22.09.2022 | Czytano: 3184

PHL. Otwarcie z efektem „łał”, a potem…

Jeszcze nie wszyscy kibice na dobre nie zasiedli na trybunach, a już ich pupile stracili gola. W 12 sekundzie Salama wyjechał zza bramkę, fatalnie rozegrał krążek, ten trafił do Neupauera, który umieścił go w pustej bramce.

 

 
Górale mogli podwyższyć prowadzenie, bo dostali w prezencie grę pięciu na czterech. Niestety fatalnie rozgrywali przewagę. Mogli w niej nawet stracić gola. Mogą podziękować Heikkinenowi, że ten  będąc niepilnowany, mając dużo czasu, troszkę zgłupiał.  Potem Worwa i Maunula w jednej akcji stanęli przed okazją pokonania Salamy. „Szarotki” nie wyciągnęły jednak wniosków z pierwszej przewagi i przy drugiej musiały przełknąć gorzką pigułkę. W osłabieniu sanoczanie doprowadzili do wyrównania.
 
Druga tercję gospodarze rozpoczęli od ataków i mieli dwie sytuacje, by wyjść na prowadzenie. Sanoczanie przeważali, lecz Lindkoug był trudną zaporą do pokonania. W 28 minucie już nie dał rady zatrzymać strzału Pawłenko. Gospodarze długo nie cieszyli się z prowadzenia.  Jedna z nielicznych akcji „Szarotek”, przy grze czterech na czterech,  przyniosła im wyrównanie. Maunula wjechał w tercję, jego pierwszy strzał obronił Salama, ale powtórka już znalazła drogę do bramki. Goście chwilę później grali w przewadze, ale to sanoczanie stwarzali sytuacje pod bramką Lindkouga. Za moment, gdy gracz gospodarzy wrócił z ławki kar,  Valtola  trafił w okienko nowotarskiej bramki po strzale z korytarza międzybulikowego. Podczas gry w przewadze sanoczan Ahoniemi miał pustą bramkę i… posłał krążek nad bramką. Przez dwie minuty gorąco było pod „świątynią” górali. Drugą przewagą sanoczanie już wykorzystali. Skuteczny zamek i strzał Valtoli nie do obrony  spod niebieskiej linii.
 
Trzecią odsłonę miejscowi rozpoczęli  z ogromnym impetem. Zamknęli w tercji Podhalan i tylko kwestią czasu było kiedy padnie kolejna bramka. Lindkoug bronił strzały Mocarskiego i Pawłenko, ale po  uderzeniu spod niebieskiej Biłasa skapitulował. A kibice skandowali: „mało”. Tymczasem Fric zaskoczył niezbyt dzisiaj dobrze dysponowanego  w bramce Salamę. Sanoczanie potrzebowali 11 sekund, by wykorzystać podwójną przewagę. Uderzenie z pierwszego Tamminena spod bandy znalazło drogę do siatki. 2 sekundy przed końcową syreną sanoczanie postawili kropkę nad "i".
 
Podhale w sezonie zasadniczym w Sanoku nie wygrało od 9 października 2020 roku.
 
Marma Ciarko STS Sanok – Tauron Podhale Nowy Targ 7:3 (1:1, 3:1, 3:1)
0:1 Neupauer – Jelinek – Hliva (0:12)
1:1 Biłas – Ahoniemi (16:47 w osłabieniu)
2:1 Pawłenko – Heikkinen  (27:46)
2:2 Maunula (29:11)
3:2 Valtola (33:49)
4:2 Valtola – Heikkinen- Ahoniemi (38:51 w przewadze)
5:2 Biłas – Heikkinen – Tamminen (43:21)
5:3 Fryc – Przygodzki  (45:50)
6:3 Tamminen – Heikkinen – Valtola (55:43 w podwójnej przewadze)
7:3 Ahoniemi - Lahtinen (59:58)
STS: Salama – Karlsson, Valtola, Harila, Lahtinen, Ahoniemi – Biłas, Łysenko, Heikkinen, Tamminen, Pawłenko – Florczak, Hoglund, Mocarski, Makela, Filipek – Wróbel, Rąpała, Dobosz, Sienkiewicz, Miccoli -
Podhale: Lindkoug – Mrugała, Jelinek, Hvila, Neupauer, Wielkiewicz - Aleksandrow, Moksunen,  Przygodzki, Svitana, Fric - Tomasik, Zorko, F. Kapica, Worona, Słowakiewicz -  P, Wsół,  Bochnak, Maunula, Worwa, Kamiński. Trenerzy Juraj Faith i Marcel Skokan.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama