Ich ostoja w bramce, Szwed Linus Lundin doznał kontuzji i między słupkami musiał go zastąpić Robert Kowalówka. I ten już w 6 minucie skapitulował, po swoim błędzie. Tak niefortunnie odbił krążek parkanem, ze ten wylądował w okienku jego bramki. Tak fatalny początek całkowicie zmusił gospodarzy do zmiany planów. Niemniej musieli się otrząsnąć z szoku po golu. Jeszcze nie ochłonęli i dostali drugi cios. Sokay z okolic bulika zerwał pajęczynę z bramki unitów.
Oświęcimianie w drugiej tercji atakowali, ale stracili kolejnego gola. W zamieszaniu podbramkowym Hofman wyłuskał krążek i wpakował go do bramki. W końcówce odsłony wreszcie miejscowi kibice mieli okazję wznieść okrzyk radości, po trafieniu Karjalainena.
W trzeciej tercji gospodarze nie odpuszczali, dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu. W 54 minucie dopięli swego i zdobyli kontaktowego gola. Kolusz uderzył spod niebieskiej, a Heikkinen przekierunkował krążek. W końcówce unici wycofali bramkarza i Dupuy postawił kropkę nad „i” . Tym samym mistrz Polski znalazł się za burtą.
Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 2:4 (0:2, 1:1, 1:1)
Bramki: Karjalainen (38), Heikkinen (54) - Englud (6), Sokay (13), Hofman (29), Dupuy (60 do pustej).
Stan rywalizacji do czterech wygranych 2:4
Stefan Leśniowski