Oświęcimianki przed sezonem wzmocniły się, bowiem wypożyczyły zawodniczki z bytomskiej Polonii, która nie rywalizuje w czempionacie w fazie zasadniczej. Nie zabraknie jednak bytomianek w fazie play off. Do tej decydującej rozgrywki przystąpią z numerem jeden, co nie wszystkim się podoba.
Nowotarżanki skoncentrowane przystąpiły do spotkania. Grały uważnie w defensywie, a z przodu próbowały kąsać rywali. W pierwszej tercji nie zobaczyliśmy gola, krążki zaczęły wpadać do bramki dopiero w drugiej części meczu. Dodajmy od razy, że dwukrotnie siatka zatrzepotała w bramce oświęcimianek. Najpierw Bukowska wykorzystała dokładne podanie N. Nosal, a chwilę później Mroszczak wykorzystała wykluczenie rywalki. Do samego końca trwała zacięta walka. 40 sekund przed końcem przyjezdne wycofały bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł im spodziewanych rezultatów.
- W pierwszej tercji optyczną przewagę miały rywalki, ale graliśmy cierpliwie. Dziewczęta po ostatnim meczu musiały się odblokować mentalnie. Z biegiem czasu mecz się wyrównał. Mieliśmy więcej z gry. Świetnie broniła Furtak, chociaż każda z zawodniczek zasługuje na słowa pochwały. Dziewczęta zostawiły serducho na lodzie, pokonując wyżej notowanego rywala. Kluczem do sukcesu była realizacja założeń taktycznych. Miały za zadanie rozbijać ataki rywalek w tercji środkowej i to się im udało. Przy okazji wyprowadzaliśmy kontry i z nich zdobyliśmy dwa gole. Było więcej sytuacji, ale w końcówce unitki przycisnęły – podsumował trener Jacek Szopiński.

MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 2:0 (0:0, 2:0, 0:0)
1:0 Bukowska – N. Nosal (23:10)
2:0 Mroszczak – Szopińska (27:34 w przewadze)
Podhale: Furtak – A. Gacek, M. Nosal, Mroszczak, Szopińska, Leśniowska - E. Nosal, Jaszczyk, K. Gacek, Leśnicka, Węgrzyniak – Pierwoła, Kondraszowa, Batkiewicz, Rokicka, Bukowska –Dzięciołowska, Podkanowicz. Trener Jacek Szopiński.
Unia: Pieczyk – Kot, Strzelecka, K. Zaborska, Talanda, Patla – A. Zaborska, A. Langner, Makuch, Fikrtova, Piotrowska – Olearczyk, Smółkowska, Matyszkiewicz, Babiuch, Trener Wojciech Stachura.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Maciej Gębacz