LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz redakcja@sportowepodhale.pl
Wiatr Ludźmierz – Lubań Tylmanowa 3:1 (2:0)
Bramki: Czaja 7, W. Siuta 9, Słaboń 79 – Udziela 81.
Sędziował Marcin Ogórek z Nowego Sącza.
Wiatr: Byrnas – Kubicz, Mrożek, Czaja (50 Granat), Bobek, Handzel, Borkowski, Dobrzyński (46 Rajczak), Luberda, J. Siuta (70 Słaboń), W. Siuta.
Lubań: Fałowski – Kasprzak, P. Ciesielka, P. Noworolnik, R. Kozielec, J. Noworolnik, J. Piszczek, M. Piszczek, T. Udziela, Kurnyta, K. Ciesielka (75 Żołądź).
Gospodarze rozpoczęli spotkanie mocnym akcentem. Już po 9 minutach prowadzili 2:0. Najpierw Borkowski z rzutu rożnego idealnie zacentrował na 11 metr na głowę W. Siuty, lecz piłka ześlizgnęła mu się. Zamykający akcję Czaja trafił pod poprzeczkę. Chwilę później Luberda posłał blisko 50 metrowy cross do J. Siuty, który zwiódł bramkarza i dograł piłkę na 5 metr do nadbiegającego W. Siuty. Trafił w słupek, ale poprawka była już celna. W kolejnych minutach gra się wyrównała i toczyła się przeważnie w środkowej strefie boiska. Goście stworzyli sobie dwie sytuacje w 38 i 40 minucie. W obu brał udział M. Piszczek. Najpierw prostopadłym podaniem uruchomił Kurnytę, ale ten z 16 metrów uderzył obok bramki. Dwie minuty później powtórzył wyczyn kolegi niemal z tego samego miejsca.
Jeszcze przez kwadrans drugiej odsłony toczyła się wyrównana gra, a potem do głosu doszli przyjezdni. Mocno przycisnęli gospodarzy, którzy sporadycznie kontratakowali. Właśnie po kontrze, która zapoczątkował Handzel długim podaniem, Słabonia uprzedził bramkarz, ale jego zabawa z piłką skończyła się tragicznie. Słaboń wyłuskał futbolówkę i ulokował ją w pustej bramce. Trzy minuty później przyszła odpowiedź tylmanowian. Żołądź prostopadle zagrał do Udzieli, ten wtargnął między dwóch obrońców i umieścił piłkę w krótkim rogu bramki.
Bramki: B. Drożdż 12, 70.
Sędziował Zbigniew Suwada z Jabłonki
Żółte kartki: Oraczko, W. Waksmundzki, K. Rogal – A. Staszel
Huragan: Rejczak – Jędrol, W. Waksmundzki, Handzel, K. Rogal, A, Mroszczak, Budz (80 Garbacz), Cyrwus, P. Bryja, B. Drożdż, Oraczko (65 Sz. Drożdż).
Bystry: Graca – Nalepa (46 A. Staszel), A. Żołnierczyk, Powrózek (55 Mrugała), Styrczula, W. Staszel (67 Bednarz), Słodyczka, Malacina, Potrząsaj, Jan Bobak, Prokop.
Bystry w pierwszych trzech kwadransach ograniczał się jedynie do roli statysty. Nie wypracował sobie żadnej klarownej sytuacji. Z kolei gospodarze stworzyli cztery, ale tylko jedną wykorzystali. Była 12 minuta, gdy K. Rogal rozpoczął akcję ze środka boiska. Dograł piłkę do P. Bryi, a ten dośrodkował ją wzdłuż bramki na 6 metr do B. Drożdża, który tylko dołożył nogę i futbolówka zatrzepotała w siatce. Wcześniej Oraczko ( 7 min.), po centrze Handzla, głową z 10 metrów ostemplował poprzeczkę. W 22 minucie gospodarze wykonywali rzut karny. Do piłki podszedł A. Mroszczak i nie pokonał Gracy. 7 minuty później po rzucie rożnym piłka trafiła do Handzla, który spod linii bocznej podał do K. Rogala, a jego uderzenie głową na drugi słupek końcami palców wybronił Graca.
W 67 minucie szansę na wyrównanie zmarnował Potrząsaj, po prostopadłym podaniu Słodyczki, uderzając z 20 metrów w poprzeczkę. Niewykorzystana okazja zemściła się. K. Rogal w środku boisku zainicjował akcję podając do A. Mroszczaka, który dryblingiem minął trzech przeciwników i jak na tacy wyłożył piłkę B. Drożdżowi, który miał przez sobą pustą bramkę. W 85 minucie trójkową akcję przeprowadził Huragan. Piłka jak po sznureczku wędrowała od nogi Jędrola do B. Drożdża i Sz. Drożdża. Ten ostatni z 5 metrów trafił w bramkarza.
Bramki: S. Skoczyk 36, samobójcza 49, Polaczek 86.
Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Kudzia, A. Michalak- A. Głowacz, Bandyk, Kolbercki.
Babia Góra: Karkoszka – T. Lach, A. Michalak, T. Mikłusiak, S. Skoczyk, Machajda, Ł. Kucek (75 Ignaciak), Kudzia, B. Skoczyk, G. Skoczyk, Polaczek.
Czarni: Kajmowicz – Zmarzliński, Topór, Gacek, M. Głowacz, Kolbercki, Cikowski, A. Głowacz, Bandyk, Palenik, Pająk.
Goście przyjechali gołą jedenastką i od 10 minuty zmuszeni byli grać w dziesiątkę. Kontuzji bowiem doznał bramkarz Kajmowicz. Interweniowała karetka pogotowia. Jego miejsce między słupkami bramki zajął Gacek. Skapitulował w 36 minucie. Uderzenie S. Skoczka było nie do obrony. Trafił w okienko, wykorzystując podanie Polaczka z prawej flanki wzdłuż pola karnego. Goście nie mieli armat. Długo grali schowani za podwójną gardą. Jedynie strzał Bandyka z 20 metrów z wolnego był godny odnotowania. Minimalnie przestrzelił. Gra przeważnie toczyła się w środkowej strefie boiska.
Wydawało się, że goście będą łatwym kąskiem dla Babiej Góry. Tymczasem po zmianie stron, to goście groźniej atakowali i stworzyli sobie kilka wyśmienitych sytuacji. Dwie, po kiksie bramkarza, zmarnował Zmarzliński. W 84 minucie zakotłowało się pod bramką gospodarzy. Piłka trafiła w słupek, a potem po palcach bramkarza wylądowała na poprzeczce. Zaś w 90 minucie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Cikowski. Za to Czarni w 49 minucie pomogli zdobyć gola gospodarzom, pakując dośrodkowanie S. Skoczyka z rzutu rożnego do bramki. Zaś w 86 minucie Machajda wypuścił w „uliczkę” Polaczka, a ten sytuacji jeden na jeden nie zmarnował. Piłkarze Babiej Góry zwycięstwo zadedykowali prezesowi Stanisławowi Wojtusiakowi, który wczoraj obchodził urodziny.
LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz redakcja@sportowepodhale.pl
Orkan Raba Wyżna – Granit Czarna Góra 2:2 (2:1)
Bramki: Możdżeń 35, 37 – A. Gogola 5 karny, 74.
Sędziował Tomasz Jabłoński z Harklowej.
Żółte kartki:
Orkan: Marcin Szklarz – Pałka, Radoła, Kasprzyk, Mateusz Czyszczoń, Cieślak (65 Bala), Michał Czyszczoń, Traczyk (78 Pustułka), Teper, Bochnak, Możdżeń.
Granit: P. Gogola – W. Maryniarczyk (65 A. Kiernoziak), Janusz Hełdak, J. Milon, Pawlica, M. Sarna, P. Sarna (75 Lichacz), A. Gogola, K. Sarna, Z. Milon (88 Trzop), Sz. Twardosz.
Gościom w 5 minucie spadł dar, w postaci rzutu karnego. Szarżującego napastnika Granitu faulował bramkarz. Egzekucję wykonał A. Gogola. Miejscowi kibice aż do 35 minuty musieli czekać na wyrównanie. Dobrze, że mają w swoich szeregach Możdżenia, na którym można polegać jak na Zawiszy. Wtedy kiedy jest źle bierze sprawy w swoje ręce. To on, po otrzymaniu podania od Michała Czyszczonia kiwnął dwóch rywali i postał piłkę do bramki obok interweniującego golkipera. Dwie minuty później Mateusz Czyszczoń z wolnego posłał długie podanie na Możdżenia, a ten z 18 metrów kropnął w okienko. W 44 minucie puściły nerwy piłkarzom. Teper i Hełdak za szarpaninę odesłani zostali pod prysznic.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Walka toczyła się w środkowej strefie, a sytuacji godnych odnotowania było jak na lekarstwo. W 70 minucie P. Sarna zacentrował do A. Gogoli, ale jego główkę w pięknym stylu obroniła ostatnia instancja miejscowych. 4 minuty później ten sam piłkarz już się nie pomylił. Piłka odbiła się od obrońcy i trafiła mu pod nogi. Z 18 metrów huknął z pierwszego i futbolówka wylądowała pod poprzeczką. Chwilę później Traczyk miał wyśmienitą okazję, by przywrócić prowadzenie, lecz piłka odskoczyła mu od nogi. Zaś w 88 minucie kapitalną interwencją popisał się P. Gogola, broniąc strzał głową Bochnaka z 5 metrów.
Bramki: Sulka 20, 57, F. Kamiński 27, 87.
Sędziował Zbigniew Batkiewicz z Nowego Targu.
Żółte kartki: Żądło.
Czerwona kartka: Żądło – 88 min. druga żółta.
LKS Szaflary: Cisoń – Czernik (80 Majewski), Czubiński, Strama, Szulc, Magulski (70 Kasperek), Walkosz (63 Mrugała), Łukaszczyk (57 Kurańda), Łukasik, F. Kamiński, Sulka.
Skawianin: K. Siepak – Żądło, Stachura (38 Surlas), K. Gackowiec, Bogdał, Michał Magiera, K. Mastela, Skwarek, Marcin Magiera, M. Mastela, Lubiński.
Lider pokazał rywalowi miejsce w szeregu. Od pierwszego gwizdka sędziego był panem na murawie. Grał spokojnie, jak trzeba było to włączał drugi bieg i wtedy goście nie wiedzieli co jest grane. Już w 8 minucie mogli stracić gola, gdyby precyzyjnie uderzył Sulka z 10 metrów. Zabrakło milimetrów. W 20 minucie mogli goście objąć prowadzenie. Lubiński stanął oko w oko z Cisoniem ( kontuzja Szczepańca w poprzednim spotkaniu okazała się na tyle groźna, że nie zobaczymy go na boisku do końca rundy) i nie wykorzystał tego. Zmarnowana okazja okazała się bardzo kosztowna. Gospodarze wyprowadzili błyskawiczną kontrę i jeszcze w tej minucie objęli prowadzenie. Sprzymierzeńcem szaflarzan był bramkarz, który po centrze F. Kamińskiego „wypluł” futbolówkę, a Sulka wpakował ją do pustej bramki. Siedem minut później F. Kamiński wywalczył piłkę w środkowej strefie boiska i zdecydował się na samotny rajd. Minął po drodze dwóch przeciwników, kiwnął bramkarza i przed nim stanęła otworem pusta bramka. Takich okazji czołowy strzelec ligi nie marnuje.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Goście „próbowali” atakować, ale robili to nieśmiało i bez wiary w powodzenie. Za to w Sulka przy końcowej linii ograł obrońcę, oszukał bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Kropkę nad „i” postawił F. Kamiński, który z 20 metrów pokonał K. Siepaka. Po końcowym gwizdku arbitra zapanował szał radości wśród piłkarzy i kibiców. Tym zwycięstwem szaflarzanie zapewnili sobie mistrzostwo i awans do szóstej ligi. Prezes PPPN Dariusz Mazur z tej okazji wręczył im okazały puchar.
Bramki: A. Kowalczyk 78 – Czubiak 7, Jawor 35, P. Kowalczyk 84.
Sędziował Piotr Tondos z Limanowej.
Żółte kartki:D. Szeliga, R. Szeliga, Madeja – Zachwieja.
Lepietnica: Pępek – Fiedor, Nosalik, Sołtys, D. Szeliga, Huzior (60 Parniewicz), D. Żółtek, J. Chudoba, A. Kowalczyk, Madeja, R. Szeliga.
Sokolica: T. Zając – Adamczyk, Plewa, J. Waksmundzki, M. Bobak, K. Bobak, Jawor (88 Wybraniec), Orkisz (85 Błażusiak), P. Kowalczyk, Zachwieja (68 Kudas), Czubiak.
- My graliśmy, a oni zdobywali gole – żalił się szkoleniowiec Lepietnicy, Marek Pranica. – W pierwszej połowie zdobyli gole po identycznych akcja. Nasi kompletnie zaspali przy dalekich wyrzutach z autu. Pozwolili dojść do piłki, która spadła za pierwszym razem Czubiakowi na nogę, a za drugim Jaworowi na głowę. Na grząskim boisku goście lepiej się czuli. Niemniej po stracie pierwszego gola przejęliśmy inicjatywę, a szansę na wyrównanie miał D. Szeliga.
Po zmianie stron walczący o ligowy byt klikuszowianie zaczęli pogoń za uciekającymi punktami. Zagrali na dwóch obrońców, bo boczni przemianowani zostali na skrzydłowych. Pełne ryzyko. Długimi minutami zamykali goście w hokejowym zamku. Pod bramką Sokolicy kotłowało się niemiłosiernie. Gospodarze mieli golowe sytuacje, a bramka T. Zająca była jak zaczarowana. Dopiero w 78 minucie, niesilny, ale techniczny strzał A Kowalczyka zaskoczył T. Zająca. Gdy Nosalik złapał kontuzję klikuszowianie mający pustą ławkę musieli grać w dziesiątkę i stracili kolejnego gola, po stałym fragmencie gry. Piłkę głową do bramki wpakował P. Kowalczyk.
LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz redakcja@sportowepodhale.pl
Jarmuta Kolex Szczawnica – ZOR Frydman 4:0 (1:0)
Bramki: Szewczyk 40, 72, Kaliciecki 82, 90.
Sędziował Roman Baran z Witowa.
Żółte kartki: Sz. Michalik, Bajdel – J. Kutarnia, E. Brynczka, M. Janczy.
Jarmuta Kolex: Jakub Bobak – Dawid Wiercioch, Dominik Wiercioch (77 Ł. Wiercioch), Tomczak, Bajdel, Pietrzak (87 Waligóra), Smoleń, W. Wiercioch (90 Mastalski), Darlewski, Szewczyk, Sz. Michalik (62 Kaliciecki).
ZOR: M. Janczy – J. Kutarnia, G. Blachut, M. Błachut, Dwornicki, S. Janczy, Masłowski, D. Milaniak (79 Kawa), K. Milaniak, Ferko, E. Brynczka.
Już w 1 minucie Sz. Michalik powinien otworzyć wynik spotkania, gdyby wykorzystał sytuację sam na sam. Potem dwukrotnie Szewczyk – w 4 i 8 minucie – znalazł się w idealnych sytuacjach, ale tylko jęk zawodu przeszył stadion. Przyjezdni grali z kontry, ale załamywały się przed polem karnym. Brakowało im tego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki. Piłka wreszcie znalazła się w bramce, ale ... w ich. Miejscowi kibice do 40 minuty musieli czekać, by wznieść okrzyk radości. Sz. Michalik rozpoczął akcję, podał do Szewczyka, a ten minął bramkarza i dopełnił formalności.
Worek z bramkami rozwiązał się w ostatnich 20 minutach. Najpierw strzał Smolenia wypluł M. Janczy i nadbiegający Szewczyk dopełnił formalności. Kolejne dwa gole były autorstwa Kalicieckiego. Przy pierwszym z Pietrzakiem czterema podaniami rozklepali defensywę rywala. Przy drugim trafieniu poszło dośrodkowanie Smolenia na głowę Pietrzaka. Jego uderzenie sparował na słupek M. Janczy, ale przy dobitce Kalicieckiego był już bezradny. Strzelec mógł zaliczyć hat tricka, bo zdołał jeszcze ostemplować słupek.
LP
|
DRUŻYNA
|
MECZE
|
PUNKTY
|
BRAMKI
|
---|---|---|---|---|
1
|
Szaflary |
21
|
53
|
70-22
|
2
|
Wiatr |
21
|
37
|
47-33
|
3
|
Jarmuta |
21
|
35
|
48-36
|
4
|
Orkan |
21
|
34
|
59-40
|
5
|
Huragan |
21
|
30 |
36-44
|
6
|
Babia Góra |
20
|
27
|
43-42
|
7
|
ZOR |
21
|
27
|
24-35
|
8
|
Sokolica |
21
|
26
|
37-34
|
9
|
Bystry |
20
|
25
|
43-49
|
10
|
Lubań |
20
|
23
|
42-50
|
11
|
Granit |
20
|
22
|
29-48
|
12
|
Czarni |
20
|
20
|
37-52
|
13
|
Skawianin |
21
|
19
|
30-51
|
14
|
Lepietnica |
20
|
17
|
36-45
|
Stefan Leśniowski
Foto Mateusz Budzyk