09.11.2010 | Czytano: 1011

Efektowne pożegnanie z kibicami

PODSUMOWANIE KOLEJEK Z IV, V i VI LIGI: Efektownie pożegnali się piłkarze najlepszych podhalańskich drużyn ze swoimi kibicami na zakończenie rundy jesiennej. Lubań Maniowy rozgromił Glinika Gorlice 6-0 a Kotelnica-Watra Białka Tatrzańska zdeklasowała Piasta Czchów aż 7-0.

Obie nasze drużyny te spotkania musiały wygrać, aby dać sobie szanse w wiosennej rundzie na grę o awans. Lubań zakończył już jesienne rozgrywki na 3 miejscu z 6 punktową stratą do prowadzącej w lidze Sandecji II i 4 punktową stratą do Limanovii.

- Wygraliśmy z Glinikiem wysoko i zasłużenie, chociaż wolałbym ten wynik zamienić na rezultaty po 1-0 w kilku wcześniej przegranych albo zremisowanych przez nas spotkaniach mówi -trener Lubania Marek Żołądź. - Jest jak jest i teraz trzeba już przeprowadzić gruntowną analizę i wyciągnąć wnioski przed rundą wiosenną, chociaż wolałbym, aby tej jesieni zostały rozegrane jeszcze ze dwie kolejki. I nie chodzi mi o naszą dobrą dyspozycję tylko o to, że warunki do gry są jeszcze bardzo dobre. Na wiosnę może być z tym różnie. Co do samego meczu z Glinikiem to uważam, że goście wcale nie prezentują tak słabej klasy jak wskazuje wynik. Piłkarze Glinika przyjechali do nas z nastawieniem zdobycia jakichś punktów i z początku meczu prowadzili otwartą grę. Nie udało się im nas zaskoczyć a nasz pierwszy atak zakończył się zdobyciem gola. Myślę, że ta bramka trochę ustawiła mecz. W kolejnych akcjach skontrowaliśmy naszych przeciwników punktując ich regularnie czy to do przerwy czy też po zmianie stron. W drugiej części spotkania nasi rywale chyba zwątpili w osiągnięcie korzystnego rezultatu, co oczywiście ułatwiło nam zadanie. Trzy bramki zdobył Rafał Komorek wykorzystując swoje naturalne walory szybkość, ciąg na bramkę i dobry zwód.

W korespondencyjnym pojedynku nasz zespół nr 2 Kotelnica-Watra Białka Tatrzańska ścigał się z maniowianami w zdobywaniu goli. Białczanie walczący o awans do IV ligi podejmowali Piast Czchów zespół wyprzedzających ich w tabeli. Zapowiadał się twardy i zacięty mecz a tymczasem było to jednostronne widowisko. I nie chodzi tu o wynik, ale o grę. Nasza drużyna przewyższała rywali o klasę. Dość powiedzieć, że piłkarze Piasta w całym spotkaniu oddali tylko jeden celny zresztą dość marny strzał na bramkę naszego bramkarza Trutego. I chyba nie był to wynik modlitw golkipera Kotelnicy-Watry przed meczem tylko bardzo słabej postawy napastników Pasta z czarnoskórym Nwachukwu na czele. Wysokie prowadzenie 5-0 na początku drugiej połowy meczu pozwoliło dokonać wszystkich dozwolonych zmian w naszej drużynie a ławka na ten mecz był pełna. To, że goście nie wyjechali z Białki Tatrzańskiej z dwucyfrówką zawdzięczają braku precyzji w dogrywaniu niektórych piłek a także szczęściu. Bo jak tu nie mówić o szczęściu, gdy po akcji Rafała Kuchty Janasik z jednego metra trafił akurat w stojącego na linii bramkowej obrońcę. Było jeszcze kilka niewykorzystanych sytuacji sam na sam a także minimalnie chybionych strzałów.

- Zagraliśmy bardzo dobry mecz i wygraliśmy wysoko z groźnym rywalem. To oczywiście cieszy, ale aby ten wynik nie wprowadził rozprężenia w naszym zespole przed ostatnim czekającym nas wyjazdowym spotkaniem z Orłem Dębno. Gramy, co prawda z ostatnim zespołem w tabeli, ale to nic nie znaczy. Nasz wynik z Piastem nikogo nie przestraszy tego jestem pewien. Boję się tylko czy nasi piłkarze przed czwartkowym spotkaniem nie doliczyli już punktów do naszego dorobku. Dobry wynik z Czchowem był konsekwencją dobrej realizacji założeń taktycznych, spokojnego i cierpliwego rozgrywania piłki w środku pola, uważnej i twardej gry w obronie. Udało się nam też szybko objąć prowadzenie a po zdobyciu w 30 minucie drugiej bramki grało się nam swobodniej. Gdy na początku drugiej połowy mnie udało się dwukrotnie ulokować piłkę w bramce rywali byłem już raczej spokojny o wynik. Cieszę się, że nie poprzestaliśmy na tym i grając konsekwentnie zdobyliśmy kolejne gole. Tak powinno być w każdym meczu i mam nadzieję, że tak będzie też w czwartek - mówi trener Kotelnicy-Watry Stanisław Strama.

Jesienną rundę nasz kandydat do IV ligi zakończy meczem w Dębnie i oby zakończył zdobyciem 3 punktów. Szkoda tylko, że w Dębnie nie zagra Stanisław Strama, który musi pauzować za czwartą żółtą kartkę.

Nasi VI ligowcy Jordan Jordanów, KS Zakopane i LKS Szaflary mecze przedostatniej kolejki rundy jesiennej rozegrali na boiskach rywali. I wszyscy solidarnie zremisowali. Zajmujący w tabeli 2 miejsce Jordan osiągnął bezbramkowy rezultat na boisku drużyny z przedmieść Nowego Sącza LKS Zawady.

- Nie jestem zadowolony ani z gry ani z wyniku w tym spotkaniu - mówi trener Jordana Jakub Jeziorski. W ogóle mecz stał na bardzo marnym poziomie. Nie można się już tłumaczyć stanem boiska tak jak w Dobrej. W Zawadzie jest dużo placu do gry a w tym spotkaniu było więcej „kopaniny” niż prawdziwego futbolu. Niestety daliśmy sobie narzucić styl gry naszych rywali i stąd taki rezultat. Zawada grała prostymi długimi podaniami do przodu na dwójkę wysuniętych napastników i mszę powiedzieć, że nie zawsze potrafiliśmy sobie z nimi poradzić. W pierwszej połowie gospodarze mieli dwie okazje na zdobycie goli i my też. W drugiej połowie uzyskaliśmy zdecydowaną przewagę, ale niestety nie udało się nam ani razu umieścić piłki w siatce. Gospodarze w tej części meczu oddali tylko jeden celny strzał na nasza bramkę zresztą niegroźny. Gra jak już wspomniałem z obu stron był kiepska, ale już zachowanie piłkarzy Zawady wołało o pomstę do nieba i chyba bardziej zdecydowanej reakcję sędziego. To, że nie pokazał zawodnikom gospodarzy więcej kartek wynikało chyba z tego, że naraziłby się na jeszcze bardziej złośliwe komentarze, jako arbiter z Podhalańskiego Podokręgu.

Doprawdy, jeżeli piłkarze i kierownictwo Zawady upatruje przyczyny swoich niepowodzeń w obsadzie sędziowskiej, którą zresztą prowadzi Nowy Sącz to jakaś nowość. Nie od dziś przecież wiadomo, że zespół Zawady jest drużyną szczególnie chronioną i dobrze byłoby, aby sympatycy Zawady o tym pamiętali.

Remisem 1-1 zakończyło się spotkanie drużyny, KS Zakopane w Korzennej. Wywalczenie tylko jednego punktu przez nas zespół nawet na boisku rywala sukcesem nie jest, bo to po pierwsze zostało osiągnięte z zespołem niżej notowanym a po drugie wynik zdecydowanie odbiega od założeń i aspiracji.

- Niestety ostatnio gramy bardzo słabo - mówi trener KS Zakopane Bartłomiej Walczak. - W Korzennej było może trochę lepiej niż w przegranym meczu z Wojnarową, ale nie na tyle dobrze, aby można być zadowolonym z postawy naszych piłkarzy. Wprawdzie przy stanie 1-1 zarówno Wesołowski jak i Kłosowski mogli przechylić szalę na naszą korzyść, ale to tylko zamazałoby obraz naszych poczynań z ostatnich spotkań. Inna sprawa to podejście niektórych piłkarzy do gry w naszym klubie. Jeżeli niektórzy zgłaszają kontuzję a w przeddzień meczu biorą udział w rozgrywkach halowych to chyba coś tu nie gra. Takie zachowanie i taka mentalność stawia przede mną i chyba przed działaczami dylemat, co z tym zrobić. Ale to już problem do rozwiązania po rundzie jesiennej.

Nie w pełni usatysfakcjonowany z remisu 1-1 w Wojnarowej jest trener Szaflar Paweł Poczerwiński.

- Jestem niezadowolony z wyniku, ponieważ w pierwszej połowie poza zdobyciem gola mieliśmy jeszcze przynajmniej cztery doskonałe sytuacje bramkowe. Niestety znowu odezwał się stary grzech nieskuteczność. W drugiej połowie spotkania po kontuzji Floriana Kamińskiego graliśmy i słabiej i osłabieni. F. Kamiński dotrwał do końca meczu, ale raczej w nim statystował. Musiałem zrobić jedyną zmianę, jaką miałem do dyspozycji po urazie Łukaszczyka. Pojechaliśmy na mecz do Wojnarowej zaledwie w dwunastu. W tej sytuacji remis trzeba przyjąć z umiarkowanym zadowoleniem tym bardziej, że gospodarze w ostatniej minucie przedłużonego czasu gry mieli niewyobrażalnie doskonałą okazją na zdobycie gola. Czwórka ich graczy szła na naszego samotnego bramkarza. Szczepaniec jednak wykazał się w tym momencie taką klasą, do jakiej jest predestynowany. Tą interwencją zrehabilitował się za wcześniej straconą bramkę. Ostatni mecz zagramy z Sokołem w Starym Sączu i niestety pojedziemy nań mocno osłabieni. Na pewno nie zagra Florian Kamiński a i inni gracze wykazują duże oznaki zmęczenia – skomentował trener Szaflar.

Szaflary przed dwoma ostatnimi seriami spotkań liczyły na komplet punktów. Wiadomo, już, że ich nie zdobędą. Z informacji trenera Podczerwińskiego wynika, że nawet o jakiekolwiek punkty w tej rundzie będzie już trudno. Pozostałe nasze drużyny mecze ostatniej kolejki także zagrają na wyjazdach. Jordan w Kobylance a KS Zakopane z Gorcem Kamienica. Może jednak wieści po czwartkowych meczach będą lepsze niż po minionej kolejce.

Ryb

Komentarze







Tabela - Klasa A

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Lubań Maniowy - Zapora Kluszkowce II 8 24
2. Orawa Jabłonka 7 19
3. Bór Dębno 8 18
4. AP Wisła Czarny Dunajec 8 15
5. Przełęcz Łopuszna 8 14
6. Czarni Czarny Dunajec 8 10
7. Wierchy Lasek 8 10
8. Zakopane 8 10
9. Skalni Zaskale 8 9
10. Granit Czarna Góra 8 8
11. GKS Łapsze Niżne 8 7
12. Dunajec Ostrowsko 8 6
13. Lokomotiv Chabówka 7 5
14. Jarmuta Szczawnica 8 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama