W pierwszych trzech kwadransach nudziliśmy się jak mopsy, buzia od ziewania nam się nie zamykała, a brazylijskiego napoju nie było pod ręką. Na szczęście zastrzyk energii podał nam golkiper dębiczan zaraz na początku drugiej części meczu. To co zrobił, przypomniało mi mecz biało- czerwonych ze Słowacją, gdzie Boruc minął się z piłką. Chciał widocznie dołączyć do tego ekskluzywnego grona. Wykorzystał to Molis. Ten gol odmienił oblicze Podhala. Momentami zagrali tak, że otwieraliśmy buzię z niedowierzeniem, bo tej wiosny tak nie grali. A dwie akcje, po której padły gole, zaliczyć można do kategorii – palce lizać! Taki zespół chcielibyśmy oglądać w każdym meczu – atakujący, przeprowadzający składne akcje i pazerny na gole.
Podopieczni Szymona Grabowskiego zaaplikowali pięć goli rywalowi, ale świdniczanie z jeszcze większym bagażem goli (sześć) odprawili Orlęta. A Łukasz Mierzejewski przyznawał, że jego drużynę czeka trudna przeprawa.
To jednak nie nowotarżanie wskoczyli na czoło tabeli. Pierwszą pozycję utrzymali tarnobrzeżanie, którzy nie mieli zbyt trudnego rywala. Korona leci na łeb na szyję, przegrywaj mecz za mecze i nawet zmiana trenera nie pomogła. Dla Grzegorza Żyły mecz miał z duże znaczenie. Nie dość, że debiutował w roli trenera w tej lidze, to jeszcze na stadionie w Krasnem, gdzie jako gracz Crasnovii rozegrał setki spotkań. O ile przed meczem mógł mieć nadzieję, na sukces, o tyle po nim nie mógł mieć zadowolonej miny. Hat-trick ustrzelił Kamil Adamek.
Trwa świetna passa drużyny Tomasza Złomańczuka na boiskach rywali. Chełmianka wygrała na wyjazdach osiem razy. W tej rundzie przywiozła komplet punktów ze wszystkich czterech. W sobotę pokonała w Białej Podlaskiej tamtejsze Podlasie 1:0. A gospodarze właśnie doznali trzeciej kolejnej porażki.
ŁKS Probudex Łagów to wiosną jedyny niepokonany zespół. Podopieczni Ireneusza Pietrzykowskiego w sześciu tegorocznych meczach pięć razy wygrali, a dwa ich spotkania zakończyły się remisami. W niedzielę dopiero w końcówce zapewnili sobie wygraną, zdobywając gole w 86 i 94 min. - Dużo czynników złożyło się na taką formę. Mamy bardzo dobrą drużynę i inteligentnych piłkarzy. Możemy grać trójką lub czwórką w obronie, zależnie od rywala – wyjawił trener.
Konkurenci liczyli na potknięcie rezerw Cracovii. Szanse na dobry wynik i pierwszą wygraną pod okiem nowego trenera liczyła Stal. Pierwszy zespół spod Wawelu rozgrywał swoje ligowe spotkanie również w piątek. A co za tym idzie, drugi skład nie był wzmocniony zawodnikami ekstraklasowego zespołu. Niestety, poziom jaki prezentują zawodnicy Stali jest na tyle niski, że nie byli oni w stanie przeszkodzić przyjezdnym w odniesieniu zwycięstwa. Kibice mają już dość słabej postawy swojej drużyny i na znak dezaprobaty rozpoczęli bojkot i nie będą się pojawiać na meczach. Obarczają winą „zawodowców”, którzy przybyli do Stalowej Woli, by wyciągnąć klub z trzeciej ligi, a tymczasem przechodzą obok gry. Pojawili się za to kibice Motoru Lublin, którzy mają kosę z fanami Stalówki. Ostentacyjnie rozwiesili transparent z napisem „Nieproszeni goście” i wznosili hasła nieprzychylne gospodarzom.
Dołują Czarni, którzy w świętokrzyskich derbach nie poradzili sobie z KSZO. A w meczu dwóch najgorszych drużyn Tomasovia przekonała się że 2:0, to niebezpieczny wynik i lepsze humory po meczu miała Wólczanka, która wygrała 3:2.
Wyniki 25 kolejki: Wólczanka – Tomasovia 3:2, Stal – Cracovia 0:2, Unia – Sokół 1:1, KSZO – Czarni 2:1, Avia – Orlęta 6:0, Korona – Siarka 1:3, Podlasie – Chełmianka 0:1, Wisła – Łagów 0:2.
W środę 26 kolejka: Sokół – Korona (16), Chełmianka – Podhale (17), Cracovia II – Wisła (17), Czarni – Wólczanka (17), Łagów – Podlasie (17), Orlęta – Stal (17), Siarka – Avia (17), Tomasovia – Unia (17), Wisłoka – KSZO (17).
Stefan Leśniowski