05.05.2023 | Czytano: 3349

MŚ. Awans jest nasz!

Postawić kropkę nad „i” – pod takim hasłem przystępowali biało –czerwoni do ostatniej konfrontacji w mistrzostwach świata w Nottingham.


 
Ostatnią przeszkodą byli hokeiści Rumunii. Aby awansować do elity wystarczyło tylko wygrać. Tylko, łatwo powiedzieć, tym bardziej, iż nasz rywal walczyć o utrzymanie.  Teoretycznie rywal nie powinien zagrozić teamowi Roberta Kalabera, ale… Mamy jednak w pamięci, mecze z tym zespołem, które  przebiegały nie po naszej myśli. Ekipa z Bałkanów  cztery lata temu niespodziewaną wygraną po dogrywce pozbawili naszą drużynę szans na awans do Dywizji IA. Ponadto zwyciężała z nami czterokrotnie w pięciu ostatnich starciach. W tym sezonie potykaliśmy się z Rumunami w turnieju EIHC i odnieśliśmy przekonywujące zwycięstwo 8:0. Wierzyliśmy, że takiej szansy jaka stanęła przed naszą drużyną narodową nie zmarnujemy.
 
Tymczasem kłopoty zaczęły się jeszcze przed wyjściem na lód. Nasza jedynka w bramce na rozgrzewce doznała kontuzji. Murray nie zasiadł nawet na ławce rezerwowej. Na niej zasiadł Zaboloty, a między słupkami stanął Miarka.   No i zaczęło się sensacyjnie. Pierwszy strzał celny Rumunów i Miarka skapitulował, ale nie ponowi winy za utratę gola. Zabrakło krycia pod jego świątynia.  Jeden z naszych graczy spóźnił się z zablokowaniem rywala.  Polacy przeważali (w strzałach 11:2), oddali sporo strzałów, ale pod bramką nasi zawodnicy zachowywali się bardzo nerwowo. Strzały były sygnalizowane i Toke nie miał problemów ze skutecznymi interwencjami. Dwa razy w sukurs przyszedł mu słupek.
 
Dopiero musieliśmy grać w  przewadze, by złamać golkipera przeciwnika. Uczynił to Pasiut. Za moment Starzyński w idealnej sytuacji nie potrafił pokonać bramkarza. Na przeszkodzie stanął słupek. Sporo było okazji, by objąć prowadzenie, ale dopiero w 29 minucie udało się po raz drugi ulokować krążek w rumuńskiej bramce. Dziubiński spod bandy podał do nadjeżdżającego Jeziorskiego, a ten trafił do siatki. Polacy kręcili niesamowicie rywalami w jego tercji, ale skuteczność nie była najwyższej marki. Niemniej zdołaliśmy jeszcze dwa razy  ulokować krążek w bramce  Rumunów i mogliśmy odetchnąć w ulga. Tym bardziej, iż dwa razy Rumunii nas mocno postraszyli.  Jak padły dwa gole dające nam spokój?   Najpierw po  strzale Pasiuta, krążek został odbity przez bramkarza, dopadł go Fraszko i ulokował w pustej bramce. Za moment indywidualna akcja Łyszczarczyka zakończyła się  cudownym trafieniem. Już padając zdołał posłać go w przeciwny róg bramki.  
 
Za bardzo rozluźnili się biało –czerwoni w trzeciej tercji. Przez większą cześć przeważali, ale jakoś mało skoncentrowani byli w tyłach i wykorzystali to nasi przeciwnicy, którzy zdobyli drugą bramkę. Za dużo w tej odsłonie pozwalaliśmy przeciwnikowi.  189 sekund przed końcem Rumunii wycofali bramkarza. Szansę na podwyższenia miał Wronka, ale zatrzymał go obrońca. Drugą taką okazję nie zmarnował Dziubiński, który po podaniu Fraszko posłał krążek do pustej bramki. Wynik meczu ustalił Wałęga. To była pieczęć do awansu. Po 22 latach wracamy do elity! Gramy w przyszłym roku z najlepszymi w świecie. Brawo Polacy! Wykonaliście kapitalną robotę. Brawo trener Robert Kalaber, za stworzenie fantastycznego teamu.
 
Polska – Rumunia 6:2 (0:1, 4:0, 2:1)
0:1 Balazs – Borysenko (9:13)
1:1 Pasiut – Kolusz   -Fraszko  (21:42 w przewadze)
2:1 Jeziorski – Dziubiński (28:53)
3:1 Fraszko – Pasiut – Wronka (37:26)
4:1 Łyszczarczyk – Dziubiński – Miarka (38:48)
4:2 Gajdo – Zoltan Molnar – Jemielianko (54:20)
5:2 Dziubiński – Fraszko – Ciura (58:15n do pustej)
6:2 Wałęga – Zygmunt – Dronia  (59:24)
Polska: Miarka (58:15 Zabolotny) – Kruczek, Wajda, Wronka, Pasiut, Fraszko – Kolusz, Ciura, Jeziorki, Dziubiński, Łyszczarczyk – Dronia, Kostek, Paś, Wałęga, Zygmunt – Górny, Jaśkiewicz, Michalski, Starzyński, Galant. Trener Robert Kalaber.
Rumunia: Toke – Gecse, Aallo, Zoltan Molnar, Zsombor Molnar, Gajdo – Borysenko, Bors, Kovacs, Peter, Constantin – Rasulow, Jemielianko, Filip, Teamriuc, Fodor – Creanga, Casaneanu, Farkas, Trener Julius Penzes.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcie FB PZHL
 

Komentarze







reklama