09.09.2010 | Czytano: 2039

Charakter Filipa

W Mont Sainte Anne w kanadyjskim Quebecu, równolegle z mistrzostwami świata w kolarstwie górskim, odbył się światowy czempionat w trialu rowerowym. Czterech nowotarżan i jeden krakowianin w nim uczestniczyło. To była cała reprezentacja biało – czerwonych. Tym razem nie wróciła z medalami, ale trójka górali dotarła do finałowej rozgrywki i tanio skóry nie sprzedała.

Zacznijmy do kobiet. Tutaj wystartowała Sonia Klich i Stefania Staszel. Lepiej zaprezentowała się ta pierwsza, która uplasowała się na piątym miejscu. W zawodach złapała 48 punktów karnych.

- Jestem zadowolona ze startu, bo zostałam wyżej sklasyfikowana niż w zeszłym roku – mówi 17-letnia Sonia Klich, która z miasta dostała dotację wysokości 500 złotych, by mogła wyjechać do kraju „Klonowego Liścia”. – Na pewno mogło być lepiej. Na mnie jeszcze przyjdzie czas, by zamieszać w seniorkach. Uważam, że zostałam oszukana przez arbitrów niemieckich w finałowej rozgrywce na ostatnich dwóch odcinkach. Dostałam „piątki”. Rzekomo za to, że miałam koło za taśmą. Mylili się, ale trzymali rękę na pulsie, by w drużynówce Niemcy mogli zdobyć brązowy medal. Postąpili nie fair. Odcinki były trudne, ale mnie odpowiadały, bo większość była naturalna, a więc na takich na jakich trenuję.

Druga z nowotarżanek Stefania Staszel z 62 punktami na koncie sklasyfikowana została dwie pozycje niżej. Zwyciężyła Hiszpanka Gemma Condal About, która ukończyła zmagania z 15 podpórkami.

Piąte miejsce w rywalizacji juniorów na kołach 20 calowych zajął Filip Mrugała, 34 punktów karnych. Wygrał Hiszpan Iron Agirre Areitio – 6 pkt. Nowotarżanin miał ogromnego pecha, gdyż w półfinale na czwartym odcinku pierwszej pętli miał upadek. Rozciął nogę i uszkodził nadgarstek. –– Było to na sekcji usytuowanej w potoku – relacjonuje. – Rana była dość spora, wymagała szycia. Sekcja została zamknięta. Leżałem i nie mogłem ruszać ręką. Wszystko wskazywało na koniec zawodów. Przez 30 min. wałczyłem z bólem. Chciałem dojechać, bo przed zawodami serwisy światowe stawiały mnie w roli faworyta. W pierwszej chwili chciałem się wycofać, ale udało mi się ukończyć półfinałową rywalizację. Do akcji wkroczyli masażyści i lekarze Majki Włoszczowskiej. Pospinano mi nadgarstek, by go usztywnić i wystartowałem w finale. Jechałem na sztywnej ręce. Uplasowałem się na 5 pozycji, ale powinienem być czwarty, ale jeden z sędziów dał mi punkt karny za nic. Między arbitrami była rozbieżność. Jeden stwierdził, iż nic nie było, drugi zobaczył dodatkową „nogę”. Wygrała opcja tego drugiego. W dniu zawodów pogoda dopisywała. Sekcje w eliminacjach były bardzo łatwe. Pokonywaliśmy docinki z kamieni, były sekcje w lesie i jeden sztucznie zbudowany. Za to w finale były wysokie skoki i sztuczne odcinki. Taki show pod publikę. 


Filip Mrugała pokazał góralski charakter. Z zaciśniętymi zębami pokonywał odcinki. Od razu po powrocie do kraju udał się do szpitala. Okazało się, że ma pękniętą kość. Nie wie kiedy wystartuje w kolejnych zawodach. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i jeszcze nie raz w tym roku dostarczy swoim fanom mnóstwa sportowych wrażeń.

Również na piątej pozycji sklasyfikowana została ekipa Polska, która jechała w składzie: Filip Mrugała (Junior 20), Mariusz Staszel (Elite 20), Sonia Klich (Elite) i Tomasz Hofman (junior 26).

W Elite mężczyzn na kołach 20 calowych Mariusz Staszel sklasyfikowany został na 16. miejscu. Złapał maksymalną ilość punktów karnych.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama