03.12.2021 | Czytano: 4121

PHL. Krakowianie i górale

Małopolskie derby zawsze miały swój podtekst. Nie inaczej było i w dzisiejszej potyczce.



 
Już w 113 sekundzie meczu prowadzenie „Pasom” dał wychowanek nowotarskiego hokeja Sebastian Brynkus. Gol zrodził się z dość przypadkowej akcji, wykorzystał stratę krążka przez obrońcę i dobił krążek po strzale Csamango.  Już tradycyjnie mecze między tymi rywalami są walką, w której często dochodzi do przekraczania przepisów. W tym elemencie prym w tej odsłonie wiedli krakowianie. Bezwiński po rzuceniu Czwanczikowa na bandę złapał pięciominutową karę. Wydawało się, że gospodarze będą przeżywać ciężkie chwile i  górale będą mieli okazję doprowadzić do wyrównania.  Tymczasem 40 sekund później na lawę powędrował Bondaruk i na okazję gry w przewadze trzeba było poczekać do zakończenia jego kary. Potem zanosiło się na 52-sekundową podwójna przewagę, ale po 4 sekundach  Neupauer dołączył na ławkę kar do krakowianina. Miejscowi dużo faulowali, a „Szarotki” długo nie potrafiły tego wykorzystać. Przebywały w tercji przeciwnika, rozgrywały krążek, ale brakowało strzałów. Wreszcie 12 sekund przed końcem odsłony Siuty z najbliższej odległości wpakował kauczukowy przedmiot do siatki,  wykorzystując okres gry w przewadze.
 
Szybkich i składnych akcji w drugiej odsłonie było jak na lekarstwo. Szarpana gra, sporo chaosu, no i błędy. Więcej popełnili ich przyjezdni. Najpierw aż czerech nowotarżan przyglądało się jak Bodrow wjeżdża między nich i pokonuje Bizuba. W 35 minucie Szurowski przypomniał sobie, że kiedyś  grał w koszulce w pasy i pomylił się na niebieskiej tercji ataku. Brynkus przejął krążek  i w sytuacji sam na sam nie dał szans Bizubowi.  Krakowianie mieli jeszcze dwie wyśmienite okazje na podwyższenie prowadzenia, a zmarnowali je ( Shirley i Woroszyło). Górale nie mieli stuprocentowej sytuacji.
 
W trzeciej tercji nadal było dużo niedokładności w grze obu ekip. Krążek częściej był jednak  w tercji przyjezdnych. Więcej sytuacji mieli gospodarze. Woroszyło z 2 metrów nie trafił do pustej bramki, ale chwilę później poprawił celownik i trafił w okienko. Podhale trzykrotnie grało w przewadze, ale nie zagroziło bramce Zabolotnego. Strzelało mocno, ale albo wysoko, albo obok bramki. „Szarotkom” wyraźnie zabrakło argumentów.  
 
Comarch Cracovia - Tauron Podhale Nowy Targ 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)
1:0 Brynkus – Csamango (1:53)
1:1 Siuty – Tomasik – Kolusz (19:48 w przewadze)
2:1 Bodrow – Ismagiłow – Worosziło (24:13)
3:1 Brynkus (34:28)
4:1 Woroszyło – Ismagiłow – Jacenko (45:26)
Cracovia: Zabolotny – Gula, Szaur, Nemec, Shirley, Popiticz– Muller, Dudasz, Woroszyło, Bodrow, Ismagiłow – Kinnunen, Karlsson, Csamango, Jacenko, Brynkus – Gosztyła, Augustyniak, Bezwiński, Jeżek, Kamiński. Trener Rudolf Rohaczek.
Podhale: Bizub – Tomasik, Mrugała, Bondaruk, Neupauer, Kolusz - Szurowski, Volrab,  B. Wsół, Czwanczikow,  Wielkiewicz – P. Wsół,  Sulka, Worwa, Słowakiewicz, Siuty – Kamieniecki,  Soroka, F. Kapica,  W. Bochnak.  Trener Andriej Gusow.
 
Powróciła inwazja pluszaków!  
 
GKS Tychy - Re-Plast Unia Oświęcim 1:4 (0:3,  1:0,  0:1)
Bramki: Szczechura 24 - Stasienko 15, A. Strielcow 17, Orłow 18, Trandin 60 do pustej
 
Hokeiści Unii przystępowali do meczu z dobrym nastroju, bo w 13 meczach 12 razy zjeżdżali z lodu jako zwycięzcy.  Po 9 meczach ich udaną serię 9 zwycięstw z rzędu przerwał zespół z Sanoka. Dzisiaj drużynę Krystiana Dziubińskiego czekał wymagający rywala, bo też turbulencje w tyskim zespole zostały opanowane. Drużyna Krzysztofa Majkowskiego mogła pochwali się sześcioma zwycięstwami z rzędu.  By odrabiać straty do prowadzącej dwójki – Katowice, Unia – trzeba było tę passę podtrzymać. Nie podtrzymano. Unia zagrała mądrze taktycznie i skutecznie.
 
O pierwszych 20 minutach gospodarze  zapewne będą chcieli szybko zapomnieć. dali sobie wbić trzy krążki do swojej bramki, w niespełna 3 minuty. Rosjanie rządzili na tafli. Gospodarze dopiero w 24 minucie zmusili golkipera Unii do kapitulacji. Kibice długo musieli czekać na ten moment, by mogli rzucić pluszaki na lodową taflę.   Od tego momentu trwała zacięta walka. Obie drużyny miały swoje sytuacje, a golkiperzy mieli okazję się wykazać. Wynik meczu ustalił Trandin, który tafli do pustej bramki.
 
Punktujący lider
 
GKS Katowice – HK Energa Toruń 3:0 (1:0, 1:0, 1:0)
Bramki: Fraszko 1, Pasiut 37, Wajda 44
 
Lider po porażce z Tychami chciał się odkuć na Stalowych Piernikach i już w 34 sekundzie otwarł wynik spotkania. Torunianie nieźle się bronili, ale w  37 minucie nie potrafili powstrzymać Pasiuta. Trafił w samo okienko. A tuż po  drugiej przewie na listę strzelców wpisał się wychowanek Podhala Patryk Wajda. Spod niebieskiej trafił pod poprzeczkę.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama