Walcząca o IV ligę Kotelnica-Watra Białka Tatrzańska ostatni mecz grała w Dębnie z outsiderem V ligi Orłem i wygrała 3-0. Można się było spodziewać zwycięstwa naszej drużyny, ale wiadomo, że w takich meczach skazane na porażkę zespoły wznoszą się na wyżyny swoich możliwości i sprawiają faworytom wiele problemów. Nierzadko mecze z ich udziałem kończą się sensacyjnie. Tym większe gratulacje dla piłkarzy Kotelnicy-Watry, że nie zawiedli zainkasowali 3 punkty i po rundzie jesiennej zajmują 5 miejsce akurat gwarantowane awansem do IV ligi. Oby tak samo było na zakończenie rozgrywek. Trener Kotelnicy-Watry Stanisław Strama, który akurat tym meczu nie wystąpił, bo pauzował na żółte kartki był zadowolony z postawy swojej drużyny.
- Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz 3-0 chociaż ja byłbym zadowolony nawet z wyniku 1-0. Miałem obawy, czy po rekordowym zwycięstwie 7-0 nad Piastem Czchów piłkarze nie potraktują rywali z góry z nonszalancją i pewną wyższością. Nic takiego się nie stało graliśmy normalnie z dużym zaangażowaniem a prym w naszym zespole wiódł prezes Andrzej Rabiański. Przy dwu pierwszych bramkach Janasika i Remiasza A. Rabiański asystował trzeciego gola pieczętującego naszą wygraną zdobył już sam. Dwie pierwsze bramki zdobyliśmy w końcówce pierwszej połowy. Najpierw prezes zagrał z rzutu wolnego dokładnie na dalszy słupek do Janasika a ten dopełnił formalności. Przy drugim golu A. Rabiański przeprowadził indywidualną akcję, w której ograł nawet bramkarza, ale, że znalazł się z piłką przy końcowej linii odegrał do tyłu do Maciasia, którego strzał został jednak zblokowany, piłka trafiła do Remiasza a ten uderzając głową posłał futbolówkę do siatki. Trzeci gol padł po strzale A. Rabiańskiego z okolic linii pola karnego, poprzedziła go jednak ładna akcja z wymianą kilku dokładnych podań. Oczywiście prezes ma swój niebagatelny udział w tym zwycięstwie jednak i reszta drużyny spisała się dobrze. Konkludując byliśmy w tym spotkaniu zespołem lepszym, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku i jesteśmy zadowoleni nie tylko z wyniku tego meczu, ale z całej jesiennej rundy. Teraz do końca listopada będziemy lekko trenować na Orliku w Jurgowie – skomentował Stanisław Strama.
Drugim zwycięzcą z podhalańskich zespołów w ostatniej kolejce rundy jesiennej było KS Zakopane. Zakopiańczycy grający w V lidze pokonali w Kamienicy miejscowe Gorce 4-1.
- Wygraliśmy na wyjeździe z ostatnią drużyną w tabeli i można by powiedzieć, że to nic nadzwyczajnego - mówi trener KS Zakopane Bartłomiej Walczak. - Chciałbym jednak podkreślić, że nie był to dla nas spacerek. Gorce wprawdzie zajmują ostatnie miejsce w tabeli, ale piłkarsko wcale nie ustępują wielu wyprzedzających ich drużynom. To my zagraliśmy dobry mecz szczególnie w pierwszej połowie. Śmiem twierdzić, że gdybyśmy tak grali w poprzednich spotkaniach tych punktów było by znacznie więcej. Ten mecz ułożył się dla nas znakomicie bo po 30 minutach po bramkach Murzyna, Frasunka i Wesołowskiego prowadziliśmy 3-0 i właściwie wynik był przesądzony. Drugą połówkę zagraliśmy tak, aby nie roztrwonić przewagi. Udało się i można być z tego zadowolonym, chociaż żadnych cudów w tym meczu nie graliśmy. Teraz chciałbym, aby zawodnicy przychodzili na treningi do końca listopada, co najmniej dwa razy w tygodniu. Czy jednak zechcą to już inna sprawa. Nie będą to wszakże treningi obowiązkowe. Prawdopodobnie będziemy ćwiczyli na którejś z sal, bo Orlik w Kościelisku, z którego często korzystaliśmy jest już zamknięty.
KS Zakopane zakończyło rozgrywki na 5 miejscu z dużą bo 9 punktowa stratą do prowadzącego po rundzie jesiennej Ogniwa Piwniczna.
Swoje ostatnie spotkania w lidze przegrali dwaj inni nasi przedstawiciele w VI lidze. Zajmujący przed tą kolejką 2 miejsce Jordan Jordanów przegrał z trzecią w tabeli Kobylanką 1-4. Po tym meczu drużyny zamieniły się miejscami w tabeli.
- Nie mam zamiaru usprawiedliwiać się, ale przegraliśmy moim zdaniem z najlepszym zespołem w lidze - mówi trener Jordana Jakub Jeziorski. - Gospodarze byli lepsi szczególnie w pierwszej połowie spotkania, kiedy prowadzili 2-0. W drugiej części meczy, gdy my odkryliśmy się, aby zdobyć choćby honorową bramkę gospodarze skontrowali nas i zdobyli dalsze dwa gole. Ostatecznie udało się nam jednak uzyskać honorowe trafienie z rzutu karnego wykonanego przez naszego bramkarza Pawła Sitarza. Stałym egzekutorem „jedenastek” w naszej drużynie jest Robert Karkula ale jego na boisku już nie było. Po wykorzystaniu karnego mieliśmy jeszcze dwie dobre okazje na zdobycie kolejnych bramek, skończyło się jednak na 4-1 dla gospodarzy. Mimo dość wyraźnej porażki uważam nasz występ w tym meczu a szczególnie w całej rundzie za udany.
Jordan na zakończenie rundy zagrał jeszcze w Pucharze Polski i Podhala w Szczawnicy z Jarmutą. Ten mecz był ostatnim akordem piłkarskiej jesieni na Podhalu. Jordan wygrał 3-1.
Gładką porażkę 4-0 ponieśli piłkarze Szaflar z Sokołem w Starym Sączu. Sprawdziły się obawy trenera Pawła Podczerwińskiego o wynik tej konfrontacji. Jego zespół pojechał do Starego Sącz mocno osłabiony kontuzjami głownie bez swego atutowego Floriana Kamińskiego.
- Spodziewałem się trudnego meczu, ale nie spodziewałem się ciosu, jaki zadał nam sędzia już w 45 sekundzie spotkania. Zaraz po rozpoczęciu gry zorganizowaliśmy wyuczoną akcję, w której wypromowaliśmy Sarnę na czystą pozycję. Nasz napastnik ograł bramkarza i strzelał do pustej bramki. Jakimś cudem na linii bramkowej pojawił się obrońca i wybił piłkę na róg tyle, że ręką. Nie muszę przypominać, że takich sytuacjach sędzia ma obowiązek podyktować rzut karny i ukarać tak zagrywającego zawodnika czerwoną kartką. Niestety pokazał tylko na róg. To skandal, ale już nie pierwszy w tych rozgrywkach, krzywdzący naszą drużynę. To był kluczowa sytuacja w tym meczu a nasi zawodnicy doszli do wniosku (może zbyt wcześnie), że w tym spotkaniu nic nie ugrają i rzeczywiście gospodarze w drugiej połowie uzyskali dużą przewagę, co zakończyło się naszą wysoką przegraną. Z pewnością nie mogę być zadowolony z wyniku tego spotkania i w ogóle z całej rundy tym niemniej będziemy trenować do 12 grudnia trzy razy w tygodniu na sali u nas w Szaflarach bądź w Białym Dunajcu – powiedział trener Szaflar.
Nasz beniaminek LKS Szaflary zajmuje 10 miejsce i jest to lokata, która nie gwarantuje pozostania w lidze, która przypomnijmy w przyszłym sezonie po reorganizacji będzie V ligą.
Ryb