23.11.2021 | Czytano: 4285

PHL. Do trzech razy… (+zdjęcia)

AKTUALIZACJA ( wyniki pozostałych spotkań) To było bardzo ważne spotkanie dla „Szarotek”. W przypadku zwycięstwa przedłużyłyby się nadzieje na zajęcie miejsca premiowanego grą w play off.

Sanoczanie w niedzielę sprawili ogromną niespodziankę, pokonując wicelidera, zespół, który od dziewięciu spotkań nie doznał goryczy porażki. Podopieczni Marka Ziętary przerwali wspaniałą serię.  Szkoleniowiec Ciarko nie miał okazji zbyt długo świętować, bo nazajutrz złożył dymisję. Dzisiaj boksem sanoczan zarządzał  Marcin Ćwikła.
 
Ekipa Andrieja Gusowa dwukrotnie nie dała rady sanoczanom.  Przystąpiła osłabiona. Młody Jakub Michalski wybrał kierunek szwedzki, gdzie wcześniej był już na testach.  Nie ujrzeliśmy na tafli Kaspra Bryniczki i Dawida Majocha (kontuzje) oraz F. Kapicy. Sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy…”
 
Pierwsza odsłona bardzo dobra, sporo szybkich akcji z obu stron. Prowadzenie objęli goście. Bukowski miał dużo swobody po wtargnięciu do tercji Podhalan, obrońcy mu się rozjechali i pokonał Bizuba.  Sanoczanie długo nie cieszyli się z prowadzenia, zaledwie 53 sekundy. Wspaniała akcja tercetu Bondaruk – Kolusz – Czwanczikow. Ten ostatni otrzymał idealne podanie na drugi słupek i w pełnym najeździe zmusił Spesznego do kapitulacji. W 8 minucie sanoczanie zapędzili się pod bramkę przeciwnika i Słowakiewicz stanął oko w oko z golkiperem. Przegrał ten pojedynek. Ale co się odwlecze… Przyjezdni dwukrotnie złapali karę, jedną po drugiej. Tej drugiej nie wybronili. Volrab uderzył z nadgarstka i zaskoczył Spesznego.   W kolejnych minutach akcje syknęły to na jedną, to na drugą stronę.


 
Druga tercja też na remis, tyle tylko, że  bezbramkowa. Nie znaczy to, że nie było okazji, by krążek zatrzepotał w siatce. Były, ale bramkarze nie dali możliwości radować się zawodnikom z pola.  Optyczną przewagę posiadali górale, to oni częściej gościli w tercji przeciwnika, wreszcie to oni wypracowali więcej okazji do zdobycia gola. Najlepszą miał Wielkiewicz. Przed nim było pól odsłoniętej bramki, a on nie mógł się zdecydować, czy oddać strzał, czy też podać. Zagrał na przedpole bramki, ale tam był zbyt duży gąszcz nóg i kijów, by takie zagranie mogło się powieść. Krążek do bramki mogli posłać: Tomasik, Neupauer, Soroka i Słowakiewicz z jednej oraz Sawicki, Bukowski, Henttonen i Jekunen z drugiej strony.


 
Na początku trzeciej tercji sanoczanie dostali prezent  od górali. Najpierw Volrab za zranienie Mocarskiego powędrował na ławkę kar, a 20 sekund później dołączył do niego Sulka. Gdy temu ostatniemu zakończyła się kara, złapał ją Kolusz. Sanoczanie cały czas grali w tercji rywala, ale nie mieli pomysłu, nowotarżanie świetnie się bronili. Najlepsza okazję miał Piippo, który jechał sam na Bizuba i…golkiper Podhala z łatwością złapał krążek do „raka”.  W 52 minucie „setkę” zmarnował Bukowski, nie trafił do pustej bramki. To musiało się zemścić. „Szarotki” wyprowadzili zabójczą kontrę. Neupauer strzałem z nadgarstka pod poprzeczkę pokonał Spesznego. Przy tym golu podawał Kolusz,  który za chwilę sam wpisał się na listę strzelców, wygrywając pojedynek jeden na jeden.
 
Tauron Podhale Nowy – STS Ciarko Sanok 4:1 (2:1, 0:0, 2:0)
0:1 Bukowski – Olearczyk (2:57)
1:1 Czwanczikow – Kolusz – Bondaruk (3:50)
2:1 Volrab – Kolusz – Wielkiewicz (10:20 w przewadze)
3:1 Neupeuer – Kolusz (54:11)
4:1 Kolusz – Szurowski  (56:34)
Podhale: Bizub – Tomasik, P. Wsół, Bondaruk, Neupauer, Kolusz - Szurowski, Volrab,  B. Wsół, Czwanczikow,  Wielkiewicz – Kamieniecki,  Sulka, Worwa, Słowakiewicz, Siuty –T. Kapica,  Soroka, J. Malasiński,  W. Bochnak.  Trener Andriej Gusow.
Sanok: Speszny – Jekunen, Rąpała, Bukowski, Hamalainen, Henttonen – Olearczyk, Marva, Mokszanow, Tamminen, Sawicki – Pavuk, Piippo, Biały, Wilusz, Bielec – Biłas, Bar,  Filipek, Mocarski, Strzyżowski. Trener Marcin Ćwikła.

W dzisiejszej kolejce się działo.  Lider zjechał pod Wawel, by skrzyżować kije z finalistą Pucharu Kontynentalnego i okazał się lepszy.
 
Na lidera nie ma mocnych   
 
Comarch Cracovia – GKS Katowice 2:4 (0:3, 0:0, 2:1)
Bramki: Bodrow 52, Jacenko 57  - Wronka 4, 59,  Pasiut 5, Krężołek 10
 
„Pasy” chyba byli przy świętowaniu awansu do finały PK, bo po 10 minutach przegrywali 0:3.  Katowiczanie majac trzybramkową przewagę skupili się na rozbijaniu ataków przeciwnika, czyhaniu na kontrach. Krakowianie dążyli do zmiany rezultatu, ale dopiero w 52 minucie udało im się pokonać Murraya. 5 minut później Jacenko sprawił, iż gospodarze mieli tylko jednobramkowe manko. Szybko jednak wychowanek Podhala, Wronka dał spokój w końcówce liderowi.
 
Podrażniony mistrz
 
HK Energa Toruń – JKH GKS Jastrzębie 0:5 (0:1, 0:1, 0:3)
Bramki: Pavlovs 6, Razgals 31, Rac 41, A. Szewczenko 42, E. Szewczenko 54
 
Ciekawi byliśmy jak zaprezentuje się zespól z Jastrzębia w Toruniu, bo zaliczył dwie porażki z rzędu. Ta 4:7 z Katowicami była bardzo dotkliwa. Czy podrażniła mistrza?  Torunianie stracili impet, który mieli z początku sezonu. Ba, nawet przez pewien czas liderowali. Ostatnio jednak są w dużym dołku. Na mistrzu się odbudują? Nie odbudowali się. Mistrz świetnie grał z kontry, a torunianie bili głową w mur. Skuteczność graczy z grodu Kopernika wolała o pomstę do nieba. Po stracie trzeciego gola, z gospodarzy „uszło powietrze”.  
 
Kapitan robi różnicę
 
Re-Plast Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 4:3 (1:2, 3:0, 0:1)
Bramki: Dziubiński 20, 33, Oriechin 26, Da Costa 31 – Mickiewicz 3, Krawczyk 4, Wasiljew 56
 
Mecz ważny z punktu widzenia „Szarotek”.  Sosnowiczanie najpierw sędziowie odebrali im punkt w meczu z liderem, a ostatnio piłkarskim wynikiem pokonali torunian. Unia w Sanoku zakończyła serię dziewięciu zwycięstw z rzędu. Czy team Krystiana Dziubińskiego dostał zadyszki? Już z Podhale w ostatniej chwili zerwał się ze stryczka.  
 
No i gospodarze rozpoczęli jakby byli jeszcze w szatni. Nim się obudzili, to po 4 minutach przegrywali już 0:2. Oświęcimianie atakowali, goście grali z kontry. Gospodarzom udało się zdobyć kontaktowego gola 44 sekundy przed przerwą. Autorem gola był niezawodny kapitan unitów Krystian  Dziubiński. On dał sygnał do zmiany scenariusza i w drugiej tercji jego koledzy z drużyny dzielili i rządzili na tafli. Sosnowiczanie nie rezygnowali i e 56 minucie Wasiljew zdobył kontaktowego gola. Trener Zagłębia wycofał bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł wyrównania.

 Stefan Leśniowski
Zdjęcia Krzysztof Garbacz

Komentarze









reklama