14.08.2010 | Czytano: 1842

„Tatrzański” wraca po roku

W ubiegłym roku, Rajd Tatrzański, największe od ponad 60 lat wydarzenie motocyklowe na Podhalu, zostało na rok zawieszone. Prezes AMK Gorce Nowy Targ, Mieczysław Batkiewicz zapewniał, iż po roku przerwy wróci do kalendarza zawodów. Dotrzymał słowa.

- Tradycja Rajdu Tatrzańskiego przewiduje, by rozgrywany był w górach, w lesie, a tymczasem w ubiegłym roku nie było takiej możliwości. Rozegraliśmy dwie eliminacje mistrzostw Polski razem z piknikiem country na polu treningowym – wyjaśnia prezes.

66. edycja rajdu rozegrana zostanie w waksmundzkich lasach. Start i meta usytuowana jest na parkingu przy Długiej Polanie. Tu też będzie można podziwiać motocyklistów jak zmagają się ze sztuczną przeszkodą. – Będzie to odcinek pokazowy dla tych kibiców, którzy nie będą chcieli się wybrać w góry – mówi główny organizator, Mieczysław Batkiewicz. - Ci, którzy chcieliby wyjechać autami mam smutną wiadomość. Droga na Oleksówki od parkingu na Długiej Polanie będzie wyłączona z ruchu. Nowotarscy kibice będą mieli okazję zobaczyć w akcji wszystkich najlepszych krajowych trialowców i gości zza południowej granicy, a także Rosjan i Czechów. Przewiduję, że na starcie stanie 60 – 80 jeźdźców. Początek zawodów w sobotę i niedzielę o godzinie 10.

Zagadką jest forma aktualnego mistrza kraju Józefa Topora Mądrego. W poprzedniej eliminacji stracił prowadzenie na rzecz zaciekle atakującego młodszego kolegi z zespołu Gabriela Marcinowa. Wtajemniczenie twierdzą, że w ubiegłym tygodniu ożenił się i miał zaprzątniętą głowę sprawami innymi niż trening. Jak to odbije się na jego formie? Zapowiada start Marek Kowalczyk i Piotr Drużbacki.

Różnie rajdowcy przyjmują przejście ze sztucznych na naturalne odcinki. Jedni twierdzą, że będzie dla nich raj, inni kręcą nosem.

- Jedno nie ulega wątpliwości, nigdzie takiego rajdu nie ma. To jest rajd jedyny w swoim rodzaju – mówi mistrz Polski, a obecnie trener Sherco Academy, Rafał Luberda. – Na pewno sekcje są łatwiejsze, niektóre będzie można pokonać z jazdy, nie ma wysokich półek, jest sporo miejsca między taśmami, a więc można ułożyć motocykl, a nawet się podeprzeć. Na sztucznych odcinkach wymagana jest większa technika jazdy. Trzeba motocykl precyzyjnie ustawić, by pokonać ciasno ustawione jego elementy. Z kolei odcinki naturalne są nieprzewidywalne, zdradliwe. Za każdym przejazdem zawodnika odcinek jest inny. Wszystko za sprawą podłoża, które się zmienia po przejechaniu zawodników. Inaczej są kamienie ułożone w potoku, inaczej korzeń zwinięty...

„Tatrzański” od 1971 roku ma dopiero charakter imprezy trialowej, która ma w nazwie wpisane „ im. Kazimierza Jurkowskiego”. W latach 50 i 60-tych trasa liczyła 600 km, którą zawodnicy mieli pokonać w trzy dni. O wyniku decydowały nie tylko spóźnienia na PCK, ale także próby sportowe. Do 1965 roku była to mieszanka dzisiejszego enduro i trialu, czyli odcinki jazdy stylowej (OJS). Rajd w tamtych czasach cieszył się ogromną popularnością. Ludzie brali urlopy, żeby z drugiego końca Polski przyjechać i zobaczyć śmiałków, którzy na motorach wyprawiają cyrkowe sztuczki. A było kogo podziwiać. Zjeżdżała sama śmietanka rajdowców z całego świata. Dzisiaj rajd się zmienił. Jeździ się dwa dni i pokonuje najwyżej 40 km, a o wyniku decydują odcinki jazdy obserwowanej (OJO), których jest 10 na każdej z trzech pętli. Limit czasu wynosi pięć godzin.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama