W Waksmundzie powiało solidną piłką

Na pewno kibice w Waksmundzie opuszczali stadion usatysfakcjonowani. Nie tylko dlatego, że ich pupile zgarnęli komplet punktów, ale byli też świadkami przedniego widowiska. Nie często zdarza się taki mecz na naszych boiskach. Z dużą ilością spięć podbramkowych, składnych akcji, mnóstwem strzałów, zmiennych sytuacji i świetnych interwencji bramkarzy. Padło też pięć goli, co również nie jest bez znaczenia dla kibica. Jak i to, że mecz trzymał w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego. Do końca trwała zażarta walka o każdy skrawek boiska, a wynik był wielką niewiadomą. Huragan umiejętnie dowiózł zwycięstwo do końcowego gwizdka i poprawił swoje miejsce w tabeli. Na uwagę zasługuje indywidualna akcja i gol Słabonia. Ośmieszył przeciwników mijając ich jak slalomowe tyczki i oddał piękny strzał, który wylądował w okienku.

Ciekawie było też w Krościenku. Sokolica niespodziewanie urwała punkty faworyzowanej Orawie. Sytuacje były z obu stron, chociaż gdyby spytać trenerów, to każdy z nich powie, że jego zespół miał ich więcej. Jabłonka prowadziła 2:0 i wydawało się, że będzie kontrolować wydarzenia na murawie. Tymczasem bramka do szatni Sokolicy, podbudowała ją, a waleczność została nagrodzona w drugiej połowie. Pierwszoplanowymi postaciami byli obaj bramkarze.

Lider ze Szczawnicy uważany był za solidny zespół, ale tym razem dał plamę, tracąc punkty u siebie z beniaminkiem z Chabówki. Okazuje się, że tym razem sama solidność, nie poparta indywidualnościami i taktyką nie wystarczyła na dzielną i waleczną Chabówkę. Na pewno w jakimś stopniu beniaminkowi pomogło wyrzucenie z boiska W. Wierciocha.

Wydaje się, że Czarni wracają do dyspozycji z poprzednich sezonów. Brak regularności w grze – to największa bolączka niedawnego wicelidera. Porażka u siebie z bardzo słabo dotychczas spisującym się Orkanem niezbyt dobrze świadczy o taktyce drużyny. Czarni objęli prowadzenie i nastawili się na obronę wyniku. Zespół, który zajmuje czołowe miejsce w tabeli powinien atakować i dążyć do podwyższenia rezultatu, tym bardziej, gdy gra u siebie. 1:0 nie gwarantuje sukcesu i dobitnie się o tym przekonali. Bardzo dobrze w bramce Orkana spisywał się Kołodziej, który wyszedł obronną ręką z kilku beznadziejnych wręcz sytuacji. Można rzec, że został bohaterem.

Bohatera, ale w innym tego słowa znaczeniu miała Babia Góra. T. Lach najpierw kwadrans się spóźnił i jego zespół grał w dziesiątkę, ale potem był autorem trzeciego gola, a w końcówce podskoczyło mu ciśnienie i nie dotrwał do końcowego gwizdka. Czyli późno zaczął i najwcześniej skończył. Za kopnięcie przeciwnika odpocznie sobie trochę dłużej od futbolu. Przedłuży mu się zimowa przerwa. Lipniczanie w pierwszej połowie dali się wyszumieć piłkarzom z Frydmana, a w drugiej na przestrzeni 5 minut zdobyli trzy gole.

Remis Rabki w Kluszkowcach też należy uznać za niespodziankę. W kolejnym meczu Wierchy grają gołą jedenastką co źle świadczy o potencjale ekipy bądź co bądź z miasta liczącego kilkanaście tysięcy mieszkańców. Krótka ławka odbija się na wynikach.

W Tylmanowej spotkały się dwa zespoły, które w lidze powinny odgrywać znaczące role. Swego rodzaju niespodzianką jest przegrana gospodarzy. Były ataki z dwóch stron, ale skuteczniejsi okazali się poroninianie, którzy potrafią się świetnie bronić. Dotychczas stracili w lidze najmniej bramek.

Stefan Leśniowski