28.04.2025 | Czytano: 1543

MŚ DIA. Lepszy wynik niż gra

Drugim rywalem biało –czerwonych w mistrzostwach świata Dywizji IA byli hokeiści z Japonii, którzy wczoraj 1:4 ulegli Włochom.



 
Takim samym rezultatem wygrali Polacy konfrontację z Rumunią. Trener Robert Kalaber w porównaniu z pierwszym meczem dokonał jednej zmiany. Postawił w bramce Fuczika.
 
Japończycy mieli dobry początek, ale to biało –czerwoni spokojnie wyczekali i w 7 minucie objęli prowadzenie.  Najpierw ze skrzydła uderzył Ciura, krążek odbił się od  parkanu Otsuki i trafił do Pasia, który odegrał go do Bizackiego, a ten huknął spod niebieskiej aż siatką zatrzęsło.  Za moment zawodnicy zrobili kołyskę, bo strzelec 12 godzin wcześniej został ojcem.   W 15 minujcie, podczas gry w osłabieniu, doszło do niecodziennej sytuacji. Fuczik stracił stalkę w łyżwie i mieliśmy chwilową przerwę. Mimo, iż Japończycy byli bardzo groźni (dwa razy grali w przewadze) i stworzyli więcej sytuacji, to stracili gola do szatni. Świetne zagranie Pasia ze skrzydła na drugą stronę do Krężołka, a ten uderzył pod poprzeczkę.
 
W drugiej tercji nie widzieliśmy bramek.  Biało –czerwoni trzykrotnie grali w przewadze, ale fatalnie je rozgrywali. Nieporadnie zachowywali się pod bramką rywala, nie tylko w przewadze. W ofensywie brakowało płynności i szybszych decyzji. Gra była szarpana.   Japończycy zwietrzyli szansę i bardzo groźnie atakowali. Momentami dochodziło do dantejskich scen pod bramką Fuczika. Na szczęście nasz golkiper likwidował niebezpieczeństwo, wygrał nawet pojedynek jeden na jeden. Dwoił się i troił się przy natarciach Japończyków.  Całe zło w tercji obronnej wynikało z  przegranych wznowień.
 
Trzecią tercję Japończycy rozpoczęli od ataku non stop. Polacy gubili się we własnej tercji, nakręcali tym przeciwnika. Momentami zamykali naszą drużynę w tercji, mimo gry w kompletnych zestawieniach.  Polacy nie potrafili  wyprowadzić krążka z tercji, a tym samym rozwinąć akcję ofensywną.  Tylko dobre interwencje Fuczika sprawiały, że wynik nie ulegał zmianie. Japończycy trzy minuty i 11 sekund  przed końcem wycofali bramkarza. 35 sekundy przed końcową syreną Ciura powędrował na ławkę kar. Gorąco byli pod bramką Fuczika, który zwijał się jak w ukropie, ale 6 sekund przed końcem skapitulował.
 
Polacy po dwóch dniach mają komplet punktów, ale po takiej grze jak dzisiaj trudno być optymistą przed kolejnymi potyczkami.
 
Polska – Japonia 2:1  (2:0, 0:0, 0:1)
1:0 Bizacki – Paś  (6:27)
2:0 Krężołek – Paś  - Zygmunt  (19:16)
2:1 Osawa – Takagi (59:54 w przewadze)
Polska: Fuczík  – Ciura, Bizacki, Zygmunt, Paś, Krężołek – Biłas, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Jeziorski – Górny, Naróg, Sadłocha, Tyczyński, Dziubiński – Wanacki, Zieliński, Gościński, Syty, Maciaś. Trener Robert Kalaber.
Japonia: Otsuka  – Hayata, Ishida, Hanzawa, T. Nakajima, Y. Sato – H. Sato, Halliday, Hirano, S. Nakajima, Takagi – Otsu, Kimura, Isogai, Irikura, Suzuki – Toko, Takada,  K. Sato, Osawa, Okuba. Trener Jarrod Skalde.
 
Reprezentacja Ukrainy, będąca beniaminkiem, sprawiła sporą niespodziankę i pokonała Włochów 3:2 w karnych. Wczoraj w karnych uległa Wielkiej Brytanii 3:4. Wieczorem Rumunia przegrała z Wielką Brytanią.1:2 po dogrywce. 
 
Stefan Leśniowski
 
 

Komentarze







reklama