30.10.2010 | Czytano: 2237

Majchrzak jak Siemionowa (+zdjecia)

- Przegramy różnicą 60 punktów. Gram młodszym rocznikiem, tylko czterech zawodników mieści się w limicie wiekowym – prorokował przed meczem trener Gorców, Wojciech Polak. Gdy rozbrzmiała końcowa syrena kielczanie okazali się lepsi tylko o 11 punktów, a więc rzucili blisko sześć razy mniej niż w czarnych snach przewidywał trener miejscowej drużyny. Asekuracja?

W jego drużynie zbyt dużo jest małych zawodników, stąd zapewne brały się obawy. Tym bardziej, gdy zobaczył potężnej postury młodzieńca Karola Majchrzaka w przeciwnej drużynie. Szybko okazało się, że nie tylko wzrost i waga, ale także umiejętności sprawiły, że był kluczowym graczem kieleckiego teamu. Po prostu rządził i dzielił na parkiecie. Zdobył 39 punktów, a więc blisko połowę punktów całego zespołu. Nieraz trzy razy dobijał piłkę po niecelnych rzutach i żaden z górali nie potrafił go zatrzymać. O dwie, a nawet trzy głowy przerastał przeciwników. Był mocnej postury. Gdyby nie zaglądać mu do papierów, to można byłoby powiedzieć, że pomylił kategorii. Warunki juniorskie. Grał jak Ula Siemionowa (miała 210 cm wzrostu) z ekipy ZSRR, która Ludwikowi Mięcie, gdy ten prowadził reprezentacje kraju, dużo napsuła krwi. Podobnie jak Ula, dostawał piłkę tyłem do tablicy na wysoko wyciągnięte ręce, obracał się i zaliczał kolejne punkty. Jedynym sposobem było odrzucenie go daleko od kosza. Kilka razy w trzeciej i czwartej kwarcie udało się to miejscowym. To zasługa trenera Polaka, który wprost szalał wzdłuż linii. Kilka razy udało mu się nawet wtargnąć na boisko. Niezwykle był aktywny, gdy jego zespół grał w obronie. – Podwajać! Pomóż mu! Ręce w górę! – krzyczał.

- On wygrał im mecz – przyznał Wojciech Polak. – Pod deską był nie do zatrzymania. Podwajaliśmy, potrajaliśmy go, a on wtedy podawał partnerom na czystą pozycję. Bardzo dobry gracz, chociaż w trzeciej i czwartej kwarcie wzięliśmy go na „plastra” i wtedy pogubił się.

W pierwszej kwarcie gospodarze nie mieli środków, by go zneutralizować. Przewaga kielczan wynosiła już ponad 10 „oczek”, ale w końcówce odrobili ciut strat. Świetnie zaprezentowała się druga „piątka” mikrusów. W połowie kwarty nowotarżanie mieli już dwa punkty straty (27:29). Wielka zasługa Kowalczuka, który wziął ciężar gry na siebie i dziurawił kosz. Jednak w pojedynkę niewiele się zdziała. W pewnym momencie strzelba mu się zacięła. Niemniej ta cześć meczu zakończyła się zwycięstwem górali.

Zażarta walka trwała w kolejnych kwartach. Gospodarze dochodzili rywala, ale ten szybko odskakiwał na bezpieczną odległość. W końcówce trzeciej kwarty Polak posadził na ławce wysokiego Derebasa, podkoszowego gracza, gdyż złapał cztery przewinienia. Wtedy goście dorzucili do swojej przewagi kolejne sześć punktów.

- Jestem zadowolony, że chłopaki tak fajnie zagrali – mówi Wojciech Polak. – Agresywnie w obronie, każdy swego na całym boisku. Coraz lepiej nam ten układ wychodzi. Czasami spychaliśmy przeciwnika do linii bocznej. Brakowało podwajania, ale uważam, że ten element zostanie wkrótce poprawiony. W ataku potrafiliśmy grać jeden na jeden, na jedno lub dwa tempa dwutaktu. Był naskok i rzut. Pojawiły się też „trójki”. Brakuje jeszcze gry kombinacyjnej. Dziękuje chłopakom za stworzenie ciekawego widowiska, z którego publiczność powinna być również zadowolona.

UKS Piątka Nowy Targ – MKK MDK Kielce 72:83 (16:23, 21:18, 20:26, 15:16)
Piątka: Kowalczuk 19, Senio 4, Trzciński 19, Żmuda 11, P. Leja, Żegleń 2, Szymański, Derebas 7, Górowski, Balakowicz, Behounek, Pierwoła 10. Trener Wojciech Polak.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama