02.06.2010 | Czytano: 2267

Jak na Saharze (+zdjęcia)

- Było jak na Saharze, ale lepiej to ćwiczyć niż biegać – to opinia większości hokeistów Podhala po środowym treningu w „Oberży pod Różą”. „Szarotki” wybrały się tam na spinning, inaczej Indoor Cycling.

Górale po raz pierwszy z tego typu zajęciami zapoznali się w ubiegłym roku. Teraz tym śladem idzie sztab szkoleniowy MMKS. Byli jednak nowicjusze, którzy przeżywali trudne chwile. Jeden z nich przyznał, że podczas 50 – minutowej jazdy przechodził dwa kryzysy.

– Dla mnie to nie nowość. Pierwszy raz zetknąłem się ze spinningiem we Francji przed ośmiu laty – powiedział przyglądający się zajęciom z boku trener Tadeusz Puławski.

Woda, dużo wody, ręcznik i odpowiednie buty - to najważniejsze atrybuty tego ćwiczenia. Instruktorka i instruktor ( ćwiczono w dwóch grupach) wyciskali z hokeistów siódme poty. – Pozostało nam jeszcze pięć takich górek – powiedział w uśmiechem na ustach instruktor, który również pedałował na rowerku. Zawodnicy pedałowali w rytm muzyki, z różnymi obciążeniami, siedząc na siodełku i stojąc na pedałach. Instruktor wydawał komendy, kiedy zwiększać tempo jazdy, kiedy można było napić się wody i przede wszystkim wytrzeć pot lejący się ciurkiem z ćwiczących. Obok rowerka było mnóstwo kropli potu. Muzyka pomagała w utrzymaniu właściwego rytmu i pozwalała zapomnieć o dużym wysiłku.

- To najprostsza i najbezpieczniejsza forma treningu aerobowego – mówią ludzie z branży. - Ćwiczenia absorbują nogi. Zwiększa się tętno. Cały czas pracujemy na tętnie od 120 – 160 w zależności od wytrenowania. Kobieta po tym ćwiczeniu traci 400 kcal, a mężczyzna 800.

Nim zawodnicy usiedli na rowery instruktor powiedział im na jakiej wysokości ma być ustawione siodełko i kierownica. Wszystko musiało być dopasowane do wzrostu i długości nóg. Nachylenie ćwiczącego powinno być pod kątem 45 stopni. Jest to najkorzystniejsze ustawienie dla kręgosłupa.

Korzyści wynikające ze spinningu? Zwiększa się wydolność ogólną, układu krążenia i układu oddechowego, a także wzmocniona się układ kostny.

Zawodnicy trenują, ale ciągle czekają na złożenie podpisu pod kontraktem. Większość jest pod rozmowach z prezesem. Jedni są dogadani, inni jeszcze negocjują. Marcin Kolusz twierdzi, że jest optymistą i liczy, że jeszcze w tym tygodniu podpisze stosowne dokumenty, choć nie ukrywa, że chciałby sprawdzić się z zagranicą, a konkretniej w Niemczech. Wędkę zarzuca na nowotarżan klub z Weißwasser. W tym kierunku chce podążyć także Tomasz Malasiński.

– Jestem sercem za Podhalem, ale... Zawodnicy naciskają mnie, bym wykorzystał swoje koneksje poza granicami kraju. Nie dziwię się im, bo chcą mieć zagwarantowaną przyszłość. Czas przecież nieubłagalnie leci. Kluby na zachodzie kończą kompletowanie składów– mówi Andrzej Słowakiewicz, który pomaga zawodnikom w znalezieniu pracy za zachodnią granicą.

Wyjaśniła się sprawa z  Krzysztofem Zborowskim. „Zbora” zabrał wstępny kontrakt do domu w ubiegłym tygodniu. Miał się z nim zapoznać i dać ostateczną odpowiedź w poniedziałek, ale wybrał - zapewne zdecydowanie lepszą propozycję - oświęcimskiej Unii.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama