09.05.2010 | Czytano: 2067

Klasa A: Ciasno, coraz ciaśniej (+zdjęcia)

AKTULIZACJA: Sypnęło niespodziankami. Któż mógł się spodziewać, iż będący na fali Lubań pozwoli trzy razy się „stuknąć”? Dobre recenzje zbierali też piłkarze z Nowego Bystrego. Tymczasem zostali znokautowani przez Orkan, który dowodzony jest przez Roberta Możdżenia, niesamowitego egzekutora. Jeśli nie zalicza hat tricki, to przynajmniej dwa razy w meczu wpisuje się do protokołu strzelców.

Sensacja w Frydmanie, gdzie broniący się przed spadkiem ZOR pokonał wicelidera. Nerwowy mecz, z mnóstwem kolorowych kartoników. W tabeli zrobił się potworny ścisk. Walka o utrzymanie zapowiada się fascynująco. Tylko Szaflary równym krokiem zmierzają do szóstej ligi.

 

 

 

 

Nadchodzi wiosenna ofensywa!
LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


ZOR Frydman – Wiatr Ludźmierz 1:0 (0:0)
Bramka: G. Błachut 55.

Sędziował Krzysztof Handzel z Raby Wyżnej.
Żółte kartki: M. Błachut, Milaniak, E. Brynczka, J. Kutarnia – Mrożek, J. Siuta.
Czerwone kartki: Handzel (73 min. za atak bez piłki), Cebulski (80 min. za niesportowe zachowanie), Komperda ( 90+3 min. z ławki za niesportowe zachowanie).

ZOR: M. Janczy – J. Kutarnia, S. Janczy, M. Błachut, Iglar, G. Błachut, Masłowski, Milaniak (73 Górczak), Zygmond, Ferko, E. Brynczka.
Wiatr: Byrnas – Handzel, Luberda (75 Cebulski), Czaja, Granat (23 Borkowski), Rajczak, R. Siuta, Dobrzyński, Słaboń, J. Siuta (75 Mrożek), W. Siuta.

O tym widowisku można powiedzieć tylko tyle, że dobrze, iż trwało tylko półtorej godziny. Jak stwierdził jeden z kibiców, im mniej się napisze o nim, tym lepiej.

W pierwszej połowie kibice widzieli tylko dwie akcje godne reporterskiego laptopa. W 9 minucie E. Brynczka trafił w poprzeczkę, a w 38 minucie gospodarzy od utraty gola uratował Iglar blokując uderzenie Słabonia. Między tymi „sytuacjami” nic nie działo się na boisku. Grano w środku pola trzymając się schematu - ty do mnie ja do ciebie. Piłka więc częściej trafiała do rywala, niż współpartnera.

Druga połowa toczyła się w czerwono –żółtych barwach. Kartoniki sędzia zaczął rozdawać, gdy gospodarze objęli prowadzenie. W 55 minucie Iglar dośrodkował z rzutu rożnego na krótki słupek, piłkę głową musnął G. Błachut, który uszczęśliwił przemokniętą do ostatniej nitki widownię. Goście ujrzeli trzy czerwone kartoniki. Najpierw z boiska wyleciał Handzel, za atak bez piłki, a za nim Cebulski i Kompreda za niesportowe zachowanie. Ten ostatni usunięty został z ławki rezerwowych. Odnotować jeszcze należy przegrany pojedynek sam na sam E. Bryniczki i dobrą okazję gości, ale nikt nie zdołał zamknąć akcji.

 


 

Czarni Czarny Dunajec – Granit Czarna Góra 6:2 (2:2)
Bramki: Bandyk 35 karny, 83, Pająk 40, 58, Zmarzliński 60, A. Głowacz 80 – K. Sarna 15, A. Gogola 25 karny.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.
Żółte kartki: Pawlica, Zygmuntowicz.

Czarni: Kajmowicz – Gruszka, Szwajnos, Tylecki, Kantor, Zmarzliński, Cikowski, M. Głowacz, Bandyk, Palenik (70 A. Głowacz), Pająk.
Grant: P. Gogola – Zygmuntowicz (82 Trzop), Czajkowski (65 Kowalczyk), J. Milon, Pawlica, M. Sarna (82 Kiernoziak), J. Sarna, A. Gogola, K. Sarna, P. Sarna, Z. Milon (61 Sz. Twardosz).

