Ludzie z pasją
Felietony
Nasi Olimpijczycy
Tabele
Galerie
- Ta porażka nam chluby nie przynosi – mówi trener beniaminka, Marcin Jałocha. – Co prawda jesteśmy na innym etapie przygotowań niż Maniowy, ale w każdym meczu, ligowym czy sparingowym trzeba grać o zwycięstwo. Na usprawiedliwienie mogę dodać, iż Lubań jest w trakcie sezonu, a my po ciężkim treningu. Zespołowi brakowało szybkości i świeżości. Na tym etapie jest to normalne i nie doszukiwałbym się w porażce jakieś sensacji. Chociaż przegrana jest faktem. Wierzę, że złe początki będą dobrym końcem. Mamy w zespole kilku nowych graczy i muszą dopiero „poczuć” atmosferę w zespole, zgrać się z kolegami. Temu służy tygodniowy obóz w stolicy Podhala. Pracujemy również nad wytrzymałością i taktyką. Zaplanowaliśmy w międzyczasie dwa spotkania kontrolne. Najprawdopodobniej naszym rywalem będzie Górnik Zabrze, który przebywa na obozie w Zakopanem. Mam nadzieję, że w tym sparingu nasza gra będzie lepiej wyglądała. Zabrałem na obóz dwudziestu czterech zawodników. Są dwie nowe twarze z Korony Kielce – Damian Jędryczka i Bartłomiej Piszczek, a w niedzielę dołączył do nas gracz Lechii Gdańsk Karol Piątek. Drużyna jest w przebudowie, ale powoli się skład krystalizuje. Szukamy zawodników, którzy wzmocnią zespół, by nie być w pierwszej lidze dostarczycielami punktów, ale pewnie usadowić się w górnych rejonach tabeli.
Nie krył zadowolenia z wygranej trener Lubania Maniowy, Marek Żołądź. Tym bardziej, iż pokonał zespół z miejscowości, z której pochodzi. – Gdy gra się ze swoimi, to zawsze serce mocniej bije – śmieje się. – A jak nie cieszyć się, jak ich się jeszcze ogra. Przedmeczowe założenia były proste – nie napalać się, grać „swoje” spokojnie rozgrywając piłkę, by nie przegrać wysoko, nawiązać walkę z renomowanym przeciwnikiem. Tymczasem wydarzenia na murawie przeszły największe wyobrażenia. Udało się wygrać. Chociaż „udało” nie jest adekwatne do tego co działo się na boisku. Moi zawodnicy pokazali się z bardzo dobrej strony. Zagrali z zębem, z góralskim charakterem. Nie było dla nich straconych piłek, walczyli jakby był to ligowy mecz.
Stefan Leśniowski
