20.04.2010 | Czytano: 3235

Małe miasto – Wielki klub

- Atmosfery jaką stworzyli kibice podczas finałów mistrzostw Polski nie zapomnę do końca życia. To mój trzeci tytuł, pierwszy w Polsce, ale tak wspaniałej oprawy, takiego dopingu i takiej radości jeszcze nigdzie nie widziałem – mówi hokeista Podhala, Dimitrij Suur.

- Tym wspaniałym kibicom dedykujemy ten tytuł – dodawał Marcin Kolusz.

Po 17 latach mistrzowski tytuł świętowano w Nowym Targu. Dlatego ponad godzinę trwała feta. Kibice pozostali na swoich miejscach i wznosili okrzyki: ”Mistrz, mistrz Podhale”, „Jesteśmy najlepsi”. Najbardziej wytrwali świętowali do białego rana, a nawet... dłużej.

/uploads/galleries/l/4b8eb7d7d4ff7298adc6c47e1f39c38d.jpg

Kibic – czytamy w encyklopedii – to osoba zainteresowana jakąś publiczną dziedziną, najczęściej sportową, która aktywnie uczestniczy w zdarzeniach związanych z jego ulubioną dyscypliną. Rolą prawdziwego, wiernego kibica powinna być próba wsparcia swojej drużyny zarówno w sytuacjach dobrych, jak i złych.

Dodajmy do tego, że sportowcy uważają, że kibice są ich dodatkowym graczem. W przypadku hokeja siódmym.

/uploads/galleries/l/e4ff5a56d7d92f092284390940628994.jpg

/uploads/galleries/l/942aa91856ae5689b466b5b31d72c942.jpg

Nim byli Władcy Podhala i ci, którzy nie dołączyli do Klubu Kibica, ale nie opuszczają zespołu nawet w najgorszych jego momentach. To jest mocna grupa z Rabki, dla której wtedy nawet piłka schodzi na dalszy plan. Jest wielu, wielu innych, których nie sposób wymienić. Choćby dawny szef Klubu Kibica, Roman Przygodzki, który nie szczędzi gardła i...leków, maści, by pomóc ukochanym hokeistom. Potrafił żonie wszczepić kibicowską duszę i można ich razem już widywać na trybunach w koszulkach Podhala. Tomek Długopolski, Michał Kubinek i Maciej Klimowski ( wielu innych, którzy chcą pozostać anonimowi) – to trójka fanów, która także na wyjazdach wspiera swoją drużynę i jest pomocna niżej podpisanemu (dzięki!!). Jeżdżą nawet na drugi koniec Polski. To Maciej Klimowski po ostatnim gwizdu w Jastrzębiu przepowiadał mistrzostwo Polski: - Sukces rodził się wielkich bólach, ale może to dobry zwiastun. Może powtórzy się 2007 rok.

/uploads/galleries/l/44f761a78425635b1587a494e6ff4a39.jpg

Są także tacy, którzy na obczyźnie ściskają kciuki za „Szarotki”, na bieżąco śledząc ich występy. Dla, których hokej to drugie życie. Rodzina Gątkiewiczów, czy były szef Klubu Kibica, Marek Dudek.

/uploads/galleries/l/0ffc32b84c2f9cece2438d334cb116d9.jpg

- Płyną mi łzy po policzkach, łzy radości i żalu – pisał z Nowego Jorku Marek Dudek. – „17” okazała się dla mnie magiczna. Ostatni raz płonął kapelusz na naszym lodowisku w 1993 roku. 17 lat temu poznałem obecną żonę, byłem z synem i kolegami na meczu NY Rangers - Montreal Canadiens i był to mój 17. mecz NHL na żywo. Kiedy wyjeżdżałem z Polski, Podhale było 17 - krotnym mistrzem Polski. Podhale w tym sezonie porównałbym do Janosika, wojownika, który zabrał bogatej Cracovii i dał biednym góralom. Kocham ten klub i ronię łzy żalu z powodu niemożności bycie razem z Wami. Duma mnie rozpiera, bo tutaj w USA gratulują mi ludzie z rożnych stron Polski, a także kolega Słowak z Bardejova. Przy okazji pytają mnie dlaczego są problemy ze sponsorem i dlaczego takiemu klubowi brakuje pieniędzy? Trudno każdemu tłumaczyć. Niemniej ludzie z rożnych zakątków słyszą i wiedzą dokładnie, gdzie leży Nowy Targ. Wiedzą nie dlatego, że ich rodzice 30 lat temu kupowali tam kożuch, że stali w korku jadąc na narty, czy Sylwestra do Zakopanego, ale dlatego, że Podhale jest mistrzem Polski. Nie ma lepszej promocji. Nie ma i koniec ... Nie powinno się takiej okazji zmarnować. Trzeba dogadać się z włodarzami miasta w sprawie hokeja i lodowiska. Czasem jacyś ,,polscy" lub rodowici Amerykanie pytają co oznacza napis „Podhale” na moim samochodzie, a ja z dumą wypalam, że to taki piękny region w polskich górach, a największe miasto to Nowy Targ z najlepszą drużyną w Polsce. Nieważne czy jest mistrz czy nie. Małe Miasto - Wielki Klub. Pół dnia siedziałem i oglądałem zdjęcia z fety po meczu. Kibice zrobili wspaniałą atmosferę. Coś mi się przypomniało z dawnych czasów i złapało za serce...

Są też „niedzielni” kibice, którzy przychodzą w chwilach, gdy kroi się sukces, by się pokazać, by upiec dla siebie jakąś smakowitą pieczeń. Nieraz tacy, którzy w sezonie rzucali kłody pod nogi hokeistów i twierdzili, że po co im lód, powinni się ślizgać po...trawie. Po dekoracji mieli czelność wyciągać rękę do trenera z gratulacjami.

Finałowe spotkania zaprzeczyły też obiegowej opinii, że Nowy Targ nie żyje hokejem. Pełne trybuny, wspaniała atmosfera i doping.

/uploads/galleries/l/6c7c7ca3ed8b002b4f2e26c90e867285.jpg

/uploads/galleries/l/4ba3da5b9f48f75b86d0b6a17ceaee08.jpg

/uploads/galleries/l/d4227387327cbe1c75aabab56a0f23d9.jpg

- To cieszy, ale też wywołuje refleksje – mówi prezes Podhala, Andrzej Podgórski. - Czy takie zainteresowanie drużyną i dyscypliną musi być okazjonalne? Czy trzeba grać w finałach mistrzostw Polski, żeby odzywały się telefony z prośbą o wejściówki? Zgłaszały się osoby, które po raz pierwszy chciały zobaczyć hokej na żywo. Cieszy, że w naszym społeczeństwie jest ukryta rezerwa, która jest zdolna zapełnić stadion do ostatniego miejsca. W sezonie rozegraliśmy 30 spotkań i wtedy było 2 tysiące wolnych miejsc. Gdyby tym meczom towarzyszyło przynajmniej takie zainteresowanie jak półfinałowymi potyczkami z Tychami, to kibice byliby głównym sponsorem klubu. Nie byłoby kłopotów z utrzymanie drużyny. Tymczasem były mecze z widownią licząca 600 – 800 osób. Taka frekwencja nie pozwalała pokryć bezpośrednich kosztów organizacyjnych.

/uploads/galleries/l/e13a83cbb022119556d165866623fd50.jpg

/uploads/galleries/l/b1aa96b8d705a8ba13183134185ac161.jpg

/uploads/galleries/l/0048f7e86b811828a7ec4f23c57bffb7.jpg

/uploads/galleries/l/a730fa549d29bf7265a030cbba4bffb8.jpg

/uploads/galleries/l/7fc67c16496dd3cd0ccafb0a29668377.jpg

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama