Lider okazał się lepszy. Tyszanie to w tej chwili najlepszy zespół w tej kategorii wiekowej. Byli faworytem i nie zawiedli, chociaż górale tanio skóry nie sprzedali. Po 20 minutach można było być optymistą, bo na tablicy pod nazwami drużyn paliły się jedynki. Niestety druga tercja okazała się kluczowa. Gospodarze zadali cztery ciosy, a górale już do końca meczu nie potrafili ich ukłuć.
MOSM Tychy - MMKS Podhale Nowy Targ 5:1 (1:1, 4:0, 0:0)
1:0 Skrzypski – Petrażycki (10:33)
1:1 Sroka – Melniczuk (16:00)
2:1 Liaszczuk – Sroczyński – Rusowicz (24:06 w przewadze)
3:1 Liaszczuk – Matera – Tańczyk (25:46)
4:1 Skrzypski – Janik (35:19)
5:1 Skrzypski – Janik (37:58)
Tychy: Chabior (43:10 Kuźnik) – Malikowin, Sroczyński, Petrażycki, Wilczok, Centkowski – Polnar, Kaszalewicz, Rusowicz, Skrzypski, Janik – Wiszniewski, Słomian, Marczak, Liaszczuk, Matera – Tańczyk, Zimny, Pawoliw, Bagienko, Lewandowski.
Podhale: Bugajow (40:39 Rydzoń) - Gercyk, Węglarczyk, Melniczuk, Błach, Sroka - Budzyk, Gach, Czyrkin, Zaręba, Rusnak – Gudych, Stanek, Karpiński, Kołtunik, Michalski – Kolendowicz.
Stefan Leśniowski