- Nie będzie pobłażania dla takich zachowań. To sygnał i ostrzeżenie dla kierowników i trenerów drużyn, by zwracali uwagę na to co robią i jakich słów używają w stosunku do zawodników i arbitrów. To przecież oni powinni świecić kulturalnym zachowaniem oraz umiejętnością rozmowy ze swoimi piłkarzami i prowadzącymi spotkanie. Powinni temperować zapędy piłkarzy, a nie zaogniać sytuację reagując wrzaskami i obraźliwym słownictwem. Zachowują się jakby wszyscy byli winni, tylko nie my. Trzeba szukać winnych w swoim gronie. W zeszłym tygodniu w lidze juniorów pobili się dwaj trenerzy. Wydział Dyscypliny będzie surowo karał tego typu zachowania, gdyż są to osoby, które odpowiadają za zespół złożony z młodych ludzi.
Wierchy, jeden z kandydatów do awansu, męczył się niemiłosiernie z przedostatnią drużyną tabeli. Zwycięstwo 2:1 nie jest wielkim sukcesem, tym bardziej, iż oba gole zdobyte zostały z karnych. Frydman na początku objął prowadzenie i kto wie jak potoczyłyby się losy tego spotkania, gdyby nie kontuzja kluczowego zawodnika tej drużyny, Masłowskiego. Brzydki mecz, dużo sytuacji z przypadku i chaosu. Wierchy nie wykorzystały pięciu „setek”.
Na czoło wydarzeń wysunęło się spotkanie Orawy z Jarmutą. Remisowy rezultat jest w pewnym rodzaju niespodzianką. Piłkarze z Jabłonki dotychczas strzelali dużo bramek, średnio cztery na mecz. Orawa nie traciła też punktów przed własną widownią. Tym razem zgubiła dwa i tyleż bramek, przede wszystkim przez swoją nieskuteczność i równie słabą postawę w defensywie. Oba gole straciła po stałych fragmentach gry, przy fatalnym kryciu. Jarmuta od początku nastawiła się na uważną grę w obronie i kontry. Taktyka okazała się skuteczna, bo wywiezienie jednego punktu z gorącego terenu jest sporym sukcesem.
Niespodziewany rezultat padł w Kluszkowcach, gdzie miejscowa Zapora, poza sensacyjnym ograniem Orkana, niczym nie imponowała. Tymczasem pewnie pokonała 2:0 jeszcze niedawnego przodownika ligi i zespół, który zgłasza spore aspiracje do odegrania czołowej roli w lidze.
W Chabówce miejscowa drużyna uległa Lubaniowi, który zdobył gole na początku i w końcówce meczu. Dużo chaosu i przypadku było w tym meczu. Szczególnie dziwi postawa tylmanowian, którzy są zaawansowani technicznie i spotkania z takim przeciwnikiem powinni spokojnie rozgrywać.
Mecz z gatunku za sześć punktów odbył się w Krościenku. Z dwóch drużyn z dołów tabeli lepsi byli waksmundzianie. Huragan w 28 minucie zdobył gola i...zamurował bramkę. Od tego momentu mecz przestał być ciekawy, bo przyjezdni ekspediowali piłkę byle dalej od własnej bramki. Sokolica z kolei raziła dużą nieskutecznością, a dominował w tym elemencie Orkisz. Gdy brakuje punktów i gra się u siebie z sąsiadem w tabeli, to od początku powinno się postawić na potężną ofensywę i dążenie do zwycięstwa, a nie czekanie na drugą połowę.
Ciekawie zapowiadał się mecz w Ludźmierzu, ale boiskowa rzeczywistość musiała zweryfikować oczekiwania. Wiatr zdobył zwycięskiego gola z karnego, a gra głównie toczyła się w środku pola. Zespoły niczego fascynującego nie zademonstrowały. Orkan wrócił do starych piłkarzy, którzy nie grali od początku sezonu. Odsunięcie młodych na ławkę rezerwowych może skutkować ich zniechęceniem. Trzeba głęboko się zastanowić czy takie rotacje na dłuższą metę są opłacalne. Wydaje się, że są nastawione na zdobywanie punktów za wszelką cenę.
Najwięcej goli padło w Poroninie. Babia Góra, która do tej pory nieźle się prezentowała została „rozstrzelana”. Poroniec nie miał litości. Drugie trafienie Ustupskiego, po długim rajdzie i ośmieszeniu obrońców przeciwnika było niezwykle efektowne. Dyspozycja obrońców lipniczan nie była najwyższa, którym przytrafił się nawet gol samobójczy.
Stefan Leśniowski