Podopieczni Grzegorza Brejty dotarli do finału. Po drodze wygrali swoją grupę, a wczoraj pokonali bytomską Polonię (pisaliśmy o tym wczoraj) i znaleźli się w grze o złoto.
Ich rywalem był miejscowy zespół Stoczniowca, który w półfinale ograł KTH Krynicę. Nowotarżanie już w grupie potykali się z gdańszczanami. To spotkanie było niezwykle emocjonujące i trzymające widza w niepewności do ostatniej syreny. Zwycięsko z tej konfrontacji wyszli górale (5:4). W niedzielne południe doszło do rewanżu, ale jakże ważnego, bo decydującego o mistrzostwie kraju w tej kategorii wiekowej. Po 40 minutach złote medale wręczano góralom, ale dwubramkowej przewagi nie potrafili utrzymać w trzeciej tercji. Napór gdańszczan przyniósł im zwycięstwo. Podhale musi się zadowolić srebrnymi krążkami.
Młode „Szarotki” miały ogromne wsparcie w rodzicach, którzy głośno dopingowali swoje pociechy. Miejscowi kibice zostali przekrzyczani. W pierwszej tercji nie widzieliśmy gola. Więcej szans na otwarcie wyniku mieli górale.
W pierwszych minutach drugiej tercji Podhale grało w osłabieniu i było bliżej zdobycia gola niż rywal. W 32 minucie Podhalanin nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a chwilę później, podczas gry w przewadze, Artemenko nie zamknął akcji przy dłuższym słupku. Gdańszczanie też mieli cztery wyborne okazje, by otworzyć wynik. Otwarli go jednak górale 94 sekundy przed końcem tercji. Wtedy wyprowadzili dwójkową kontrę, ale gracz prowadzący krążek nie zdecydował się podać do lepiej ustawionego kolegi. Niemniej czarny kauczukowy przedmiot zza bramki trafił do Rzeczkowskiego, a ten zmusił bramkarza do wyjęcia go z siatki. 22 sekundy później Podhale zdobyło kolejnego gola, autorem był Burczyk. Sektor zajmowany przez fanów nowotarskiej drużyny oszalał z radości.
Dwubramkowa zaliczka była sporo w tak wyrównanym meczu. Było jednak wiadomo, że po przerwie zawodnicy znad morzą rzucą się do odrabiania strat. Góralom zabrakło koncentracji i już w 15 sekundzie trzeciej tercji pozwolili Panasiewiczowi, przed bramką, mijać się jak slalomowe tyczki. W odpowiedzi Podhalanie ostemplowali słupek. Miejscowi nacierali z ogromną siłą i wymuszali błędy w obronie. No i doczekali się w 50 minucie. Nowotarżanin przed swoją bramką miał krążek na kiju, ale nieporadnie go wybijał, przewrócił się i pomógł gdańszczanom doprowadzić do wyrównania. Po stracie tego gola nowotarżanie całkowicie stracili głowę, gubili się we własnej tercji, obrońcy nie potrafili wybić krążka z tercji, gdy było gorąco pod bramką Knapa. No i napór gdańszczan przyniósł im bramkę. Na niespełna 3 minuty przed końcem tercji Podhale wycofało bramkarza, który 50 sekund przed końcem wrócił między słupki, bo kolega powędrował na ławkę kar.
Brązowy medal wywalczyli kryniczanie, po pokonaniu 7:6 bytomian.
MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 2:3 (0:0, 2:0, 0:3)
1:0 Rzeczkowski – Artemenko – M. Szlachtowski (38:26)
2:0 Burczyk – Duda – Parszywka (38:48)
2:1 Panasiewicz (40:15)
2:2 Szot – Krasiuk (49:21)
2:3 Sosnowski – Jarząbkiewicz (55:06)
MMKS Podhale: Jakub Knap (Aleksander Szlachtowski) - Maciej Marek, Adrian Jędrol, Łukasz Burczyk, Eryk Duda, Bartosz Parszywka, Bartłomiej Walicki, Patryk Węglarczyk, Miłosz Rzeczkowski, Danyl Artemenko, Mieszko Szlachtowski, Marcel Milczanowski, Stanisław Dobrzyński, Wiktor Iskrzycki, Hubert Siaśkiewicz, Fedor Iarokovicz, Jonasz Żółtek, Szymon Zubek. Trener Grzegorz Brejta.
Stefan Leśniowski