Orawa Jabłonka – Uście Gorlickie 0-1 (0-0)
0-1 D. Gruszczyński 75.
Żółte kartki: G. Stokłosa, Stercuła.
Widzów 100.
Orawa: Pulit – D. Stokłosa, Kita, T. Nowak , Kucek, Zachora, Matonóg (80 Zembol), M. Czapp (75 Stercuła), Wesołowski, G. Stokłosa, Cieluch (70 Kowalczyk).
Uście Gorlickie: Mituś – J. Matuszyk, Krok, Turek, R. Gruszczyński (65 D. Gruszczyński), A. Dudka, G. Matuszyk, K. Dudka, M. Matuszyk, Jamro, R. Matuszyk.
1-0 Iglar 38, 2-0 Zubek 50 2-1 Śmieszek 70, 3-1 Król 83.
Sędziował: Damian Opaliński z Gorlic.
Widzów 200.
Watra: Rabiasz – Bochnak, Strama, Łojek, Kuchta (85 Antoniak), Iglar, Janasik (71 Dziubasik), A. Rabiański, Zubek (52 Król), Handezl, Remiasz.
Wierchy: Szaredko – Czyszczoń, Majerski, S. Pędzimąż, Dachowski, Śmieszek, Leśniak, K. Pędzimąż, Gacek, Jagosz, Niedźwiedź.
To było interesujące i emocjonujące spotkanie stojące na technicznie dobrym poziomie. Wygrał faworyt Watra, ale goście z Rabki wysoko zawiesili poprzeczkę liderowi. Kto wie jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby w 8 minucie Dachowski wykorzystał niefrasobliwość obrońców Watry. Młody pomocnik Wierchów otrzymał w polu karnym piłkę w prezencie od białczan, minął bramkarza i zamiast skierować futbolówkę do pustej bramki uderzył wzdłuż linii bramkowej. Gospodarze już od tego momentu starannie rozgrywali piłkę z tyłu i czekali na kontry. Taka szansa nadarzyła się w 30 minucie, gdy piłkarze Wierchów stracili piłkę w środku pola. Do futbolówki doszedł Andrzej Rabiański i nawet celnie uderzył z około 10 metrów, ale Szaredko nie dał się zaskoczyć. W tym okresie spotkania w głównej roli występował grający prezes Watry. Po kolejnej kontrze strzał A. Rabiańskiego został zablokowany a za drugim razem piłka nieznacznie poszybowała nad poprzeczką. W końcówce pierwszej odsłony spotkania zarysowała się przewaga miejscowych i w konsekwencji Watra uzyskała prowadzenie. W 38 minucie po zagraniu z rogu piłka spadła w gąszcz nóg. Najprzytomniej w tym zamieszaniu zachował się Iglar i z bliska wpakował piłkę do siatki. Gospodarze uzyskali też przewagę na początku drugich 45 minut. Najpierw finalizujący kontrę Handzel nieczysto trafił w piłkę i ta zamiast do bramki przeszła obok spojenia. Druga jeszcze ładniejsza kontra gospodarzy też nie przyniosła spodziewanego dla nich skutku, bo po ostrej centrze Łojka piłki nie sięgnął Kuchta. Wreszcie w 50 minucie na strzał zdecydował się Zubek. Uderzoną przez niego piłkę z 25 metrów odbił Szaredko tyle, że futbolówka wpadła do jego bramki. Wierchy jednak nie zrezygnowały i w 70 minucie po krótko rozegranym rzucie wolnym Śmieszek strzałem po ziemi uzyskał kontaktowego gola. Wejście na boisko Króla zaowocowało częstymi strzałami tego zdolnego piłkarza. Kilka strzałów minimalnie przechodziło obok bramki, ale w 83 minucie po zagraniu piłki z rogu Zubek uderzył na tyle mocno i precyzyjnie, że bramkarz Wierchów tylko wzrokiem odprowadził futbolówkę do górnego rogu swojej bramki.
1-0 Dudziak 29, 2-0 Murzyn 36, 3-0 Dudziak 60, 4-0 Frasunek 70, 4-1 Mrzygłód 73.
Sędziował: Andrzej Brzeziński z Nowego Sączą.
Żółta kartka: T. Zgrzeblak.
Widzów 100.
Zakopane: Hajovsky - Paszuda, Krzystyniak, Pękala, Piekarczyk, Murzyn, Leniewicz, Frasunek (80 Bochniarz), Stanek, Dudziak, Kłosowski.
Gród: Konstanty – T. Zgrzeblak, Kuźma, Zygmunt, B. Zgrzeblak (60 Mrzygłód), Nowak, Potoczny, Majerski, Ciurka, Wajda, Bodziony.
Pierwsze 25 minut meczu rozegranego na stadionie COS nie było wielkim widowiskiem. Akcje nie kleiły się przede wszystkim faworyzowanym gospodarzom. O dziwo, częściej w tym okresie gry strzelali goście. Były to jednak uderzenia niecelne. Sygnał do ataku gospodarzom dał dopiero w 28 minucie waleczny kapitan Stanek, który w swoim stylu przedarł się lewym skrzydłem, wpadł w pole karne, ale jego strzał w długi róg z trudem obronił Konstanty. Minutę później Stanek ponownie zakręcił obrońcami gości na lewym skrzydle, podał wzdłuż bramki, i tu już szans bramkarzowi gości nie dał Dudziak. Od tego momentu zakopiańczycy zaczęli kontrolować grę. W 36 minucie prowadzili już 2-0. Najpierw strzelał Leniewicz, ale ostatecznie piłka trafiła do Murzyna, który wcale nie w łatwej sytuacji, z kilku metrów z pierwszej piłki zaskoczył Konstantego. Goście na zakończenie pierwszej połowy spotkania byli bliscy zdobycia kontaktowego gola. Strzał z wolnego Bogdana Zgrzeblaka wylądował na poprzeczce. Druga połowa to już zdecydowana przewaga gospodarzy, którzy powinni strzelić pięć, a nawet więcej bramek a zdobyli tylko dwie. Już w 51 minucie piękne, wręcz filmowe uderzenie Pękali szczupakiem trafiło w słupek, a dobitkę Kłosowskiego cudem obronił bramkarz. W 60 minucie tuż obok słupka z dalszej odległości strzelał Leniewicz. W tej samej minucie z daleka przymierzył Frasunek. Konstanty z trudem odbił piłkę przed siebie. Instynktem snajpera wykazał się Dudziak, który doskoczył do piłki i trafił do siatki. W 62 minucie powinno być 4-0. W polu karnym faulowany był Frasunek. Jedenastkę wykonywał bramkarz gospodarzy Hajovsky, ale strzelił na wiwat. Przez następne 10 minut trwało oblężenie bramki gości. Z 20 metrów mocno i celnie strzelał Frasunek. Chwilę później obrońcy w ostatniej chwili odbili zmierzającą już do pustej bramki piłkę po strzale Murzyna. W 70 minucie piękną, indywidualną akcję na prawym skrzydle przeprowadził Frasunek, minął obrońcę i z ostrego konta podwyższył na 4-0. Chwilę później obrona gospodarzy popełniła jedyny błąd. Do wysokiego dośrodkowania wyskoczyło dwóch obrońców KS Zakopane odbili piłkę głową, Hajovsky wypuścił ją z rąk. Futbolówka trafiła pod nogi Mrzygłoda, który dopełnił formalności. Po jednostronnym meczu zakopiańczycy odnieśli zasłużone zwycięstwo.
Poroniec Poronin – Przełęcz Tylicz 1-1 (0-0)
1-0 Łukaszczyk 70, 1-1 Stojda 78.
Sędziował: Jan Kurek z Limanowej.
Żółte kartki: Galica, Skóbel – Gałęziowski, Szajniecki.
Widzów 100.
Poroniec: Gutt – Zarycki, Surma, Galica, Stasik, Rzadkosz, Tatar, Matkowski, D. Grela, Łukaszczyk, Skóbel.
Przełęcz: Leśniak – Kosiński, M. Migacz, Baran, Gałęziowski, Stojda, M. Ziobrowski, S. Izwicki (62 D. Migacz), Szajniecki, Podgórniak, Wiater (80 M. Izwicki).
Na ten mecz Poroniec zebrał „gołą jedenastkę” a na domiar złego w 7 minucie kontuzji uległ Józef Tatar (były biegacz narciarski). Dograł do końca, ale raczej statystował na boisku, chociaż bardzo się starał. Mimo tak niesprzyjającej okoliczności gospodarze rozpoczęli mecz z dużym animuszem i w 8 minucie świetną okazję miał Matkowski. Źle przyjął piłkę w pobliżu bramki i szansę zmarnował. Kolejną okazje Poroniec miał, gdy wykonywał rzut rożny. Piłkę głową uderzył Łukaszczyk a zmierzającą do bramki futbolówkę z linii wybili obrońcy. Natychmiastowa kontra gości też omal nie przyniosła im gola. Sam na bramkę gospodarzy pędził Podgórniak, i choć minął już wychodzącego z bramki Gutta nie trafił w światło bramki. W 25 minucie bramkarz Porońca uprzedził tuż przed bramką S. Izwickiego, do którego piłka trafiła trochę przypadkowo. Chwile później po składnej akcji zespołu gospodarzy w dobrej sytuacji był, Rzadkosz, jednak uderzył piłkę zbyt lekko z 12 metrów. W 32 minucie ładnie na bramkę Przełęczy strzelał Dariusz Grela. Piłka nieznacznie minęła słupek. Po zmianie stron zarysowała się przewaga drużyny gości, ale nic konkretnego z niej nie wynikało. Tymczasem w 60 minucie ładny strzał Galicy z 25 metrów z trudem obronił Leśniak. Jego vis a vis też popisał się świetną interwencja po strzale Podgórniaka. W 70 minucie gospodarze atakowali tylko dwójką zawodników. W tej niegroźnej sytuacji Matkowski zacentrował w pole karne do znajdującego się tam Łukaszczyka. Napastnik Porońca musnął piłkę czubkiem buta a ta między nogami Leśniaka wtoczyła się do siatki. Od tego momentu rozpoczęła się heroiczna walka poronian o utrzymanie korzystnego wyniku. Nie udało się, bowiem w 78 minucie Podgórniak wygrał na lewym skrzydle pojedynek biegowy z obrońcą dograł do nadbiegającego Stojdy a ten precyzyjnym strzałem w lewy róg bramki doprowadził do wyrównania. W końcówce oba zespoły miały szanse na przechylenie szali zwycięstwa na swoja stronę, ale wynik się nie zmienił.
Dobrzanka Dobra - Jordan Jordanów 3:0 (1:0)
Bramki: Palkij 70 i 80, Gąsior 39.
Ryb
Foto T. Chowaniec