04.07.2010 | Czytano: 1052

Pogromcy szóstoligowców

Granit Czarna Góra, który nie zdołał utrzymać się w klasie A robi furorę w Pucharze Polski na podhalańskim szczeblu. Okrzyknięty został pogromcą szóstoligowców. W 1/8 finału wyeliminował Poroniec Poronin, a w ćwierćfinale Jordan Jordanów. Kibice z Czarnej Góry mogą tylko żałować, że forma drużyny przyszła tak późno.

Awans do półfinału wywalczył też zespół z Szaflar, który długo męczył się z grającym w dziesiątkę zespołem z Czarnego Dunajca.

Wszystko wskazuje na to, iż zabraknie w czwórce obrońcy trofeum, piłkarzy z Jabłonki. Im kolidowało spotkanie z Orkanem Szczyrzyc w półfinale Pucharu Polski na szczeblu OZPN Nowy Sącz z poprzedniego sezonu. Przewodniczący WGiD Tadeusz Firek twierdzi, że obrońcy trofeum przegrali walkowerem. Orawa będzie się odwoływać.

Granit Czarna Góra – Jordan Jordanów 2:0 (1:0)
Bramki: P. Sarna 31, Lichacz 75.

Sędziowali Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: Pawlica - Pietrzak.

Granit: P. Gogola – Czajkowski, D. Twardosz (76 W. Maryniarczyk), P. Sarna, Pawlica, A, Gogola, K. Sarna (84 Józef Hełdak), Janusz Hełdak, Z. Milon (63 Lichacz), M. Sarna (88 Trzop), Zygmuntowicz.
Jordan: Sum – Gawroński (60 G. Ferek), Matejko Luberda, Hodana, Pietrzak, Wójtowicz, M. Ferek, Tyrpa, Karkula, Motor.

Kibice przecierali oczy ze zdumienia. Nie poznawali bowiem piłkarzy z Jordanowa, którzy w pierwszych trzech kwadransach całkowicie oddali inicjatywę gospodarzom. Ci, z upływem czasu, połapali się, że przyjezdni nie bardzo kwapili się do forsowania tempa i narzucenia rywalowi własnego stylu gry, i natychmiast skorygowali taktykę. Zaczęli śmielej atakować. Już w 7 minucie mogli być w siódmym niebie. Filmowej akcji braci Sarnów nie udało się zakończyć zdobyczą bramkową. Na wysokości stanął bramkarz Sum. Dobitka Z. Milona z czystej pozycji również nie znalazła drogi do bramki. Potem jeszcze w 15 i 25 minucie Sum musiał likwidować strzały miejscowych. Goście w tym czasie dwa razy w 23 i 24 minucie, za sprawą Tyrpy, próbowali z dystansu zaskoczyć P. Gogolę, ale ten nie miał żadnych kłopotów z obroną. W 31 minucie stadion eksplodował radością. Z. Milon z P. Sarną wymienili kilka podań w bilardowym stylu, rozmontowując defensywę Jordana. W pewnym momencie wdawało się, że z akcji będą nici, gdyż Z. Milon za daleko podał. P. Sarna miał ostry kąt, ale kapitanie wybrnął z tego, trafiając w okienko.

Ten kto liczył na metamorfozę szóstoligowca po przewie – srogo się zawiódł. Co prawda stworzył sytuację w 47 minucie, ale P. Gogola ze strzałem Pietrzaka z 25 metrów poradził sobie bez trudu. Ten sam zawodnik w 70 minucie próbował z 30 metrów zaskoczyć golkipera Garnitu, ale dla niego była to bułka z masłem. Za to świetnie grający gospodarze, wypracowywali sobie sytuację za sytuacją. Po strzale P. Sarny z 14 metrów piłka poszybowała nad poprzeczką (53 min.) M. Sarna uderzał głową obok słupka (67 min.), a uderzenie D. Twardosza z wolnego z 30 metrów z trudem obronił Sum. Trzy minuty później nie dał rady zatrzymać Lichacza, ale koledzy z defensywy mu nie pomogli. A. Gogola rozpoczął akcję wypuszczając w „uliczkę” K. Sarnę, który jednak w sytuacji sam na sam nie wykorzystał. Nogami obronił Sum, ale piłka trafiła do Lichacza, a ten wpakował ją do pustej bramki. Sensacja stała się faktem.

 Stefan Leśniowski


 

LKS Szaflary – Czarni Czarny Dunajec 2:1 (0:1)
Bramki: F. Kamiński 65, 80 karny - Pająk 5.

Sędziował Paweł Folwarski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Baboń, Czernik, F. Kamiński, Sulka – Pająk, Czyż, Kolbercki, Gacek, Bandyk, Rawicki.
Czerwona kartka: Pająk 39 min. druga żółta.

LKS Szaflary: Cisoń – Czernik, Magulski, Strama, P. Kamiński, Pańszczyk, Szulc, Baboń (70 Marek), Walkosz (65 Łukaszczyk), Kurańda (46 Sulka), F. Kamiński.
Czarni: Czyż – Rawicki, Gacek, Gruszka, Kantor, Cikowski, A. Obrochta, J. Obrochta, Kolbercki (86 Topór), Bandyk, Pająk.

W 5 minucie wylano zimny kubeł wody na głowy mistrza. Pająk wykorzystał błąd obrońców i widząc, iż bramkarz daleko wyszedł z bramki rzucił mu piłkę za kołnierz. Strzelec gola nie pograł sobie długo. Szybko złapał żółtą kartę, a potem drugą i arbiter odesłał go pod prysznic. Zresztą kolorowo było na boisku w Szaflarach. Aż jedenaście kartek pokazał arbiter.

Po wykluczeniu Pająka gospodarze stanęli przed ogromną szansą, ale w pierwszej połowie nie mogli się wstrzelić. Próbowali różnych sposobów, przedostania się pod bramkę Czyża, a także zaskoczyć go strzałami z dystansu. Czyż jednak bronił jak w transie. Najlepszą sytuację zmarnował najlepszy strzelec klasy A, Florian Kamiński. W swoim stylu minął dwóch przeciwników i uderzył po długim rogu. Czyż cudowną interwencją nie dopuścił, by piłka znalazła się za jego plecami.

Również w drugiej połowie przyprawiał miejscowych piłkarzy o ból głowy. Atakowali non stop, ale dopiero po 65 minutach zdołali go „złamać”. Piękne zagranie po przekątnej i F. Kamiński mógł unieść w geście triumfu rękę w górę. Potem dwie kapitalne sytuacje miał P. Kamiński. Dwa razy uderzał po krótkim rogu, ale Czyż był na posterunku. Dopiero rzut karny sprokurowany na Marku, dał zwycięskiego gola szaflarzanom. Jeszcze w 90 minucie Sulka oszukał dwóch rywali, znalazł się oko w oko z golkiperem i...przestrzelił.

 Mateusz Leśniowski


 

Orawa Jabłonka – Wierchy Rabka mecz się nie odbył
-Piszę pismo do WGiD PPPN o wyznaczenie nowego terminu – mówi trener Orawy, Bogdan Jazowski. – Termin meczu wyznaczono na piątek, a w niedzielę miałem reprezentować podokręg w półfinale pucharu na szczeblu OZPN w Nowym Sączu. W myśl regulaminu oba spotkania dzielić powinno 48 godzin. Ponadto nie wiadomo było gdzie odbędzie się mecz. W podokręgu widniały Wierchy w roli gospodarza, a tymczasem rabczanie przyjechali do nas. To jakieś nieporozumienie. Chciałem to wyjaśnić u przewodniczącego WGiD, Tadeusza Firka, ale nie odbiera telefonu.

Nam udało się z nim skontaktować. – Nikt nie będzie wybierał terminów. Lubaniom to nie przeszkadzało. Orawa chce rozegrać ten mecz we wtorek, ale wtedy nie zmieścimy się z terminami, gdyż w środę lecą półfinały, a na niedzielę wyznaczony jest finałowy pojedynek. Orawa nie zagrała więc przegrała walkowerem. Do dalszej rundy zakwalifikowały się Wierchy – mówi przewodniczący WGiD.

Stefan Leśniowski

Komentarze







Tabela - V liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Tarnovia Tarnów 8 19
2. Dunajec Zakliczyn 8 19
3. KS Biecz 8 17
4. Sokół Słopnice 8 16
5. Okocimski KS Brzesko 8 16
6. Dunajec Nowy Sącz 7 13
7. Sandecja II Nowy Sącz 8 13
8. Metal Tarnów 8 12
9. Kolejarz Stróże 8 11
10. Orzeł Dębno 8 11
11. Zalesianka Zalesie 8 10
12. GKS Drwinia 8 6
13. GLKS Gromnik 8 5
14. Orkan Szczyrzyc 8 5
15. Unia II Tarnów 7 4
16. LKS Szaflary 8 3
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama