„W piątek nowotarżanie nie mogli grać u siebie z Energą i przegrali walkowerem, wczoraj pojechali do Krakowa, ale trzeba być ostrożnym czy napisać, że tam zagrali. Co będzie dalej? – pyta Sport.
Ocena włodarzy, to moje zbójeckie prawo jako kibica, a przede wszystkim dziennikarza. W ostatnich sezonach doprowadzili klub nad przepaść i ich ocena musi być surowa. Kibice, którzy są sercem z zawodnikami, którzy są z drużyną na dobre i na złe, też czują się oszukani i zawiedzeni. Bo nie tak miało być, według ich słów przed sezonem. Ale to co spotyka fanów „Szarotek” to już przechodzi do historii, niestety tej niechlubnej. Prowadzona, chyba słowo nieadekwatne do tego co wyprawiają, przez nich drużyna bije rekordy.
Podhale przegrało z rzędu 18 spotkań, a rozegrało ich 19. To jeszcze nie rekord porażek pod rząd w historii klubu. To trzeci rezultat. Dwa wcześniejsze dotyczą niemal tej samej ekipy, bo w sezonie 2022/23 zespół przegrał 28 meczów z rzędu, a w sezonie 2021/22 – 20 potyczek. Gołym okiem widać, że przy tych wynikach ciągle kręcą się ci sami ludzie, którzy – jak widać - do tej roboty się nie nadają.
Zespół przez 284 minuty i 39 sekund nie zdobył gola!. To też drugi najgorszy wynik, ale do pierwszego niewiele brakuje. Stracił najwięcej w lidze! 140 goli, czyli średnio 7,4 gola na mecz! Do tego dwucyfrowe przegrane i to 0:18 - czyli najwyższa przegrana w historii. 0:11 to też rekord, tyle, że w bezpośrednich spotkaniach z Cracovią.
Kolejny pryszcz – to walkower. Drodzy Czytelnicy, czy wiecie kiedy ostatni raz Podhale oddało mecz walkowerem? 24 lata temu z Unią. Przed tym meczem w kuluarach nowotarskiego lodowiska toczyła się bitwa o znalezienie pieniędzy dla zawodników. Transza nie dotarła i mecz się nie odbył. W historii nie tylko ligowych spotkań, ale także wcześniejszego okresu, kiedy Podhale w mistrzostwach występowało pod nazwą Spójni i Sparty, oddało walkowerem pięć spotkań. Pierwszy walkower dostał Pomorzanin 18 marca 1963 roku.
Problemy kadrowe? Inni też je mają, na wszystko trzeba być przygotowanym, tymczasem kierujący klubem pokazali, że tak nie jest. Sami się osłabili, bo zatrudnili graczy nie mając na nich pokrycia, a w dodatku pozwolili młodzieży przejść do Cracovii. Teraz, by skompletować trzy piątki wypożyczyli graczy z Naprzodu. Trudno mi zrozumieć takie ruchy. Trudno mi zrozumieć, że tak mało przewidujący byli włodarze.
Nawarzyli gorzkiego piwa, lecz sami nie zamierzają go wypić, umywając ręce. Wszyscy wokół są winni tylko nie oni. Poprzednicy, a teraz zwalili winę między innymi na Urząd Skarbowy. Ich tłumaczenia są bardzo naiwne, aż ręce opadają. Od lata kręcą wałki i aż dziw, że tego nie zauważyła, albo tego nie chciała zauważać, Marta Zawadzka szefowa PHL. Może chodziło tylko o kasę z licencji, bo termin jej uzyskania kilkakrotnie przekładano.
Wszystkie ruchy włodarzy „Szarotek” sprawiają, iż ten utytułowany i wielce zasłużony dla polskiego hokeja klub stracił bardzo wizerunkowo. I to jest najbardziej bolesne, bo odbije się to na przyszłości klubu. Kto w taki klub zainwestuje pieniądze? Jaki sponsor? Taki los nam wszystkim zgotowali działacze.
Stefan Leśniowski