02.07.2010 | Czytano: 1160

Inny hokejowy świat

Dwójka hokeistów MMKS Podhale Nowy Targ powróciła z zagranicznych testów. Tomasz Malasiński przez cztery dni próbował przekonać szkoleniowca niemieckiego Lausitzer Füchse Weisswasser o przydatności do zespołu. Bez pozytywnego wyniku. Z kolei młodszy kolega z mistrzowskiego zespołu, rewelacja poprzedniego sezonu, Damian Kapica, na zaproszenie skautów, wybrał się za Ocean.

Tam walczył, by znaleźć się w szerokim składzie juniorskiego klubu Muskegon Lumberjacks (USHL). Również nie znalazł się wśród 35 wybrańców. Obaj – jak twierdzą - byli w innym hokejowym świecie. Tym lepszym.

- To zdumiewające, że Weisswasser jest tak niedaleko od naszego kraju, a organizacyjnie jakby dzieliły ich miliony kilometrów – mówi Tomasz Malasiński. – Wszystko dograne jest na ostatni guzik, zaplanowane z dokładnością szwajcarskiego zegarka, począwszy od szatni po zakwaterowanie i wyżywienie. Hokej też jest inny niż u nas. Wszystko robi się dwa razy szybciej. W zespole testowanych było siedmiu obcokrajowców – Słowacy, Łotysze, Polacy, a także Niemcy. Miejscowi hokeiści byli w lepszej sytuacji, gdyż trenowali już na lodzie, a dla mnie i dla Pawła Droni był to pierwszy kontakt z lodem. Jesteśmy w innym cyklu treningowym i było po nas widać zmęczenie. Treningi były bardzo mocne. Oprócz zajęć na lodzie odwiedzaliśmy siłownię, biegaliśmy, ćwicząc starty na piasku. Fajny klub, ale menadżer powiedział mi, że jeśli do 20 lipca nie znajdą lepszych obcokrajowców, to skontaktują się ze mną. Mogę podpisać kontrakt z klubem w Polsce, ale musi być w nim klauzula, że jeśli otrzymam ofertę zagraniczną, to będę mógł odejść.

Damian Kapica wrócił ze Stanów Zjednoczonych z kontuzją, która uniemożliwiła mu walkę o miejsce w beniaminku najlepszej ligi juniorskiej USHL. –Średnio wyszedł mi ten obóz – twierdzi 18-latek Podhala. - Nie rozpaczam, że nie dostałem się do składu. Na pewno byłoby super zagrać w świetnie zorganizowanym klubie, ale na tym świat się nie kończy. Coś z tego wyjazdu wyniosłem. Zobaczyłem inny hokejowy świat. Hokej całkiem inny, oparty na szybkiej grze, co ułatwiają węższe lodowiska. Gra się ciałem, mniej jest podań. Każda ofensywna akcja musi być kończona strzałem z każdej pozycji. Rozegrałem tam pięć spotkań. W pierwszych dwóch zdobyłem osiem punktów. W trzeciej potyczce doznałem kontuzji. Naciągnąłem miesień czworogłowy. Utrudniał mi grę w kolejnych meczach. Grałem je na połowę swoich możliwości. Można rzec, że woziłem się. To zaważyło, że nie zdołałem się przebić do drużyny. Menadżerowie mówili, że mogę spróbować za rok.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama