11.11.2010 | Czytano: 1073

Dwie szkoły

Dwie sosnowieckie „szkółki” były rywalem MMKS Podhale Nowy Targ w kolejnej rundzie zmagań o pierwszoligowe punkty. Zespoły podzieliły się punktami.

W środę mimo zwycięstwa trener Podhala nie był zbytnio zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Grali zrywami. Zapomnieli, iż hokej to gra zespołowa, mimo to rywal miał problemy z wyprowadzeniem akcji zaczepnej. W drugiej i trzeciej tercji oddał zaledwie cztery strzały na bramkę górali. Gra toczyła się głównie w tercji „szkółki”. Podhalanie „wkręcali” w lód rywala, kręcąc przedziwne kręciołki, wymieniając w nieskończoność „gumę” w narożniku lodowiska. Odnosiło się wrażenie, że bawią się z gospodarzami jak kocur z biedną przestraszoną myszką. Wszystko byłoby fajnie, gdy za artystyczne pokazy rollingów otrzymywano punkty. W hokeju nikt jednak nie nagradza za wrażenia artystyczne, lecz za to kto więcej strzeli goli. A z tym był już problem. Goście mieli mnóstwo golowych sytuacji, a od strzeleckiej indolencji trenera Łukasza Gila bolała głowa.

- Wynik lepszy niż gra – twierdzi szkoleniowiec Podhala, Łukasz Gil. – Co z tego, że mieliśmy przewagę skoro nie potrafiliśmy jej udokumentować bramkami. Skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Albo ostatnie podanie było niedokładnie rozegrane, albo krążek trafiał w łyżwę przeciwnika, albo padał łupem bramkarza. W sytuacjach bramkowych brakuje nam cwaniactwa, wyrachowania, zimnej głowy. Zaczęliśmy fantastycznie. Po 3 minutach prowadziliśmy 2:0 i zmarnowaliśmy jeszcze kilka okazji. Gdyby nie to byłoby po meczu. Tymczasem dwie bezsensowne kary - nie potrafimy się ustrzec w każdym meczu – gospodarze wykorzystali z zimną krwią. Na pierwszą przerwę schodziliśmy z jednobramkowym mankiem. Potem prowadziliśmy 4:3, ale oni znowu wyrównali i ktoś, kto przeanalizowałby protokół meczowy doszedłby do wniosku, że było to bardzo zacięte spotkanie. Tymczasem w drugiej i trzeciej tercji sosnowiczanie oddali zaledwie cztery strzały na naszą bramkę. Trzeba przyznać, iż mieli wysoki procent skuteczności. Gra nam się kompletnie nie kleiła w tercji rywala, a w końcu zdołaliśmy go przełamać.

Nazajutrz przeciwnikiem górali był pierwszy zespół „szkółki”, ale tak naprawdę była to przedziwna mieszanka, gdyż cześć graczy przebywa na zgrupowaniu kadry do 18 lat. Po 40 minutach Podhale prowadziło 1:0, ale w ostatniej tercji zacięły mu się trybiki.

- Przystąpiliśmy do meczu mało skoncentrowani – twierdzi Łukasz Gil. - Zlekceważyliśmy rywala i trudno potem było wejść w mecz. Do tego łapaliśmy bezmyślne faule w tercji ataku. Zamiast atakować musieliśmy się bronić w czwórkę czy trójkę. To była woda na młyn gospodarzy, którzy w trzeciej tercji nas przełamali. Straciliśmy dwa gole w osłabieniu, a czwartego w ostatnich sekundach do pustej bramki. Manewr wycofania bramkarza nie powiódł się. To był nasz najsłabszy występ w tym sezonie.

SMS II PZHL Sosnowiec – MMKS Podhale Nowy Targ 4:6 (3:2, 0:2, 1:2)
Bramki dla Podhala: Olchawski 2, Puławski, Kos, Wcisło, K.Sulka

MMKS: Szlachtowski (12 Michałczak); R. Mrugała – Szal, K. Sulka – Plewa, Bielak; Puławski – Wcisło – Kos, Zembal – Woźniak – Mielniczek, P. Wielkiewicz – F. Wielkiewicz – Olchawski, Bryja, Worwa. Trener Łukasz Gil.


SMS I PZHL Sosnowiec – MMKS Podhale Nowy Targ 4:1 (0:1, 0:0, 4:0)
Bramka dla Podhala: F. Wielkiewicz.

MMKS Podhale: j/w. plus Wojdyła. Bronił Michałczak.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama