Domen Prevc prowadzi po pierwszej serii wyprzedzając Mariusa Lindvika i Jana Hoerla. Słoweniec poszybował na 138. metr, tyle samo skoczył Marius Lindvik. Trzeci na półmetku jest Jan Hoerl (134 m), a tuż za nim plasowali się Johann Andre Forfang (134,5 m), Ryoyu Kobayashi (135,5 m) i Philipp Raimund (137,5 m). Różnice punktowe były minimalne, a więc druga seria zapowiadała się pasjonująco. Najlepszy z Polaków plasował się na dziewiątej pozycji. Był nim Paweł Wąsek, który lądował na 129,5 m. Awans do finału wywalczyli również osiemnasty Dawid Kubacki (126 m), dwudziesty ósmy Aleksander Zniszczoł (122 m) i dwudziesty dziewiąty Jakub Wolny (123,5 m). Umówmy się, nie były to imponujące skoki. Polacy nadal bez ikry.
Zniszczoł w drugim skoku wylądował na 122 m, a dwa mety mniej skoczył Wolny. Sklasyfikowani zostali na miejscach 24 i 29. Kubacki pofrunął na odległość 127,5 meta z wyższego rozbiegu niż jego koledzy. Dało mu to ostatecznie siedemnastą pozycję. Wąsek wylądował na 130,5 m i wypadł z TOP 10, zajmując trzynastą lokatę.
Najlepsza dziesiątka, z wyjątkiem Wąska, skakała pięknie i daleko. 137 metrów skoczyli Ryoyu Kobayashi i Jan Hoerl, ale dzięki drobnej przewadze z pierwszej serii brązowy medal przypadł Austriakowi. W walce o złoto Norweg Marius Lindvik zawiesił Domenowi Prevcowi poprzeczkę bardzo wysoko. Skoczył aż 139,5 metra i wydawało się, że to reprezentant gospodarzy będzie cieszył się ze złota. Tak się jednak nie stało, bo Prevc jeszcze to przebił. 140,5 metra w fenomenalnym stylu dało mu mistrzostwo świata.
Stefan Leśniowski