Reprezentacyjna przerwa była okazją, by potrenować, ale też czas na analizę. Byliśmy ciekawi czy ten wolny czas dobrze wykorzystali hokeiści spod znaku szarotki. Czy pomoże im to w awansie w tabeli i pokazania kibicom hokeja na dobrym poziomie. Tyska konfrontacja pokazała, że w grze Podhala, a co za tym idzie w wyniku, nic się nie zmieniło.
Pierwsze 20 minut nie porwało kibiców. Z obu stron sporo było nieporadności. Komentator PHTV powiedział, że nie może podnieść głosu, bo nic ciekawego nie dzieje pod bramkami. Jak w to hokeju były strzały, ale takie, które obu bramkarzom nie potrafiły zrobić krzywdy. No może poza jednym wyjątkiem. W 16 minucie Mroczkowski wrzucił krążek spod niebieskiej na bramkę Lindkouga, a ten wylądował w siatce. Z Podhalan najlepszą sytuację miał z bliska Wielkiewicz w 20 minucie, również dobitka Kudina z niebieskiej nie znalazła drogi do bramki.
Druga tercja rozpoczęła się od szybkiej kontry gospodarzy, którą zakończył Turkin. To była żwawsza tercja, lecz stroną przeważającą byli gospodarze. To oni dyktowali tempo, to oni wypracowali więcej sytuacji podbramkowych i w 33 minucie po raz trzeci ulokowali krążek w bramce przeciwnika. Jeziorki go umieścił w odsłoniętej bramce, bo golkiper Podhala został wypchnięty z niej. Sędziowie analizowali sytuację, czy to przypadkiem gracz atakujący go nie sfaulował, ale uznali, że nie było przewinienia. W końcówce tercji Podhale przetrzymało podwójne osłabienie.
Na początku trzeciej tercji sędziowie kolejny raz udali się do monitorów, by sprawdzić czy krążek po strzale Neupauera przekroczył linię bramkową. Nie przekroczył – taką decyzję podjęli arbitrzy. Chwilę później – Podhale cały czas grało w przewadze- krążek znalazł się w bramce strzeżonej przez Lewartowskiego, ale i tym razem sędziowie nie wskazali na środek lodowiska. Uznali, że był spalony w polu bramkowym, bramka była poruszona. Krążek wpadł do bramki też z drugiej strony lodowiska, ale tym razem sędziowie gola uznali. Turkin z korytarza między bulikami posłał krążek pod poprzeczkę.
GKS Tychy - PZU Podhale Nowy Targ 4:0 (1:0, 2:0, 1:0)
1:0 Mroczkowski – Kaskinen (15:35)
2:0 Turkin – Padakin – Mroczkowski (21:44)
3:0 Jeziorski – Komorski (32:45)
4:0 Turkin – Mroczkowski – Kaskinen (47:19)
Tychy: Lewartowski –Jaśkiewicz, Kaskinen, Jeziorski, Komorski, Łyszczarczyk – Jaromersky, Ciura, Padakin, Rac, Mroczkowski – Pociecha, Bizacki, Korenczuk, Turkin, Gościński – Bryk, Marzec, Kucharski, Krzyzek, Bukowski. Trener Pekka Tirkkonen.
PZU Podhale: Lindskoug - Pangiełow Jułdaszow, Tomasik, Wielkiewicz, Wronka, Neupauer – Kiss, Słowakiewicz, Szczechura, Cichy, Themar –Załamaj, Kudin, Worwa, Lorraine, Szczerba – Kamiński, Soroka, Paranica. Trener Sami Hirvonen.
Sporą niespodziankę sprawiła ostatnia drużyna rozgrywek Marma Ciarko STS Sanok, która wygrała z JKH. Znakomicie prezentował się bramkarz Dominik Salama, który obronił aż 48 strzałów! W Krakowie gospodarze w meczu z KH Energa Toruń w ostatnich sekundach doprowadzili do remisu a w dogrywce zadali decydujący cios. Piątek był także radosny dla Unii.
W Jastrzębiu-Zdroju miejscowi kibice byli zaskoczeni. Faworyzowany JKH nie potrafił poradzić sobie z zespołem z Sanoka. Jedyny gol padł w 28 minucie, kiedy to rzut karny wykorzystał Fin Lauri Huhndanpaa. Bohaterem spotkania był jednak bramkarz Dominik Salama, który obronił 48 strzałów.
Comarch Cracovia przez długi czas nie potrafiła sobie poradzić ze Stalowymi Piernikami. Do końca meczu pozostało zaledwie 6 sekund i goście prowadzili 2:1. Wtedy bramkę zdobył Adam Raska. W dogrywce gola strzelił Martin Latal.
Re-Plast Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 4:2 (1:1, 2:0, 1:1)
Bramki: Ahopelto 20, Heikkinen 28, Denyskin 39, Trkulja 45 - Salo 14, Szturc 55
JKH GKS Jastrzębie – Marma Ciarko STS Sanok 0:1 (0:0, 0:1, 0:0)
Bramka: Huhdanpaa 28
Comarch Cracovia – KH Energa Toruń 3:2 po dogrywce (0:1, 0:0, 2:1, 1:0)
Bramki: Younan 54, Raska 60, Latal 63 - Prokurat 11, Kalinowski 58
Stefan Leśniowski