- Dużo to i zarazem mało – mówi alfa i omega trialu, Bogusław Sięka. – W 1982 roku na ostatnie dwie eliminacje jechałem z przewagą 24 „oczek” i byłem pewny korony. Tymczasem przegrałem ją o 0,6 pkt. Wystarczy, by Gabryś nie ukończył jednej eliminacji i jest sześć „oczek” w plecy. Na pewno stoi przed ogromną szansą zdetronizowania Józka Topora Mądrego. Przyznam się, że liczyłem na bardziej zaciętą walkę między nimi. Tymczasem sił Józkowi starczyło na jedną rundę, bo umiejętności techniczne w nim jeszcze drzemią. Z kolei w „tatrzańskim” przegrał pierwszą rundę dlatego, że nie miał krasnoludka. Pojechałem z nim ostatnią pętlę i wygrał ją zdecydowanie. Trzeba jednak zaznaczyć, że Józef chciał skończyć z trialem. Ożenił się i nie miał zamiaru bronić mistrzowskiego tytułu. Za namową ojca spróbował powalczyć. Niestety nie da się odszukać organizmu i wystartować nieprzygotowanym do sezonu. Liczył też, że zdoła pozyskać sponsora. Z braku funduszy jeździ na tym samym motocyklu i w tym samym ubraniu. Nie ma motywacji i tylko siłą rozpędu dotrwa do końca.
Młodzież w tym sezonie zaatakowała całą ławą. Prowadzi Gabriel Marcinów, trzeci jest Konrad Legutko, a piąty Michał Łukaszczyk. Nowy Targ już tradycyjnie zdominował rywalizację. Z wymienionej trójki tylko Gabryś ściga się na dużym motocyklu, pozostali na „125”.
- Marcinów zrobił spory postęp– twierdzi Boguś Sięka. – Widać, że dużo czasu spędza na motocyklu. Wykonał ogromną pracę. Wystarczy tylko popatrzyć jak zachowuje się na trasie. Motocykl mu nie przeszkadza. Na międzynarodowej scenie brakuje mu objeżdżenia. Takich jak on jest sporo w świecie, ale mistrzem może zostać tylko jeden. Powinien skopiować Tadka Błażusiaka, który wygrywał w kraju z dużą przewagą, ale od pobytu w Hiszpanii zaczął marsz w górę. Oszlifował tam talent i zaczął zagrażać najlepszym. Miał też sztab ludzi, którzy pracowali na jego wyniki.
- Gabryś ma przewagę nad kolegami z zespołu, bo rywalizuje na dużej maszynie – tłumaczy. - Mógłby jeszcze ścigać się na ”125”, ale wtedy nie miałby szans z Toporem. Legutko i starszy Łukaszczyk w przyszłym roku pojadą na dużych motocyklach. W nadchodzący weekend wystartują w Pucharze Narodów razem z Gabrysiem i Toporem. Na sukcesy jeszcze nie pora, ale... Jeśli przepracują zimę, a będą mieli warunki ku temu - mają tor, postaramy się, by wyjechali na obóz do Hiszpanii - to starzy pójdą do lamusa, a młodzi zaczną rozdawać karty. Zapowiada się niezwykle ciekawy przyszły sezon. Warunek jest tylko jeden – muszą chcieć pracować 5-6 godzin dziennie w słońcu, deszczu i błocie. Muszą znieść ból, kontuzje, porzucić puby i mieć charakter. Jeśli jutro nie powiedzą, że się zakochali lub mają lepsze zajęcie, a zostaną przy sporcie, to powalczą o dobry wynik. Najwyższa pora, bo młodszy od nich, 16- letni Poli Tarres jest aktualnym mistrzem świata. Nie zostaje się nim z dnia na dzień. To kosztuje wiele wyrzeczeń. Nasi, to jeszcze uczniowie, którzy uczą się ciężkiego zawodu. Wszyscy mówią, że słabe wyniki osiągają w mistrzostwach świata, ale oni zaczynają z innego pułapu. Trudno porównać ich prace z wysiłkiem Błażusiaka, bo on był inaczej prowadzony.
Wielkim przegranym sezonu jest Karol Ceremuga, który zapowiadał się na dobrego trialowca. – Poszedł w pokazówki i zaniedbał treningi – twierdzi Boguś Sięka. – Przeliczył się z umiejętnościami. Nic nie zwojował w pierwszych zawodach, zobaczył, że młodzież zrobiła ogromny postęp i wydaje mi się, że się poddał.
Stefan Leśniowski