Ekipa Andrieja Gusowa dwukrotnie nie dała rady sanoczanom. Przystąpiła osłabiona. Młody Jakub Michalski wybrał kierunek szwedzki, gdzie wcześniej był już na testach. Nie ujrzeliśmy na tafli Kaspra Bryniczki i Dawida Majocha (kontuzje) oraz F. Kapicy. Sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy…”
Pierwsza odsłona bardzo dobra, sporo szybkich akcji z obu stron. Prowadzenie objęli goście. Bukowski miał dużo swobody po wtargnięciu do tercji Podhalan, obrońcy mu się rozjechali i pokonał Bizuba. Sanoczanie długo nie cieszyli się z prowadzenia, zaledwie 53 sekundy. Wspaniała akcja tercetu Bondaruk – Kolusz – Czwanczikow. Ten ostatni otrzymał idealne podanie na drugi słupek i w pełnym najeździe zmusił Spesznego do kapitulacji. W 8 minucie sanoczanie zapędzili się pod bramkę przeciwnika i Słowakiewicz stanął oko w oko z golkiperem. Przegrał ten pojedynek. Ale co się odwlecze… Przyjezdni dwukrotnie złapali karę, jedną po drugiej. Tej drugiej nie wybronili. Volrab uderzył z nadgarstka i zaskoczył Spesznego. W kolejnych minutach akcje syknęły to na jedną, to na drugą stronę.
Druga tercja też na remis, tyle tylko, że bezbramkowa. Nie znaczy to, że nie było okazji, by krążek zatrzepotał w siatce. Były, ale bramkarze nie dali możliwości radować się zawodnikom z pola. Optyczną przewagę posiadali górale, to oni częściej gościli w tercji przeciwnika, wreszcie to oni wypracowali więcej okazji do zdobycia gola. Najlepszą miał Wielkiewicz. Przed nim było pól odsłoniętej bramki, a on nie mógł się zdecydować, czy oddać strzał, czy też podać. Zagrał na przedpole bramki, ale tam był zbyt duży gąszcz nóg i kijów, by takie zagranie mogło się powieść. Krążek do bramki mogli posłać: Tomasik, Neupauer, Soroka i Słowakiewicz z jednej oraz Sawicki, Bukowski, Henttonen i Jekunen z drugiej strony.
Na początku trzeciej tercji sanoczanie dostali prezent od górali. Najpierw Volrab za zranienie Mocarskiego powędrował na ławkę kar, a 20 sekund później dołączył do niego Sulka. Gdy temu ostatniemu zakończyła się kara, złapał ją Kolusz. Sanoczanie cały czas grali w tercji rywala, ale nie mieli pomysłu, nowotarżanie świetnie się bronili. Najlepsza okazję miał Piippo, który jechał sam na Bizuba i…golkiper Podhala z łatwością złapał krążek do „raka”. W 52 minucie „setkę” zmarnował Bukowski, nie trafił do pustej bramki. To musiało się zemścić. „Szarotki” wyprowadzili zabójczą kontrę. Neupauer strzałem z nadgarstka pod poprzeczkę pokonał Spesznego. Przy tym golu podawał Kolusz, który za chwilę sam wpisał się na listę strzelców, wygrywając pojedynek jeden na jeden.
Tauron Podhale Nowy – STS Ciarko Sanok 4:1 (2:1, 0:0, 2:0)
0:1 Bukowski – Olearczyk (2:57)
1:1 Czwanczikow – Kolusz – Bondaruk (3:50)
2:1 Volrab – Kolusz – Wielkiewicz (10:20 w przewadze)
3:1 Neupeuer – Kolusz (54:11)
4:1 Kolusz – Szurowski (56:34)
Podhale: Bizub – Tomasik, P. Wsół, Bondaruk, Neupauer, Kolusz - Szurowski, Volrab, B. Wsół, Czwanczikow, Wielkiewicz – Kamieniecki, Sulka, Worwa, Słowakiewicz, Siuty –T. Kapica, Soroka, J. Malasiński, W. Bochnak. Trener Andriej Gusow.
Sanok: Speszny – Jekunen, Rąpała, Bukowski, Hamalainen, Henttonen – Olearczyk, Marva, Mokszanow, Tamminen, Sawicki – Pavuk, Piippo, Biały, Wilusz, Bielec – Biłas, Bar, Filipek, Mocarski, Strzyżowski. Trener Marcin Ćwikła.
W dzisiejszej kolejce się działo. Lider zjechał pod Wawel, by skrzyżować kije z finalistą Pucharu Kontynentalnego i okazał się lepszy.
Na lidera nie ma mocnych
Comarch Cracovia – GKS Katowice 2:4 (0:3, 0:0, 2:1)
Bramki: Bodrow 52, Jacenko 57 - Wronka 4, 59, Pasiut 5, Krężołek 10
„Pasy” chyba byli przy świętowaniu awansu do finały PK, bo po 10 minutach przegrywali 0:3. Katowiczanie majac trzybramkową przewagę skupili się na rozbijaniu ataków przeciwnika, czyhaniu na kontrach. Krakowianie dążyli do zmiany rezultatu, ale dopiero w 52 minucie udało im się pokonać Murraya. 5 minut później Jacenko sprawił, iż gospodarze mieli tylko jednobramkowe manko. Szybko jednak wychowanek Podhala, Wronka dał spokój w końcówce liderowi.
Podrażniony mistrz
HK Energa Toruń – JKH GKS Jastrzębie 0:5 (0:1, 0:1, 0:3)
Bramki: Pavlovs 6, Razgals 31, Rac 41, A. Szewczenko 42, E. Szewczenko 54
Ciekawi byliśmy jak zaprezentuje się zespól z Jastrzębia w Toruniu, bo zaliczył dwie porażki z rzędu. Ta 4:7 z Katowicami była bardzo dotkliwa. Czy podrażniła mistrza? Torunianie stracili impet, który mieli z początku sezonu. Ba, nawet przez pewien czas liderowali. Ostatnio jednak są w dużym dołku. Na mistrzu się odbudują? Nie odbudowali się. Mistrz świetnie grał z kontry, a torunianie bili głową w mur. Skuteczność graczy z grodu Kopernika wolała o pomstę do nieba. Po stracie trzeciego gola, z gospodarzy „uszło powietrze”.
Kapitan robi różnicę
Re-Plast Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 4:3 (1:2, 3:0, 0:1)
Bramki: Dziubiński 20, 33, Oriechin 26, Da Costa 31 – Mickiewicz 3, Krawczyk 4, Wasiljew 56
Mecz ważny z punktu widzenia „Szarotek”. Sosnowiczanie najpierw sędziowie odebrali im punkt w meczu z liderem, a ostatnio piłkarskim wynikiem pokonali torunian. Unia w Sanoku zakończyła serię dziewięciu zwycięstw z rzędu. Czy team Krystiana Dziubińskiego dostał zadyszki? Już z Podhale w ostatniej chwili zerwał się ze stryczka.
No i gospodarze rozpoczęli jakby byli jeszcze w szatni. Nim się obudzili, to po 4 minutach przegrywali już 0:2. Oświęcimianie atakowali, goście grali z kontry. Gospodarzom udało się zdobyć kontaktowego gola 44 sekundy przed przerwą. Autorem gola był niezawodny kapitan unitów Krystian Dziubiński. On dał sygnał do zmiany scenariusza i w drugiej tercji jego koledzy z drużyny dzielili i rządzili na tafli. Sosnowiczanie nie rezygnowali i e 56 minucie Wasiljew zdobył kontaktowego gola. Trener Zagłębia wycofał bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł wyrównania.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Krzysztof Garbacz