15.11.2024 | Czytano: 4874

THL. To koniec Podhala?

Źle się dzieje w państwie duńskim - powiedział w tragedii „Hamlet” oficer Marcellus w chwili, gdy królewicz Hamlet podąża duchem swego ojca, widzianym tylko przez niego.



 
W tej chwili zapewne tak powie każdy kibic Podhala, przyglądając się temu co dzieje się w siedzibie 19-krotnego mistrza kraju.  Co wyprawiają działacze z najbardziej utytułowanym klubem. Już  miałem nie wracać do przedsezonowego bagienka, ale tak się złożyło, że wyszedł z niego kolejny problem. Wczoraj wieczorem klub w mediach społecznościowych poinformował, że piątkowy mecz z Toruniem zostaje odwołany. Z przyczyn organizacyjnych. Wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie jakie to są przyczyny?
 
Podhale próbowało wypożyczyć z janowskiego Naprzodu zawodników, a tymczasem klub nie wypłacił pensji Dominikowi Jaroszowi, z którego usług zrezygnowało jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Aktualnie gracz ten reprezentuje barwy Cracovii. Ale to nie wszystkie zaległości. Mecz nie może się odbyć z udziałem publiczności, gdy nie ma ochrony i… bez sędziów. Tymczasem klub zalega  firmie ochraniarskiej i Wydziałowi Sędziowskiemu.  To jeszcze nie wszystko o uregulowanie zaległości dopomina się Urząd Skarbowy.  Wszystko więc wskakuje na to, iż PZHL nałoży walkower za mecz z Toruniem.
 
Co dalej z Podhalem? Czy to koniec? Naprawdę władający klubem nie nadają się do tego, o czym wielokrotnie pisałem. Amatorka i tyle.  Dziwi mnie, że są jeszcze tacy, którzy ośmielają się ich bronić. Przecież oni - z małą przerwa na rządu Natalii Charyasz – doprowadzili do takiej sytuacji.
 
Stefan Leśniowski    
 

Komentarze







reklama