02.07.2010 | Czytano: 2033

Zabawa z prędkością – 5. dzień (+zdjecia)

Piątek był bardzo pracowity dla hokeistów MMKS Podhale Nowy Targ. Kto wie czy nie najtrudniejszy ze wszystkich dni tygodnia. Być może dlatego, że trenerzy po raz pierwszy, w ośmiotygodniowym cyklu pracy, postanowili dać chłopakom wolną sobotę.

Zajęcia rozpoczęły się o 9:30. Po rozgrzewce nastąpił podział na grupy. Pierwsza została na boisku, druga wybrała się do siłowni. Na boisku ćwiczono refleks, spostrzegawczość, umiejętność uwalniania się od przeciwnika i dokładne podania. Najpierw pojedynczo, potem w dwójkach i czwórkach ćwiczono podania w ruchu. – Poddaj i wyjdź - instruował Jacek Szopiński. - Szukamy sobie miejsca. Głowa w górę. Gonimy, nie na stojąco. To są ćwiczenia na orientację i dynamikę.

Druga grupa „walczyła” z ciężarami. – Pracujemy nad siłą maksymalną – informuje mnie Jacek Szopiński. – Zawodnicy wyciskają ciężar na 90 -95% swoich możliwości. Trzy, cztery razy go podnoszą po trzy kolejki na każdą partię mięśni.

Potem udali się, już drugi raz w tygodniu, do Hifitness Center. Kasia Dusik ćwiczeniami na stepie wyciskała z zawodników siódme poty. Musieli wychodzić na platformę, przeskakiwać ją i przy okazji wykonywać choreograficzne ruchy przygotowane przez prowadzącą. Często następowała zmiana kroków, amplituda ruchów, zwiększanie tempa muzyki... Niektóre pozycje były okraszone przez hokeistów ostrymi sformułowaniami. Nazwy ćwiczeń nie nadają się do publikowania.

- Czyżbyście się już zmęczyli? – pytała prowadząca. - Panowie nie żartujcie przed nami jeszcze 50 minut ćwiczeń. Za chwilę: - Trzy kolana. Macie tyle?

Z zawodników ciurkiem leje się pot. Koszulki można wykręcać. Wszystko odbywa się pod czujnym okiem trenerów. Jeśli, któryś się obija, to od razu do akcji wkraczał „Szopen”. - Nie widzę żebyś był spocony – mówił do jednego z zawodników. – Leżeć tu przyszedłeś. To lepiej nie przychodź.

- Przerwa – ogłasza prowadząca. – Można się napić... Oddychać, ustami wydychać... Zatańczymy po góralsku? – pada komenda. - Chcecie się dowiedzieć co to miłość? – to kolejna zmiana rytmu i puenta piosenki, która towarzyszy ćwiczącym. – Chcecie okrzyki? OK – zgadza się Kasia Dusik.

Okrzyk „Hej” – świetnie chłopakom wychodził. Z figurami już było trochę gorzej. Zawodnicy mieli problemy z wyczuciem rytmu, mylili kroki. – Panowie nie stoimy, bo idę do domu – zwraca uwagę prowadząca - Z życiem. Kobiety są bardziej od was wytrzymałe? (hokeiści mieli damskie towarzystwo – przyp. SL).

– Będą mieli jak znalazł na dyskotekę – zauważył Gabriel Samolej. - Ćwiczenia wzmacniają dolne partie mięśniowe, świetne na koordynację i wyczucie rytmu.

Zawodnicy po godzinie potwornie zmęczeni opuszczali salę. Wykręcali koszulki z potu. – Gdybym wykonywała ich ćwiczenia na lodzie, to też miałabym problemy – broniła zawodników Kasia Dusik.

Popołudniu sztab trenerski zarządził sprinty pod górkę. Zawodnicy wybiegali pod górę, a potem z niej schodzili, by znowu wykonać kolejny „wylot”. Przed startem pokonywali trzy płotki. – Ćwiczenia są na dynamikę i szybkość – wyjaśnia Jacek Szopiński.- Zawodnicy pokonują krótkie odcinkowi 5, 10 i 15 – metrowe. Na każdym dystansie jest dziesięć powtórzeń.

Na zakończenie był fartlek, co w dosłownym znaczeniu znaczy zabawa z prędkością. Bieg, który stosowany jest nie tylko przez biegaczy, ale również przez miłośników gier drużynowych. Zawodnicy biegnąc regulują sobie szybkość, by po pewnym czasie zwolnić i znowu dodać gaz do „dechy”. Ta metoda zawiera zarówno szybkie, krótkie sprinty, niedługie odcinki z umiarkowaną prędkością, jak i wolne i dłuższe odcinki. Cykl przyśpieszenie-regeneracja powtarza się w sumie sześć razy, po czym kończy się trening 10 - minutami spokojnego biegu. Pracując ze zmiennym tempem i intensywnością, zawodnik poprawia swoją średnią prędkość oraz wydolność tlenową.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama