02.05.2010 | Czytano: 1141

Szarotki nie są pod ochroną?

Źródło hokejowych talentów - Podhale Nowy Targ, może wyschnąć do cna. Tak sądzą ci, którzy śledzą ostatnie manewry wewnątrz i na zewnątrz klubu. Nazajutrz po decyzji o zaprzestaniu finansowania „Szarotek” przez Wiesława Wojasa, głównego udziałowca sportowej spółki, sępy rzuciły się na zawodników.

Rozdrapywanie mistrza rozpoczęło się dużo wcześniej przed ogłoszeniem hiobowej wiadomości. 20 kwietnia opuścili zespół trenerzy, którzy doprowadzili nowotarski klub do dziewiętnastej mistrzowskiej korony. Milan Janšučka i Marek Ziętara podpisali dwuletnie kontrakty z KH Ciarko Sanok. Dla niektórych był to szok, ci bliżej klubu takich ruchów się spodziewali. Dużo wcześniej otrzymali oferty z Sanoka, ale czekali, czekali...na ruchy Podhala. Tym bardziej, iż o to ich proszono. – Czas naglił i kolejna oferta uciekłaby mi sprzed nosa, tak jak dwie na Słowacji – mówi Milan Janšučka. – To jest mój zawód i nie mogłem zostać na lodzie, tym bardziej, iż okres pod tytułem „co dalej z Podhalem” przeciągał się w nieskończoność. Prezesi mówili czekajcie dwa tygodnie, potem znowu dwa tygodnie i tak w kółko od stycznia, kiedy twierdzili, iż wchodzi do klubu potężny sponsor.
Niespełna 24 godziny po decyzji Wojasa ich tropem poszedł Martin Ivičič. Po kilku kolejnych godzinach do stolicy Podhala dotarła kolejna wiadomość o starcie zawodnika. Tym razem prosto z Luksemburga, gdzie mieszka, do Sanoka przyjechał estończyk Dimitij Suur i szybko złożył podpis pod kontraktem. Kto następny? Wielką ochotę gry w Sanoku deklaruje Dariusz Gruszka, ale ten pragnie też spróbować swych sił na testach w Popradzie. Krystian Dziubiński z kolei chciałby zostać na rok wypożyczony do Cracovii. Pozostali jeszcze czekają. Zresztą większość deklaruje, że chciałaby nadal reprezentować barwy macierzystego klubu. Większość ma tu domy, rodziny, prowadzi nawet interesy. Ostatnio bar Kebab otworzył Krzysztof Zapała z Mateuszem Iskrzyckim. Nie chcą się ruszać do innego miasta. - Dopiero w ostateczności wybiorę ofertę z innego klubu - zapewnia Krzysztof Zapała.
Nawet Milan Baranyk deklaruje, że tak dobrze jak w Nowym Targu, to nigdzie się nie czuje. Chociaż ofertami został zarzucony z Czech i... Cracovii, to również cierpliwie czeka.
16 zawodników z mistrzowskiego teamu są własnością MMKS. Nikt dotychczas do młodzieżowego klubu nie zwrócił się oficjalnie o transfer, a nawet wypożyczenie, a bez tego podpis na kontrakcie jest nieważny. Być może po długim weekendzie będą urywać się telefony z klubów, tym bardziej, iż dopiero ostatniego kwietnia wygasły prawie wszystkim kontrakty. Kluby jednak muszą mieć na uwadze, że transferowa drabinka przedstawiona przez PZHL wymagać będzie od nich sporego finansowego wyrzeczenia, nawet jak na roczne wypożyczenie.
Czy Nowy Targ zniknie z hokejowej mapy? Nie sądzę. MMKS jest w stanie przejąć pałeczkę od spółki. Zresztą Wojas przejmował drużynę od MMKS, gdy KS Podhale zostało zlikwidowane w sierpniu 2002 roku. MMKS ma przede wszystkim hokeistów i to sporo. Nawet, gdyby kilku odeszło, to są ich następcy. W końcu to klub najlepiej pracujący z młodzieżą w kraju. Jest też w stanie zapewnić drobnych sponsorów, którzy przyjęliby na garnuszek po jednym zawodniku. W końcu Podhale to nie tylko wizytówka Nowego Targu, ale całego regionu. Jedyne stałe źródło rozrywki dla mieszkańców tego regionu. Kibice liczą, że miasto i starostwo również włączą się aktywnie w ratowanie zasłużonego 78 – letniego staruszka. Liczą na ufundowanie stypendiów dla zawodników.
- Hokej w Nowym Targu przetrwa - zapewnia także prezes SSA Wojas Podhale, Andrzej Podgórski. – O to jestem spokojny. Jeszcze dwa tygodnie trzeba uzbroić się w cierpliwość. Czekamy na odpowiedź trzech potencjalnych sponsorów. Dla nich jesteśmy gotowi zmienić zasady działania spółki. Jeśli nawet żaden sponsor do nas nie trafi, to nie zawiesimy działalności Spółka będzie aktywna przez dwa lata, w trakcie których spłaci długi, by wyjść z twarzą.
Kto tu mówi, że szarotki są pod ochroną?

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama