26.10.2010 | Czytano: 2127

Remisy, które cieszą i niecieczą

PODSUMOWANIE OSTATNIEJ KOLEJKI: W minionej kolejce dwaj najlepsi podhalańscy ligowcy zremisowali w identycznym stosunku 1-1. Nasz IV ligowy Lubań Maniowy uzyskał ten wynik w Szczyrzycu a grająca w V lidze Kotelnica-Watra zremisowała u siebie w z Grybovią. W Maniowach przyjęto remis z pewnym niedosytem w Białce Tatrzańskiej wszyscy łącznie z kibicami z zadowoleniem.

Drużyny, które remisują na wyjazdach są z reguły zadowolone z wyników, remisy u siebie raczej nikogo nie satysfakcjonują. W przypadku Lubania i Kotelnicy-Watry było akurat odwrotnie.

- Gdybyśmy wcześniej tak niefrasobliwie nie potracili punktów to remis z Orkanem w Szczyrzycu przyjęlibyśmy bez grymaszenia - mówi trener Lubania Marek Żołądź. - Niestety jesteśmy w sytuacji drużyny, która po wcześniejszych wpadkach musi w każdym meczu wygrywać i dlatego wynik 1-1 uznajemy za niekorzystny dla nas. Ten niedosyt potęguje fakt, że dystans do prowadzących w tabeli Sandecji II i Limanovii się powiększył. Mieliśmy w tym meczu więcej okazji na zdobycie bramek, ale tym razem na przeszkodzie stanął fatalny stan boiska. Między innymi Rafał Waksmundzki po dobrym podaniu Kurnyty w sytuacji sam na sam minął już bramkarza, ale piłka odbiła mu się od nierówności na murawie i szanse „diabli wzięli”. Tak samo było, gdy wyśmienitą okazję miał Rafał Hałgas. Takich fatalnych boisk już się raczej nie spotyka i byłoby dobrze gdyby związek coś z tym zrobił. Granie piłką dołem było w tym meczu raczej wykluczone. Zresztą obie bramki padły po centrach, z górnych zagrań piłki to też potwierdza moją tezę.


Piłkarze Kotelnicy-Watry: od prawej Marcin Zubek, Paweł Janasik, Piotr Dziubasik i Mariusz Maciaś oczekują na wyjście na boisko.

 

Zajmująca przed tym meczem 3 miejsce w tabeli V ligi Kotelnica-Watra podejmowała wicelidera Grybovię Grybów. Spotkanie było zacięte jednak wielu klarownych sytuacji bramkowych obie drużyny nie stworzyły. Gole, jakie padły w tym meczu były raczej przypadkowe niż zdobyte z przemyślanych dobrze zorganizowanych akcji. Kotelnica-Watra strzeliła bramkę dającą jej prowadzenie po zagraniu z rzutu wolnego i prawie natychmiast, bo po 2 minutach oddała gola rywalom po ewidentnym błędzie bramkarza i obrońców, którzy rozgrywali piłkę i stracili ją na rzecz ustawionego na 35 metrze Bałuszyńskiego. Ten kopnął piłkę w kierunku bramki a, że Truty nie zdążył zająć w niej miejsca doszło do wyrównania. Nawet ten fakt nie zmienia oceny trenera Stanisława Stramy, że remis dla jego drużyny jest dobrym rezultatem. Uznajemy wynik 1-1 jako korzystny dla nas, bo graliśmy z zespołem naprawdę bardzo dobrym mającym w swoich szeregach doświadczonych zawodników. Grybovia i Tuchovia są bez wątpienia najlepszymi zespołami w naszej lidze i wywalczenie z nimi każdego punktu trzeba przyjąć z zadowoleniem. Mamy dodatkową satysfakcję, ponieważ nikt nam tego remisu nie podarował. Został wywalczony w twardej i nieustępliwej walce na boisku. Nasi rywale obrali dość prosty, ale niebezpieczny sposób gry. Z reguły posyłali długie piłki do napastników i strzelali prawie z każdej nadarzającej się okazji. My próbowaliśmy coś rozegrać w środku pola, ale nie zawsze nam to dobrze wychodziło. Widać było brak w tej strefie naszego rozgrywającego Andrzeja Rabiańskiego pauzującego za kartki. Było to typowy mecz walki, bez finezji, ale też wymagający wielkiego zaangażowania i koncentracji. Myślę, że tym spotkaniem potwierdziliśmy naszą pozycję, jaką zajmujemy w lidze.

Na stan boiska w Szczyrzycu narzekali piłkarze i trener Lubania Maniowy podobne uwagi do boiska w Dobrej mieli piłkarze i trener Jordana Jordanów Jakub Jeziorski, mimo iż jordanowianie wygrali z Dobrzanką 1-0. Cenię sobie to zwycięstwo, bo zostało odniesione, na specyficznym boisku. Nie dość, że jest ono krótkie i wąskie to jeszcze bardzo nierówne. Grę na takim placu trudno porównać go futbolu. Niezorientowany obserwator mógłby, co najwyżej określić to spotkanie, jako mecz drużyn B klasowych. Prawdę powiedziawszy innie granie niż kopanie piłki do przodu na tym boisku jest niemożliwe. Wiedzieliśmy o tym i staraliśmy się szybko zdobyć gola, aby później grać z kontry. Pierwsze założenie wyszło nam w stu procentach, bo już w 5 minucie uzyskaliśmy prowadzenie. Wprawdzie ze strzału samobójczego, ale gdyby nie interwencja obrońcy penie bramka i tak by padła, bo Paweł Gromczak podawał do Grześka Motora ustawionego na wprost pustej bramki. Drugie założenie grę z kontry trudno było zrealizować, bowiem gospodarze w ogóle nie rozgrywali piłki w środku pola tylko kopali ją do przodu. I tak właściwie wyglądał ten mecz ze szczęśliwym finałem dla nas. Jesteśmy wiceliderem i to nas cieszy, ale nie popadamy w euforię nie snujemy hurraoptymistycznych scenariuszy. Nadal naszym celem jest zajęcie miejsca w pierwszej ósemce, co oznacza utrzymanie się w lidze a w zasadzie awans, bo po reorganizacji nasza klasa okręgowa będzie V ligą.

Trzy punkty z wyjazdu do Witowic przywieźli zakopiańczycy. Drużyna z pod Giewontu zajmująca 4 miejsce pokonała 14 zespół VI ligi Victorię 2-1.

- Bez ogródek mogę powiedzieć, że zadowolony jestem tylko z wyniku - mówi trener KS Zakopane Bartłomiej Walczak. - Graliśmy w tym meczu może 30 minut do zdobycia drugiej bramki o reszcie wolałbym zapomnieć. Całe szczęście, że trafiliśmy na słabszego rywala, bo inaczej nie wygralibyśmy tego meczu. Spotkanie stało na bardzo słabym poziomie.

W drużynie KS Zakopane z różnych powodów nie wystąpiło wielu czołowych piłkarzy. Natomiast po półrocznym pobycie na misji w Afganistanie 45 minut zagrał były czołowy snajper tego zespołu Łukasz Stępień.

- Niektórzy narzekają, gdy nie może wystąpić jeden gracz, ja nie będę się tym usprawiedliwiał. Mógłbym wymienić, co najmniej 6-7 piłkarzy, których wstawiłbym do składu gdyby byli do dyspozycji, ale, po co. Ja nikogo nie będę prosił, aby zechciał trenować i grać. I chociaż prawdopodobnie będzie już tak do końca rundy ja się nie ugnę. Co do występu Łukasz Stępia to trudno go oceniać, bo grał bez treningu. Już po 15 minutach miał dość - dodaje szkoleniowiec KS Zakopane.

Jedyną naszą drużyną, która nie zdobyła punktów w tej kolejce było LKS Szaflary. Podhalanie przegrali w Piwnicznej z Ogniwem 2-3. Biorąc pod uwagę miejsca zespołów w tabeli gdzie Ogniwo jest zdecydowanym liderem a Szaflary plasują się na 9 miejscu wynik nie przynosi naszej drużynie ujmy.

- Oczywiście nie musimy się wstydzić naszego występu w tym meczu. Co więcej twierdzę, że byliśmy bliżsi, jeżeli już nie wygrania to przynajmniej remisu. Przy stanie 2-2 mieliśmy dwie stu nawet dwustuprocentowe okazje na strzelenie goli obie zmarnowane. Nie będę tu wymieniał niefortunnych strzelców, ale takie są fakty. Inne wydarzenia z tego meczu natomiast zasługują na komentarz. Na początku spotkania Florian Kamiński ograł całą obronę i został brutalnie skopany z tyłu. Niestety sędzia nie zareagował sugerując, ze nasz zawodnik symulował. Ładna symulacja jak kilka minut musieliśmy doprowadzać Florka Kamińskiego do stanu, aby mógł powrócić na boisko. Moim zdaniem należał się nam rzut karny i czerwona kartka dla winowajcy. Logiczne jest, że jeżeli zawodnik udaje karze się go żółtą kartką a tu nie było reakcji. Także Sarna był faulowany w polu karnym i też bez korzystnej dla nas decyzji. Twierdzę, że gdyby były inne inaczej potoczyłby się mecz. Nasi zawodnicy pomni zdarzeń z innych spotkań nie próbowali nawet pytać o powody takich decyzji i to uchroniło nas przed wykartkowaniem. I to jest jedyny zysk z tego meczu - twierdzi trener Szaflar Paweł Podczerwiński.

Ryb

Komentarze







Tabela - Klasa A

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Lubań Maniowy - Zapora Kluszkowce II 8 24
2. Orawa Jabłonka 7 19
3. Bór Dębno 8 18
4. AP Wisła Czarny Dunajec 8 15
5. Przełęcz Łopuszna 8 14
6. Czarni Czarny Dunajec 8 10
7. Wierchy Lasek 8 10
8. Zakopane 8 10
9. Skalni Zaskale 8 9
10. Granit Czarna Góra 8 8
11. GKS Łapsze Niżne 8 7
12. Dunajec Ostrowsko 8 6
13. Lokomotiv Chabówka 7 5
14. Jarmuta Szczawnica 8 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama