19-krotni mistrzowie kraju 15 razy przegrali nie zdobywając bramki. Wyniki 0:11, 1:10, 0:10, 1:9, 2:9, 1:11, 1:10, 0:18 – są zawstydzające. Ostatni rezultat to najwyższa porażka Podhala w historii występów w ekstraklasie od sezonu 1955/56, od kiedy powstały regularne rozgrywki zwane ligą. A bagatela, górale w tej klasie rozgrywkowej grali 68 sezon i rozegrali już 2770 spotkań! W tym meczu w jednej tercji stracili osiem goli (0:8) – to kolejny niechlubny rekord. Tak źle nie był nawet wtedy, gdy Podhale raczkowało w lidze. Tak źle nie było nawet wtedy, gdy „Szarotki” spadały z ligi.
„Szarotki” osiem spotkań zakończyły dwucyfrową porażką. Przez 364 minuty i 9 sekund nie potrafiły ulokować krążka w bramce przeciwników (31.10. – 22.11.2024), a 15 listopada 2024 roku oddały mecz walkowerem torunianom, bo włodarze nie opłacili arbitrów i ci odmówili gwizdania. To był piąty taki przypadek w historii klubu. Poprzedni zdarzył się 22.12.2000 roku z Unią Oświęcim, również z braku pieniędzy, tyle, że dla zawodników. Po raz pierwszy drużyna oddala mecz walkowerem 18 marca 1956 roku z Pomorzaninem Toruń.
Podhale w sezonie przegrało 39 spotkań z rzędu, wygrało jedno i jedno przegrało po dogrywce. W sumie uzbierało zaledwie 4 punkty. Drugi tak slaby rezultat, to – 28 przegranych pod rząd (2.10.22 - 27.1.23 ), a na podium mieści się 20 porażek (26.11.21-20.2.22). Nie trzeba chyba przypominać kto w tych okresach zarządzał klubem.
Najszybciej zdobyte/ stracone bramki – Bartosz Fraszko (GKS Katowice) trafił już w 7 sekundzie meczu z STS-em Sanok, a Łukasz Kamiński (Podhale, to chyba jedyny w tym sezonie plus dla „Szarotek”) w 16 sek. również przeciwko STS-owi i Kamil Kalinowski (KH Energa Toruń) w 18 sek. przeciwko Podhalu, podobnie jak... sanoczanin Konrad Filipek przeciwko Unii. Z tą ostatnią drużyną „Szarotki” straciły gola po 20 sekundach.
Podhale miało 6 goli straconych w przewadze (!), najwięcej ze wszystkich drużyn. Ogółem straciło 287 goli, w tym 67 w osłabieniu. To najgorszy rezultat w historii tak zasłużonego klubu. Zdobyło 54, też najmniej, z czego 18 podczas liczebnej przewagi.
Za to pierwsze miejsce zajął Filip Wielkiewicz w klasyfikacji najczęściej karanego gracza w lidze. 104 minuty kar nałożyli na niego arbitrzy. Szkoda, że tylko w tej klasyfikacji na czele można zobaczyć reprezentanta Podhala.
„Szarotki” sześć lat wstecz miały niemal ze wszystkimi zespołami dodatni bilans wzajemnych potyczek. Ostatnie sezony były na tyle złe, że konkurenci szybko górali dopadli. Nic dziwnego, skoro Podhale od września 2016 roku nie wygrało w Tychach! Tak długiej fatalnej serii nie ma z żadnym innym zespołem. W Katowicach z kolei z GKS-em nie wygrało od stycznia 2021 roku, a u siebie z tym zespołem od lutego 2021 roku. Natomiast Cracovię górale, u siebie, ostatni raz pokonali 29 października 2021 roku.
Już z tej wyliczanki widać, że hokeiści ze stolicy Podhala w ostatnich sezonach mierzyli się z ośmiotysięcznikami. Wszystkie ruchy włodarzy „Szarotek” sprawiły, iż ten utytułowany i wielce zasłużony dla polskiego hokeja klub stracił bardzo wizerunkowo. I to jest najbardziej bolesne, bo odbije się to na przyszłości klubu. Kto w taki klub zainwestuje pieniądze? Jaki sponsor? Taki los nam wszystkim zgotowali niekompetentni działacze.
Unosząc jednak głowę znad kartki, znikają pokrzepiające fakty i suche statystyki, które dawno sklasyfikowano w kategorii o półkę niżej niż kłamstwa. Do głosu dochodzą badania empiryczne i już nie jest tak przyjemnie, bo brakuje dowodów, że drużyna idzie słuszną drogą.
Stefan Leśniowski