Do grząskiego boiska szybciej dostosowali się goście, którzy prowadzili już 2:0. W 15 minucie, pozostawiony bez opieki K. Sarna znalazł się w sytuacji jeden na jeden i strzałem po ziemi z 14 metrów pokonał Kajmowicza. Chwilę później Bandyk stanął przed szansą wyrównania, ale na przeszkodzie, po uderzeniu z 25 metrów, stanął słupek. Piłkę dopadł Zmarzliński, ale tak był zaskoczony tym faktem, iż uderzył zbyt lekko, by P. Gogola tego nie wyłapał. Ta sytuacja się zemściła i Gruszka z tyłu popchnął Z. Milona, a ponieważ działo się to w polu karnym, arbiter podyktował rzut karny. Skutecznym jego egzekutorem okazał się A. Gogola. 2 minuty później goście mogli już prowadzić 3:0. Kajmowicz wyszedł daleko z bramki, dostrzegł to J. Sarna, który z 30 metrów rzucił mu futbolówkę za kołnierz. Miał sporo szczęścia, gdyż na linii bramkowej zastąpił go Kantor i zapobiegł nieszczęściu. Goście nadal atakowali i K. Sarna z 18 metrów próbował zaskoczyć Kajmowicza. Ten instynktownie wybił piłkę. Końcówka odsłony należała jednak do gospodarzy. W 35 minucie Pająk był faulowany przez Pawlicę i Bandyk strzałem po ziemi zamienił „jedenastkę” na bramkę. 5 minut później było już 2:2. Uderzenia Pająka po długim rogu nie zdołał zatrzymać P. Gogola.

Po zmianie stron na boisku rządzili i dzielili już tylko gospodarze. Zaaplikowali rywalowi cztery gole, a mogli więcej, gdyby m.in. w 89 minucie Zmarzliński wykorzystał rzut karny. Obronił P. Gogola. Goście tylko raz uderzali na bramkę Czarnych w 77 minucie. Znowu Kajmowicza zastąpił między słupkami Kantor i K. Sarna złapał się tylko za głowę.

Festiwal goli dla gospodarzy rozpoczął Pająk, który ograł Czajkowskiego, położył bramkarza na murawie i po nogach wracającego obroncy piłka wylądowała w siatce. 2 minuty później M. Głowacz uciekł obrońcom prawą stroną, ale jego strzał nogami obronił golkiper. Niemniej futbolówka trafiła pod nogę nadbiegającego Zmarzlińskiego, a ten dopełnił formalności. W 80 minucie Cikowski wykonywał rzut rożny, a A. Głowacz z 5 metrów, z pierwszej piłki uderzył nie do obrony. 3 minuty później wynik spotkania ustalił Bandyk, który stojąc na 5 metrze otrzymał doskonale podanie od Pająka.

Nadchodzi wiosenna ofensywa!
LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


 


 

Lubań Tylmanowa – Babia Góra Lipnica Wielka 0:3 (0:0)
Bramki: T. Mikłusiak 58, 90, G. Lach 85.

Sędziował Krzysztof Nosal z Harklowej.
Żółte kartki: Kasprzak.

Lubań: Fałowski – Ł. Kozielec, P. Ciesielka, Kasprzak (85 P. Noworolnik), R. Kozielec, J. Nowrolnik, J. Piszczek, M. Piszczek (60 W. Noworolnik), T. Udziela, K. Ciesielka, Kurnyta.
Babia Góra: Polaczek – Lichosyt, T. Lach, A. Michalak, T. Mikłusiak, S. Skoczyk, G. Kucek, Kudzia, G. Lach, G. Skoczyk, B. Skoczyk.

- Goście wylali na nas kubeł zimnej wody – mówi trener Lubania, Jerzy Grabara. – Przyda się, bo niektórzy myśleli, że „złapali Pana Boga za nogi”. Goście grali prostą piłkę, schowani za podwójną gardą, czyhali na nasze błędy. Doczekali się dopiero w drugiej połowie. Wcześniej przy stanie 0:0 M. Pietrzak ostemplował poprzeczkę, a później jego wyczyn skopiował T. Udziela. Lipniczanie również zaliczyli „drewno”. Pierwszy błąd popełniliśmy w środku pola i T. Mikłusiak od połowy boiska biegł z piłką aż wreszcie ulokował ją w bramce. Kolejne gole w końcówce spotkania były już konsekwencją tego, że postawiliśmy wszystko na jedna kartę. Przy stracie drugiej bramki kiksa popełnił P. Noworolnik, który źle przyjął piłkę. Kropkę nad „i” postawił T. Mikłusiak strzałem z okolic 20 metrów. Piłka wpadła w dolny róg.

Goście sprawili sporego kalibru niespodziankę, bo tylmanowianie byli ostatnio na fali. Mało tego, lipniczanie pojechali do Tylmanowej bez bramkarza. Między słupkami stanął zawodnik z pola. Sztab szkoleniowy Babiej Góry poświęcił najlepszego strzelca w zespołu, Polaczka.

 


 

Jarmuta Kolex Szczawnica – LKS Szaflary 2:3 (1:3)
Bramki: samobójcza 31, Darlewski 73 karny – Baboń 6, 28, Łukasik 15.

Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Ł. Wiercioch, Bajdel – Łukaszczyk, Baboń, Czernik, P. Kamiński.

Jarmuta Kolex: Wójcikiewicz – Dawid Wiercioch, Dominik Wiercioch, Tomczak, Bajdel, Pietrzak, Smoleń, W. Wiercioch (60 Ł. Wiercioch), Darlewski, Kaliciecki (74 Waligóra), Sz. Michalik (52 Szczepaniak; 80 Gałuszka).
LKS Szaflary: Szczepaniec – Łukaszczyk (50 Kurańda), Czernik (65 Kawa)Czubiński, Strama, Szulc, Pańszczyk, P. Kamiński, Baboń, Łukasik, Sulka (31 Magulski).

Lider nie zwalnia tempa i już po trzech kwadransach mógł spokojnie przyglądać się jak gospodarze ambitnie próbowali zniwelować trzybramkową różnicę. – Nasi obrońcy przespali pierwsze 30 minut – twierdzi kierownik Jarmuty, Wiesław Oleś.

Przy pierwszej bramce spory udział miał też bramkarz, który minął się z piłką i ta wpadła w krótki róg. Przy golu Łukasika obrońcy chyba obstawiali zakłady – wpadnie, czy nie wpadnie - bo na to wskazywało ich zachowanie. Na 16 metrze jeden z szaflarzan podbił sobie piłkę i prostopadłym podaniem uruchomił Łukasika, który z 10 metrów trafił do siatki tuż przy słupku. W 28 minucie bramkarz poślizgnął się i Baboń, uderzał z 20 metrów, za moment przyjmował gratulacje od kolegów. Iskierkę nadziei w serca miejscowych fanów wlał... Pańszczyk, który, po rzucie różnym, zaskoczył swojego golkipera.

Po zmianie stron Jarmuta ze wszystkich sił dążyła do zmiany niekorzystnego rezultatu. Na efekt bramkowy „nacisku” musiała czekać aż do 73 minuty. Wtedy za zagranie ręka w polu karnym arbiter podyktował „jedenastkę”, którą na bramkę zamienił Darlewski. W 80 minucie gospodarze byli bliscy wyrównania. Główka Ł. Wierciocha trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.

Nadchodzi wiosenna ofensywa!
LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


 


 

Bystry Nowe Bystre – Orkan Raba Wyżna 1:6 (0:1)
Bramki: A. Żołnierczyk 63 – Możdżeń 36, 76, Traczyk 66, 84, Teper 82, Włoch 89.

Sędziował Marcin Tesarski z Zakopanego.
Żółte kartki: Malczewski, Zep – Pałka, Michał Czyszczoń.

Bystry: Graca – M. Żołnierczyk, A. Żołnierczyk, Słodyczka, Zep, Malacina, Prokop, Nalepa (35 Powrózek), Salamon, Potrząsaj (46 Miechurski; 82 Bidziński), Malczewski (71 A. Staszel).
Orkan: Marcin Szklarz – Pałka, Radoła (71 Pustułka), Teper, Mateusz Czyszczoń, Cieślak (82 Bala), Kasprzyk, Traczyk, Michał Czyszczoń, Bochnak (85 Włoch), Możdżeń.

Pierwsze połowa i początek drugiej nie zapowiadały klęski Bystrego. Gospodarze w pierwszym kwadransie stworzyli sobie trzy golowe sytuacje (Prokop, Potrząsaj, Zep), a goście notorycznie łapani byli na ofsajdzie. – To nic, z czasem się pomylą – uspakajał swoich piłkarzy Piotr Bogdał. Miał rację, gdyż 36 minucie jeden z obrońców Bystrego za późno wyszedł z linii i podanie Bochnaka w „uliczkę” dotarło do Możdżenia. Ten w sytuacji sam na sam minął wybiegającego bramkarza i ulokował futbolówkę w pustej bramce.

Po zmianie stron gospodarze mocno nacisnęli. Pod bramką Orkana się kotłowało, ale ani Malczewski (55 min.) z woleja, ani M. Żołnierczyk (60 min.) strzałem z dystansu, ani też Malacina (62 min.) nie zdołali pokonać ostatnią instancję przyjezdnych. Przy ostatniej akcji uratował go słupek, przy wcześniejszej kapitalnie wyciągnął piłkę z okienka. Ale co się odwlecze... W 63 minucie dogrywał z końcowej linii Malaciny na główkę A. Żołnierczyka i bramkarz skapitulował. Gospodarze poszli za ciosem i jeszcze dwa razy Malacina w ten sam sposób dośrodkowywał, ale tym razem nikt nie zamknął akcji na drugim słupki. Bystry chyba za szybko chciał zdobyć kolejnego gola, zapomniał o obronie i został skarcony. Możdżeń bezkarnie biegł lewą stroną, przy końcowej linii w dziecinny sposób ograł dwóch obrońców i do „pustaka” wyłożył piłkę Traczykowi. 10 minut później trwał obstrzał bramki Gracy, ale piłka została dwukrotnie zablokowana. Za trzecim razem, gdy uderzał Możdżeń, po rykoszecie znalazła drogę do siatki. Przy kolejnych golach defensywa Bystrego powinna się czerwienic ze wstydu. Teper i Traczyk zatańczyli z nią w polu karnym, rozłożyli ją na murawie niczym żabę i z uśmiechem na ustach trafiali do siatki.

Więcej zdjęć pod artykułem....

 


 

Huragan Waksmund – Lepietnica Klikuszowa 3:1 (2:0)
Bramki: A. Mroszczak 10, 67 karny, Cyrwus 43 – R. Szeliga 51.

Sędziował Andrzej Opacian z Ratułowa.
Żółte kartki: Kalisz, B. Drożdż, Sz. Drożdż.

Huragan: Rejczak – Kalisz, W. Waksmundzki, Handzel, K. Rogal, Cyrwus, Garbacz, A. Mroszczak, P. Bryja, B. Drożdż, Sz. Drożdż.
Lepietnica: Pępek – Parniewicz, Nosalik, Sołtys, Parzygnat, Huzior, Dziurdzik (42 Bryja), Chudoba, Kowalczyk, R. Szeliga, Antolec.

Pierwsi okazję mieli goście, po „ucieczce” lewą stroną Parzygnata, który na 14 metr dograł piłkę do Antolca, ale ten trafił wprost w bramkarza. Huragan nie chciał być gorszy i za chwilę to on wypracował sobie wyśmienitą okazję. Na prawej stronie akcję zainicjował jeden z obrońców, który prostopadłym podaniem obsłużył Sz. Drożdża. Ten z kolei z rogu szesnastki podał do niepilnowanego na 7 metrze B. Drożdża, ale ten nie zdołał pokonać bramkarza. Kilkanaście sekund później było już jednak 1:0 dla gospodarzy. Piłka po rogu i strzale A. Mroszczaka odbiła i niczym bumerang wróciła do niego. Huknął z narożnika pola karnego w krótki róg i bramkarz nawet nie zdążył zareagować. 4 minuty później kolejną „setkę” mieli miejscowi. Lewą stroną poszła akcja. Cyrwus zagrał do Sz. Drożdża, a jego główka minimalnie minęła słupek. Tuż przed przerwą A. Mroszczak ze środka boiska prostopadłym podaniem na lewym skrzydle uruchomił Cyrwusa, który wpadł w pole karne i pięknym lobikiem zmusił Pępka do kapitulacji.

Po przerwie goście zdobyli kontaktowego gola. Po zagraniu Parzygnata, R. Szeliga uderzył nie do obrony po długim rogu. Klikuszowianie „próbowali” zmienić obraz gry, ale na niewiele to się zdało. W 67 minucie Sz. Drożdż był faulowany w sytuacji sam na sam, a A. Mroszczak był bezlitosny z „wapna”. Goście też otrzymali „jedenastkę” za rękę Kalisza, ale nie wykorzystał jej Sołtys.

Więcej zdjęć pod artykułem....

 


 

Skawianin Skawa – Sokolica Krościenko 1:0 (1:0)
Bramka: M. Siepak 17.

Sędziował Bogusław Babicz z Załucznego.
Żółte kartki: M. Mastela, K. Mastela – Zachwieja, Adamczyk, J. Waksmundzki.
Czerwona kartka: Zachwieja ( 89 min. – druga żółta).

Skawianin: K. Siepak – Żądło, Surlas, Marcin Magiera, Bogdał, Sutor, K. Mastela, Skwarek, M. Siepak (54 K. Gackowiec), M. Mastela, Gromala.
Sokolica: T. Zając – Adamczyk, Topolski, M. Bobak, J. Waksmundzki (73 Koterba), Jawor, K. Zając, Zachwieja, Czubiak, Wojtyczka (25 Orkisz), Kowalczyk (46 K. Bobak).

Jacek Ryś nie jest już trenerem Skawianina. Za pracę podziękowano mu po meczu. Zawodnicy na pożegnanie zadedykowali mu wygraną. Jego miejsce zajmie Mołdawianin Hasan Emini, który dotychczas pracował w Naprawie.

Broniący się przed spadkiem gospodarze zagrali z dużym zębem. Ponieważ goście nie zamierzali zasypywać gruszek w popiele, mecz był emocjonujący. Walczono zaciekle o każdy skrawek murawy. Zwycięsko z tej wymiany wyszli miejscowi, którzy „złotego gola” zdobyli w 17 minucie. Z 25 metrów uderzał Skwarek. Bramkarz „wypluł” futbolówkę przed siebie i nadbiegający M. Siepak ulokował ją w siatce. Skwarek był tym, który najczęściej zatrudniał T. Zająca. Trzy razy jeszcze przymierzył z dystansu. Tylko jęk zawodu przeszywał stadion. Po jednym z jego uderzeniu, z 30 metrów, kapitalna powietrzną paradą popisał się golkiper. Z. kolei M. Mastela z narożnika pola karnego trafił w słupek. Goście grali, ale...tylko do szesnastki. Tam ich ataki były rozbijane przez dobrze grające linie defensywne rywala. W końcówce zagrali na trzech napastników, ale druga żółta kartka Zachwiei pokrzyżowała im szyki.

Nadchodzi wiosenna ofensywa!
LUBISZ SPORT I MASZ LEKKIE PIÓRO I CHĘCI?
Napisz
redakcja@sportowepodhale.pl


Zawody klasy „A” Seniorów z dnia 01.05.2010r Zor Frydman -Lepietnica Klikuszowa
Walkower 3-0 na korzyść drużyny ZOR Frydman
Kara finansowa 250 zł na klub Lepietnica Klikuszowa

Zawody klasy „A” Seniorów z dnia 03.05.2010r Lepietnica Klikuszowa – Bystry Nowe Bystre
Walkower 2-5 na korzyść drużyny Bystry Nowe Bystre (utrzymano wynik z boiska)
Kara finansowa 250 zł na klub Lepietnica Klikuszowa

TABELA:

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Szaflary
17
46
63-19
2
Wiatr
17
33
39-25
3
Orkan
17
26
42-30
4
Jarmuta
17
25
36-32
5
Babia Góra
17
24
36-35
6
Bystry
17
24
40-41
7
Huragan
17
23
31-37
8
Sokolica
17
20
27-26
9
ZOR
17
20
21-30
10
Lubań
17
19
35-46
11
Czarni
17
18
35-47
12
Granit
17
18
23-42
13
Skawianin
17
17
27-39
14
Lepietnica
17
16
32-38

 

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama