15.03.2023 | Czytano: 2327

PHL. Podali rękę i spotkała ich kara

Po dwóch porażkach w Oświęcimiu, tyszanie musieli wygrać u siebie, by wrócić do gry. Każdy inny scenariusz oddalał ich od wymarzonego finału.

Wydawało się, że  żadnej z drużyn w pierwszych 20 minutach nie uda się umieścić krążka w siatce. Tymczasem 6 sekund przed udaniem się do szatni goście wygrali wznowienie w tercji rywala  i Szczechura z backhandu zaskoczył Fuczika. Sytuacji trochę było z obu stron. Najlepsze mieli unici. W 10 min. Dziubiński, po podaniu Padakina, miał pustą bramkę, ale nie trafił z najbliższej odległości. 9 minut później Padakin spudłował. Tyszanie tak doskonałych okazji nie mieli. Ich strzały były blokowane, a jeśli nie udało się zawodnikom z pola zablokować uderzenia na posterunku był Lindskoug.  Oba teamy nie wykorzystały też po jednej dwuminutowej przewagi.
 
Druga tercja rozpoczęła się od ogromnego naporu gospodarzy, którzy zamykali rywali w ich tercji, mimo iż zespoły grały w komplecie. Sztur, Szedivy,  Dupuy i Nilsson ostrzeliwali bramką Lindskouga, ale to jego zasługa, że krążek nie wpadł do bramki.  Oświęcimianie mieli problemy z wyprowadzeniem akcji z własnej tercji.  Dopiero po 5 minutach po raz pierwszy przyjezdni zagościli w tercji przeciwnika. Po kolejnych 5 minutach  Krzemień ostemplował słupek. Kolejne minuty do gra szarpana, sporo było przerw w grze. Poziom nie zachwycał. Kotłowało się pod bramką gości, ale bezradni byli miejscowi pod bramką rywala.  Oświęcimianie uśpili rywali i w 33 min. Dziubiński z najbliższej odległości wpakował krążek do bramki.
 
Tyszanie w trzeciej tercji musieli postawić wszystko na jedną kartę. Zmuszeni zostali do atakowania, ale Unia, która tak świetnie przez 40 minut spisywała się w tyłach, zaczęła popełniać błędy. Czyżby  był to wynik zmęczenia?  W  43 min., Bezuszka zachował się nieodpowiedzialnie i odesłany został na ławkę kar.  Gospodarze dostali szansę i ją wykorzystali.   Dupuy wlał nadzieje w serca miejscowych fanów. Goście kompletnie się pogubili i Krzemień został wysłany na ławkę kar , a Szturc doprowadził do wyrównania. Trafił w okienko.  W odstępie 66 sekund całą stratę odrobili podopieczni Andrieja Sidorenki.  Gospodarze poszli za ciosem  i  w 47 min. objęli prowadzenie po strzale Mroczkowskiego.  Oświęcimianie  byli w szoku, ale  na własne życzenie podali rękę rywalowi. 133 sekundy przed końcem goście wycofali bramkarza i stracili gola. Ciura przez całe lodowisko trafił do pustej bramki. Chwile później kolejny raz krążek wylądował w pustej bramce.
 
 GKS Tychy – Tauron Re-Plast Unia Oświęcim 5:2 (0:1, 0:1, 5:0)
0:1 Szczechura – Cichy – Da Costa (19:54)
0:2 Dziubiński – Ahopelto - Djukow (32:37)
1:2 Dupuy – Younan – Szedivy (43:27 w przewadze)
2:2 Szturc – Mroczkowski – Boivin (44:33 w przewadze)
3:2 Mroczkowski – Boivin (46:11)
4:2 Cuira (58:35 do pustej)
5:2 Szturc (59:08 do pustej)
Stan rywalizacja do czterech wygranych 1:2
Tychy: Fuczik – Pociecha, Kaskinen, Gościński, Starzyński, Jeziorski - Jaśkiewicz, Bizacki, Szedivy, Komorski, Szturc –  Younan, Nilsson, Mroczkowski, Boivin, Dupuy – Ubowski, Ciura, Juhola, Galant, Marzec. Trener Andriej Sidorenko.
Unia: Lindskoug – Djukow, Jerofejevs, Ahopelto, Dziubiński, Padakin – Pangełow Jułdaszow, Jakobsons, Da Costa, Cichy, Szczechura – Bezuszka, P. Noworyta, Sołtys, Krzemień, S. Kowalówka – M. Noworyta, Paszek, Laakso, Wanat, Prusak. Trener Nik Zupancic.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama