21.07.2010 | Czytano: 1498

Trudne sekcje

Po Tadziu Błażusiaku nie mamy przedstawiciela w światowym trialu motorowym. Pozostały nam tylko miłe wspominania, po wywalczeniu przez niego tytułu mistrza Europy i po fascynujących pojedynkach z Dougie Lampkinem, Adamem Ragą, Toni Bou czy Alberto Castelanym. Gdy kończył swoją krótką, ale bogatą w sukcesy przygodę z trialem był ósmym jeźdźcem na świecie. Polski trial bardzo liczy, że w jego ślady pójdzie nowotarżanin Gabriel Marcinów.

- Okazuje się, że bardzo trudno będzie dorównać Tadziowi. Taki gość jak Błażusiak, z tak ogromnym talentem, rodzi się raz na kilkanaście lat. Niektórzy śmieją się, że wcześniej jeździł na motorze niż zaczął chodzić. Żarty, żartami, ale jeszcze nie miał licencji, a najtrudniejsze odcinki przejeżdżał z dużą łatwością, towarzysząc bratu w zawodach – mówi jeden z byłych trialowców.

Pierwszą znaczącą próbą dla Gabrysia był start w Grand Prix San Marino, w mistrzostwach świata juniorów. Ten występ miał dać odpowiedzieć, czy jego praca zmierza w dobrym kierunku. Na krajowym podwórku przynosi efekty i być może zdetronizuje kolegę klubowego Józefa Topora Mądrego. Na kamienistym Grand Prix San Marino zajął dość odległe bo 22. miejsce. Sędziowie byli bardzo hojni i obdarowali go 111 punktami karnymi. Równo pojechał obie pętle ( były dwie, a na każdej usytuowano 15 odcinków jazdy obserwowanej). Po pierwszej pętli miał 56 „oczek”, na drugiej jeden punkt mniej. Tylko dwa odcinki pokonał bez podpórki, w obu przejazdach była to czternasta sekcja. Drugim „leżącym” mu odcinkiem, był ostatni. Złapał na nim trzy „nogi”. Niestety piętnaście sekcji okazało się dla niego nieprzejezdnych. Kończył je z piątkami na koncie. Komplet punktów zebrał z czwartej, siódmej, dziesiątej i trzynastej sekcji. To był pierwszy start nowotarżanina w takim gronie i to może służyć na jego usprawiedliwienie.

Tymczasem dla najlepszych juniorów rajd był przysłowiową bułką z masłem. To co wyprawiał na motocyklu Beta Brytyjczyk Jack Challoner, to przechodzi ludzkie pojecie. Nie złapał żadnej „piątki”. 27 OJO przejechał bezbłędnie, a jeden raz miał jedną, dwie i trzy podpórki. Z obu przejazdów przywiózł po trzy punkty karne. Wygrał zawody z sześcioma „nogami”. Drugiego na mecie Hiszpana Francesa Moreta na Hondzie wyprzedził o trzynaście punktów, który miał dwa nieudane przejazdy. Drugim jeźdźcem, który nie ujrzał „piątki” od arbitrów był Szwed Emil Gyllenhammer na Gas Gasie, ale nie zmieścił się na „pudle”. Był czwarty. Został wyprzedzony przez Hiszpana Alfredo Gomeza na Montesie liczbą przejechanych sekcji „na zero”. Obaj mieli po 25 punktów karnych, ale Hiszpan 20 odcinków pokonał bezbłędnie, a Skandynaw – 14.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama