26.11.2021 | Czytano: 5049

PHL. Urodziny bez prezentu (+zdjęcia)

Podhalu stuknęło dzisiaj 89 lat! Piękny wiek. W tym urodzinowym dniu „Szarotki” rozgrywały bardzo ważne spotkanie, z gatunku być albo nie być w decydującej fazie rozgrywek.

26 listopada 1932 roku powstało Towarzystwo Sportowe Podhale, ale wówczas jeszcze nie było mowy o hokeju. Pierwsza była sekcja – jakby inaczej – piłki nożnej. W latach 1933-39 powstawały w klubie kolejne sekcje – tenisowa, lekkoatletyczna i narciarska. Historyczne, pierwsze spotkanie hokeiści Podhala rozegrali  na przełomie roku 1943/44 z krakowską Olszą. Nieoczekiwanie Podhale pokonało renomowanego rywala 3:2, a bramki zdobyli: Stanisław Głąbiński (pierwsza bramka w dziejach klubu), a dwie następne Kempf i Zbigniew Behounek. Sukces ten miał kapitalne znaczenie propagandowe. Czy „Szarotki” zrobią sobie urodzinowy prezent? Nie zrobiły, nie pozwolili na to sosnowiczanie.
 
Zwycięstwo przedłużało nadzieję na walkę w kolejnych spotkaniach o możliwość zajęcia miejsca premiowanego grą w play off. Z kolei porażka zapewniłaby spokój na nieco dłużej gospodarzom spotkania. Zagłębie w dwóch wcześniejszych wzajemnych konfrontacjach wygrało 10:2 i 2:1. Kibice „Szarotek” zastanawiali się, czy podobnie jak z Sanokiem sprawdzi się powiedzenie „do trzech razy sztuka”? Działacze Zagłębia, mimo świetnych występów Michała Czernika, zdecydowali się zatrudnić golkipera z Rosji – Andrieja Fiłonienki. Już w swoim pierwszym wstępie zaliczył „czyste” konto. – Sporo będzie zależeć od postawy bramkarzy, ale liczę na naszą rosyjską zaporę – mówił przed meczem trener sosnowiczan, Grzegorz Klich. Z kolei Andriej Gusow liczy na Pawła Bizuba, który ostatnio pokazał się z dobrej strony. Eksperci również  twierdzą, że postawa bramkarzy będzie decydująca w tym starciu.
 
W pierwszej tercji Bizub był najbardziej zapracowanym niż jego vis a vis. Gospodarze posiadali inicjatywę, przez większą cześć czasu gościli w tercji przeciwnika. Oddawali strzały, ale Bizub do 10 minuty zachował czyste konto. Wtedy fatalny błąd Szurowskiego przy wyprowadzaniu krążka, przejął go Bernacki, próbował pokonać Bizuba, ale ten odbił krążek. Trafił do Krawczyka, który nie zdecydował się na strzał, zagrał na drugą stronę do Kozłowskiego, a ten ulokował krążek w bramce. Po raz drugi skapitulował na minutę przed końcem tercji. Tomasik, który przebywał na ławce kar, opuścił ją, ale Przygodzki dostał podanie do odsłoniętej połowy bramki i nieobstawiony nie zawahał się. Fiłonienko miał tylko jedną poważną interwencję. Gdy wspomniany Tomasik odsiadywał karę, po błędzie sosnowiczan, Bondaruk stanął oko w oko z rosyjskim golkiperem i przegrał ten pojedynek. Wcześniej interweniował tylko po uderzeniu Volraba spod niebieskiej linii. Więcej okazji górale sobie nie wypracowali.
 
Podhale drugą odsłonę rozpoczęło z impetem. Nie miało już nic do stracenia. Trzeba było gonić wynik. Tym razem rosyjski golkiper musiał się zwijać jak w ukropie. W 27 minucie skapitulował. Bychawski, jak junior,  dał sobie odebrać krążek Czwanczikowowi na początku tercji obronnej, a napastnik „Szarotek” za chwilę przyjmował gratulacje od kolegów. Sosnowiczanie gubili się w obronie, robili prezenty, szkoda, że  górale  nie potrafili ich wykorzystać.  
 
Mocny początek trzeciej tercji. W 19 sekundzie gospodarze wykorzystali niezdecydowanie w defensywie przeciwnika i po zagraniu zza bramki Kozłowski ulokował krążek w siatce. Sosnowiczanie nie długo cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia. Soroka pognał prawą stroną z wysokości koła bulikowego zdecydował się na strzał i umieścił krążek przy prawym słupku Fiłonienki. To pierwszy go Białorusina w PHL. W 53 minucie gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę. Dubinin z lewego skrzydła dograł do Przygodzkiego, a ten  złapał na przemieszczeniu się Bizuba i ulokował krążek w przeciwległym rogu bramki. Gdy Bernacki przekierunkował krążek uderzony przez Kozłowskiego spod niebieskiej linii i Bizub skapitulował, stało się jasne, że górale po raz trzeci w tym sezonie uznają wyższość Zagłębia.
 
Zagłębie Sosnowiec - Tauron Podhale Nowy Targ 5:2 (2:0, 0:1, 3:1)
1:0 Kozłowski – Krawczyk – Bernacki   (9:56)
2:0 Przygodzki – Lindvald (19:00)
2:1 Czwanczikow (16:59)
3:1 Kozłowski – Nikiforow – Bernacki (40:19)
3:2 Soroka – Siuty – T. Kapica (42:11)
4:2 Przygodzki – Dubinin (52:36)
5:2 Bernacki -  Kozłowski – Nikiforow (56:53)
Zagłębie: Fiłonienko – Naróg, Syrojeżkin, Nikiforow, Kozłowski, Bernacki – Bychawski, Jaśkiewicz, Dubinin, Rzeszutko, Przygodzki – Choperia, Mickiewicz, Sikora, Nahunko, Lundvald – Krawczyk, Opiłka, Kasprzyk, Blanik, Piotrowski. Trener Grzegorz Klich.
Podhale: Bizub – Tomasik, P. Wsół, Bondaruk, Neupauer, Kolusz - Szurowski, Volrab,  B. Wsół, Czwanczikow,  Wielkiewicz – Kamieniecki,  Sulka, Worwa, F. Kapica, Siuty –T. Kapica,  Soroka, J. Malasiński,  W. Bochnak.  Trener Andriej Gusow.
 
Lider w Tychach nie podtrzymał passy pięciu zwycięstw z rzędu
 
Na plan pierwszy dzisiejszej kolejki wysunął się pojedynek dwóch GKS-ów. Ten katowicki wybrał się do Tychów. Mecz tych zespołów zawsze wywołują ekscytację. Nie inaczej było dzisiaj, bo katowicki lider był mocno rozpędzony. Ekipa z Katowic prezentuje się okazale i wygrała pięć spotkań z rzędu. Czy tyszanie pozwolą liderowi powiększyć serię zwycięstw?  Nie pozwolili. Tyszanie od początku sezonu borykali się z problemami, prezentując formę poniżej oczekiwań. Jednak wygrana z Jastrzębiem, dosłownie rzutem na taśmę,  podbudowała ich morale.  
 
GKS Tychy – GKS Katowice 4:3 (2:1, 0:1, 2:1)
Bramki: Michałowski 5, Fieofanow 8, Jeziorski 45, Szczechura 47 – Wronka 11 (karny), 27, Pasiut 57.
 
Gospodarze bardzo szybko objęli prowadzenie. Przy obu interwencjach nie popisał się Murray. Katowiczanie odpowiedzieli gole Wronki, który był faulowany przez Bizackiego i wykorzystał karnego. Ten sam zawodnik doprowadził do wyrównania, po kontrze i świetnym dograniu Michalskiego. „Goldi” tylko dołożył kija i krążek zatrzepotał w siatce.  Gospodarze  w trzeciej tercji w odstępie 31 sekund zdobyli dwa gole i – jak się później okazało – był to kluczowy moment meczu. Co prawda w 57 minucie Pasiut zdobył kontaktowego gola, ale tyszanie nie dali się już trafić.
 
Niezawodny kapitan
 
JKH GKS Jastrzębie – Re-Plast Unia Oświęcim 1:5  (0:2, 1:3, 0:0)
Bramki: Górny 28 - W. Strielcow 8, Dziubiński 11, 27, Da Costa 30, Carlsson 38
 
Jak wytypować wynik tego meczu? – zapewne zastanawiali się grający w punktach bukmacherskich. W tym sezonie mistrzowie Polski mają ogromne  wahania formy. Oświęcimianie mieli serię dziewięciu zwycięstw z rzędu, ale niespodziewanie potknęli się w Sanoku.   Biało-niebiescy we wtorek wygrali z Zagłębiem Sosnowiec 4:3, a największy udział w tym zwycięstwie miał ,kapitan zespołu, wychowanek nowotarskiego hokeja - Krystian Dziubiński. zaliczył dublet w tym starciu. Kibice liczyli, że w kolejnym spotkaniu poprowadzi ich zespół do zwycięstwa i pogoni za  fotelem lidera.  Poprowadził.
 
Po pierwszych 20 minutach goście prowadzili 2:0. Najpierw W. Strielcow  wymanewrował jastrzębską obronę i spod bulika trafił w okienko  bramki strzeżonej przez Nechvatala. Chwilę później Dziubiński dobił strzał odbity od bramkarza po uderzeniu A. Strielcowa. „Dziubek” rozpoczął strzelanie w drugiej tercji, ale nawet odpowiedź Górnego nie przeszkodziła oświęcimianom w dominacji. Przewagę udokumentowali kolejnymi dwoma trafieniami. Mistrz w odwrocie! W niedziele gościmy go w Nowym Targu. Mamy nadzieję, że będzie łatwiejszym kąskiem niż podczas pierwszej potyczki w stolicy Podhala.
 
Stefan Leśniowski, fot. Sławomir Bomba
 

Komentarze







reklama