20.05.2023 | Czytano: 2190

MŚ. Hit ze znakiem Q

W popołudniowej sesji wszyscy ostrzyli sobie zęby na mecz Szwajcarów z Kanadyjczykami. Helweci mają mocny skład, wzmocniony zawodnikami z NHL i mają chrapkę na mistrzowski tytuł.



 
Mecz nie zawiódł sympatyków kauczukowego krążka. Niech żałują ci, którzy nie oglądali tego widowiska. Bo było to widowisko ze znakiem Q.  Szalone tempo, pojedynki pod bandami, gra ciałem, wspaniałe akcje i interwencje bramkarzy. Były też nieczyste zagrania, głównie ze strony hokeistów Klonowego Liścia. Kamery to idealnie wyłapały, ale sędziowie już nie.   Hokeiści kraju Krzyża Helweckiego mieli niesamowity doping. Niesieni na fali dopingu napsuli mnóstwom krwi wielokrotnym mistrzom świata.
 
Pierwsze dwadzieścia minut meczu nie przyniosło gola. Szwajcarzy wyglądali na nieco świeższych i często niepokoili w bramce  Montembeaulta. Jednak bramkarz Kanady spisywał się świetnie.
 
Kibice Szwajcarscy na stojąco oglądają mecz i skandują: „Kto nie skacze nie jest Szwajcarem”. Kapitalna atmosfera na widowni, a widowisko nabierają jeszcze większego kolorytu. Na otwarcie wyniku czekaliśmy blisko pół meczu., Wtedy grający w przewadze Kanadyjczycy zmusili do kapitulacji bramkarza przeciwnika. Zasłonięty bramkarz skapitulował po uderzeniu Toffoli w górny krótki róg. Szwajcarzy jeszcze mocniej zaatakowali. Hischier kapitalnie ograł dwóch obrońców przed bramką i nie dał szans bramkarzowi. Potem znowu Szwajcarzy kreowali grę i stworzyli więcej okazji, co doprowadziło do odwrócenia losów meczu. Bramkę na prowadzenie  dla zespołu Fischera zdobył Simion z dobitki.
 
Szwajcarzy grali świetnie i praktycznie nie dawali rywalowi krążka. Po zdobyciu trzeciego gola,  wydawało się, że spokojnie grac będą do końca. Tymczasem… Szwajcar w sytuacji sam na sam, zamiast postawić kropkę nad „i” próbował sztuczki. Jak to jest w zwyczaju ta sytuacja zemściła się i Knadyjczycy zdobyli konktakltowego gola i na 128 skeund przed końcem wycofali bramkarza. Helweci jednak umiejętnie zwalniali grę i dwukrotnie krazke minimalnie minął słupek pustej bramki. Po ostatniej  syrenie kibice szwajcarscy  oszaleli z radości. W każdym razie był to bardzo ciekawy, atrakcyjny pod każdym względem mecz, który musiał bawił  widzów na arenie i przy ekranach telewizorów.
 
Kanada – Szwajcaria 2:3  (0:0, 1:2, 1:1)
1:0 Toffoli – Laughton – Quinn (29:58 w przewadze)
1:1 Hischier – Fora – Fiala (33:24)
1:2 Simion – Marti – Haas (37:00)
1:3 Ambuhl – Niederreiter (52:08)
2:3 Carcone – Hunt (56:22)
Kanada: Montembeault  – Middleton, Weegar, Lucic, Veleno, Blais – Hunt, Bear, Crouse, Laughton, Quinn – Joseph, Myers, Neighbours, McBain, Carcone – Barron, Fantilli, Krebs, Glass, Toffoli. Trener Andre Tourigny.
Szwajcaria: Genoni – Siegenthaler,  Kukan, Fiala, Hischier, Malgin – Moser, Glauser, Niederteiter, Corvi, Ambuhl – Marti, Loeffel, Miranda, Haas, Simion – Riat, Fora, Herzog, Richard, Bertschy. Trener Patrick Fischer.
 
Spotkanie w Tampere zdecydowanie odbiegało jakością od tego w Rydze. Austria musiała szukać punktów, by za rok zagrać ponownie w Elicie. Niemniej w pierwszej tercji  Finlandia dwukrotnie pokonała dobrze łapiącego Madlenera. Jednak Austriacy też trafili, ale zbyt często wędrowali na ławkę kar.
 
W drugim  akcie niewiele ciekawego się działo. Zgodnie z założeniami bardziej aktywna była Finlandia, ale nie stwarzała ona 100% szans. Austria stara się grać głównie na kontrataki, ale i on nie potrafiły postawić Larmiego w trudnej sytuacji. Finowie w trzeciej odsłonie dorzucili kolejnego gola.
 
Austria – Finlandia 1:3 (1:2, 0:0, 0:1)
0:1 Kapanen – Kakko – Maata (1:19)
1:1 Zweger – Rossi (4:55)
1:2 Suomela – Maatta – Koivisto (7:31)
1:3 Oksanen – Bjorninen (58:08
Austria: Madlener - Wolf, Nickl, Wukovits, Haudum,  M. Huber – Heinrich, Zundel,  P. Huber, Nissner, Thaler – Brunner,  Reinbacher, Rossi, Schneider – Strong, Maier, Ganahl, Achermann, Neubauer. Trener Roger Bader.
Finlandia: Larmi – Ohtamma, Lehtonen, Rantanen, Manninen, Hartikainnen – Koivisto, Maatta, Kakko, Suomela, Kapanen – Pokka, Seppala, Armia, Lammikko, Pesonen – Matinpalo, Friman, Anttila, Bjorninen. Trener Jukka Jalonen.
 
Stefan Leśniowski
Foto iihf
 

Komentarze







reklama