W odstępie dwóch dni kolejny lider, po Toruniu, zawitał do byłej stolicy polskiego hokeja. W niedzielę Podhale zrzuciło z fotela lidera z grodu Kopernika. Zastanawiałem się, czy opromienieni zwycięstwem nowotarżanie będą również w stanie zagrać na nosie katowiczanom. Tym bardziej, iż rywal był znacznie trudniejszy od „Stalowych Pierników”. Podhale w poniedziałek wzmocniło linię defensywną, która we wcześniejszych spotkaniach miała sporo problemów. W ich rozwiązaniu ma pomóc Filipp Pangełow Judaszow, który w poprzednim sezonie występował w Re-Plast Unii Oświęcim. Ukrainiec bieżący sezon rozpoczął we Francji, w zespole Aigles de Nice. Rozegrał w tym klubie tylko dwa mecze.
Po pierwszych 20 minutach w lepszych nastrojach byli obrońcy tytułu. Schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Już w 4 minucie objęli prowadzenie, po źle wybitym krążku z tercji przeciwnika. Został przechwycony i po strzale Pasiuta spod bandy goście objęli prowadzenie. „Szarotki” szybko dostały szansę na poprawienie rezultatu, bo szarża Kamińskiego została nieprzepisowo zatrzymana przez Maciasia. Górale jednak przewagi liczebnej nie wykorzystali, ale w 12 minucie pierwsza formacja rozmontowała defensywę gości. Składnie i pomysłowo rozegrała krążek w tercji rywala. Wronka zagrał do Walkiewicza, ten uderzył na bramkę, a stojący przed nią Kapica, na raty, wpakował go do bramki. Szybko jednak katowiczanie odzyskali prowadzenie. Kruczek huknął spod niebieskiej, a Pasiut zmienił lot krążka zaskakując Lindskouga. Podhalanie mieli swoje szanse, by dorowadzić do wyrównania, najlepsze Kapica i Cichy. Trzeba jednak oddać przyjezdnym, że oni również mieli okazje, by kolejny raz zmusić do kapitulacji ostatnią instancję górali.

W drugiej tercji długo utrzymywał się rezultat z pierwszych 20 minut, chociaż zespoły miału okazje, by to zmienić. W połowie meczu hokeiści się rozstrzelali. Najpierw katowiczanie po raz trzeci umieścili krążek w bramce Podhala. Zrobili to grając w przewadze. Długo nie cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia, bo 27 sekund później Szczechura zza bramki zagrał do Cichego, a ten pokonał Murraya. Gospodarze poszli za ciosem i 65 sekund później doprowadzili do wyrównania. Załamaj huknął spod niebieskiej, a Wielkiewicz trącił krążek, zaskakując Murraya. Podhalanie próbowali kłuć przeciwnika kontrami, ale w tej części żadna nie ukłuła go boleśnie.
Trzecią tercję „Szarotki” rozpoczęły od ataków na bramkę Murraya. Szanse na jego pokonanie mieli – Kapica, Cichy, Szczechura, a ż wreszcie Załamaj przejął krążek na niebieskiej własnej tercji i pognał z nim na bramkę. Będą w kole bulikowym wypalił, aż siatą zatrzęsło. Miejscowi po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Potem mieliśmy festiwal wykluczeni. Katowiczanie nie wykorzystali liczebnej przewagi, a chwilę później górale 47-sekundową podwójną przewagę. Za moment Worwa usiadł na ławce kar i goście doprowadzili do wyrównania. Więcej goli nie padło w regulaminowym czasie, chociaż w końcówce przyjezdni grali w przewadze. Pozostała cześć kary Wielkiewicza przeniesiona została na dodatkowy czas gry. W nim goście wyprowadzili dwójkową zabójczą kontrę i nadal pozostają niepokonanym zespołem.
PZU Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 4:5 D (1:2, 2:1, 1:1; 0:1)
0:1 Pasiut - Fraszko (3:20)
1:1 Kapica – Wielkiewicz – Wronka (11:23)
1:2 Pasiut - Kruczek – Fraszko (14:15)
1:3 Koponen – Iisakka – Monto (28:38 w przewadze)
2:3 Cichy – Szczechura (29:05)
3:3 Wielkiewicz – Załamaj – Kudin (30:10)
4:3 Załamaj (43:55)
4:4 Monto – Vartiinen (52:37 w przewadze)
4:5 Sokay – Olsson (62:02)
PZU Podhale: Lindskoug - Mrugała, Tomasik, Wielkiewicz, Kapica, Wronka – Kudin, Załamaj, Szczechura, Cichy, Themar – Kiss, J. Michalski, Worwa, Neupauer, Lorraine - Horzelski, Pangiełow Judaszow, Kamiński, Soroka, Bochnak, Trener Rafał Sroka.
Katowice: Murray – Delmas, Kruczek, M. Michalski, Pasiut, Fraszko – Koponen, Varttinen, Hitisato, Monto, Iisakka – Wanacki, Cook, Olsson, Sokay, Marklund – Codor, Maciaś, Kowalczuk, Smal, Kaczyński. Trener Jacek Płachta.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian