni guzik. O nic nie trzeba się martwić. Najmniejsze drobiazgi załatwiają ludzie powołani do tego. Ja tylko koncentruję się na treningach i grze. Urodzić się w Kanadzie i być słabym, to... wielka sztuka.

Początkowo jego zespół był w szpicy tabeli, obecnie plasuje się na 7. miejscu, a więc w środku stawki. Bartek jeden mecz zaliczył bez puszczonej bramki.

– Dość długo utrzymywaliśmy się na trzeciej pozycji za dwoma czołowymi zespołami Elliot Lake Bobcats i South Muskoka Shield, które są nie do ugryzienia – opowiada Bartek. – Później zanotowaliśmy kilka porażek i spadliśmy w tabeli, ale mam nadzieję, że znajdziemy się w play off. Liga jest bardzo mocna i można się bardzo dużo nauczyć. Trzy czołowe zespoły mogłyby namieszać w naszej ekstraklasie. Gra na węższych lodowiskach jest szybsza i trzeba być bez przerwy skoncentrowanym, bo mnóstwo strzałów jest oddawanych na bramkę. Kanadyjczycy strzelają z każdej pozycji, każdą akcję ofensywną starają się kończyć strzałem. Krążki tylko fruwają bramkarzowi wokół głowy. W trakcie meczu trzeba sparować około 60 strzałów.

Koncentracji zabrakło wychowankowi Podhala w drugiej tercji meczu z Węgrami podczas grudniowych mistrzostw świata dwudziestolatków. - Ma duży udział w powrocie biało- czerwonych do dywizji pierwszej. Świetny turniej Bartka oprócz drugiej tercji z Węgrami, w której stracił koncentrację. Szkoda, bo do tego momentu typowany był na najlepszego bramkarza mistrzostw – mówi menadżer polskiej U20, Andrzej Słowakiewicz.

- Wysokie prowadzenie troszkę nas uśpiło. Wydawało się nam, że ogramy rywala na jednej nóżce. Tymczasem puściłem dwa babole za obrońców. Krążek jeszcze odbił się od kogoś i ...stało się. Szkoda straconej szansy, ale najważniejsze, że chłopaki zdobyli 9 bramek i wygraliśmy – mówi.

- Sporo zyskał grając w Kanadzie – twierdzi Andrzej Słowakiewicz - Pierwszy krążek zamraża, albo skierowuje go poza linię dobitki przeciwnika. Jest przygotowany na obronę 2-3 strzałów.

- Jeśli tak mówi doświadczony trener, to bardzo mi miło. To efekt specjalistycznych treningów. Dwa razy w tygodniu trener uczył nas różnych ustawień między słupkami, reakcji na strzał i równocześnie nakreślał tygodniowy plan pracy. U nas tylko raz spotkałem się w ekstraklasie z takim treningiem, gdy na kilka zajęć z pierwszą drużyną Podhala zaproszony został słowacki trener. Na „sucho” poznałem wiele nowych rzeczy. Wykonywaliśmy typowe ćwiczenia dla bramkarzy na wzmocnienie nóg czy na refleks. Oprócz specjalistycznych zajęć z całym zespołem trenujemy dwa razy dziennie, a do tego dochodzą 2-4 mecze w tygodniu i dwie godziny dziennie nauki języka angielskiego. Spora dawka. Zajęć mamy tak dużo, że nie miałem jeszcze czasu na żywo oglądnąć meczu NHL – zdradza Niesłuchowski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama