Choćby z jednej z prostej przyczyny; jedni poszukują właściwej ścieżki do zwycięstw, zaś inni nie ustabilizowali jeszcze formy. Niemniej pierwsza runda pokazała, że w tym sezonie będzie się wiele działo. Są powody do zadowolenia, ale i do zmartwień.
Nas najbardziej interesuje postawa „Szarotek”, które do zamknięcia pierwszej rundy potrzebują rozegrania meczu z Tychami. Ten odbędzie się we wtorek 12 października. Mecze sparingowe podopiecznych Andrieja Gusowa napawały optymizmem. Wydawało się, że po ograniu oświęcimian jego podopieczni są na dobrej drodze, by - mimo odmłodzonego składu – namieszać wśród możnych. Jednak szkoleniowiec Podhala przed pierwszym rzuceniem krążka ligowego dmuchał na zimne, wiedział, że mecze kontrolne to inna bajka niż ligowe boje. – Naszym celem jest awans do play off – zapowiadał przed sezonem. Realnie oceniał drużynę. Kibice po wysokich przegranych 2:10 z Zagłębiem i 0:10 z JKH mogą czuć się rozczarowani i zniecierpliwieni, ale….
Ruch działaczy skierowany na swoich wychowanków nosił w zarodku takie niebezpieczeństwo. Nowotarżanie nie są potentatami finansowymi. Wszyscy doskonale wiedzą, że jako ostatni otrzymali licencję na grę w PHL. By wrócić na właściwe tory potrzeba czasu, cierpliwości i spokoju w pracy. Nerwowe ruchy w tym nie pomogą. Robert Kalaber z JKH kilka lat pracował na to, by jego wychowankowie wzmocnieni dobrymi obcokrajowcami sięgnęli po mistrzowski tytuł, po Puchary Polski i Superpuchar oraz możliwość gry w Lidze Mistrzów. Warto przytoczyć jego słowa po meczu jego zespołu w Nowym Targu.
- Mam olbrzymi szacunek dla Podhala. Wiem, że teraz w Nowym Targu nastały trudne czasy, ale za 2-3 lata praca z młodzieżą na pewno zaprocentuje, tak jak to miało miejsce w Jastrzębiu. Podhale jest na dobrej drodze by się za jakiś czas odbudować. Teraz potrzeba spokoju, cierpliwości i zrozumienia, zarówno dla trenera Gusowa jak i dla tych młodych chłopców – powiedział Robert Kalaber.
Przed zespołem mnóstwo pracy
Przed Andriejem Gusowem na pewno mnóstwo pracy, ale ten szkoleniowiec nigdy nie bał się ciężko pracować, nie tylko w obecnej roli, ale pamiętamy go z występów w koszulce z szarotką na piersi. Tę nowotarską maszynę trzeba naoliwić, podregulować. Runda dała mu wytyczne, pokazała słabe strony.
* Odpowiedzialność – to klucz. W grze jego podopiecznych podczas gier w przewagach jej brakuje. Starta siedmiu goli to wstydliwy wynik, w siedmiu meczach!. Średnia jeden gol na mecz! W dodatku błędy popełniali zawodnicy z doświadczeniem, na których trener najbardziej liczy.
* Gra w obronie – to kolejny kamyczek do ogródka zespołu. Są nieraz irytujące i znowu zawodzą rutyniarze. Mają problemy z rozegraniem akcji ofensywnej. Krążek przechwytują przeciwnicy i robi się gorąco pod bramką. Wróble na dach ćwierkają, że w tej formacji może któryś za graczy stracić posadę.
* Skuteczność – wystarczy popatrzeć na ostatnie dwa spotkania, w których żadnemu z atakujących nie udało się pokonać bramkarzy przeciwnika. 122 minuty i 5 sekund tyle upłynęło od zdobycia ostatniego gola. Zawodzą obcokrajowcy. Franek podczas pierwszego pobytu w Podhalu był snajperem co się zowie. „Franek łowca bramek” – mówiono na niego, nawiązując do popularnego Frankowskiego w futbolu. Franek zaciął się już w Cracovii i częściej grzał ławę niż przebywał na lodowej tafli. W pierwszej rundzie jeszcze nie zdobył gola. Bondaruk w sparingach, gdy grał w parze z Nowożyłowem prezentował się znacznie lepiej. Na koncie ma tylko trzy gole. Nowy nabytek Pugołowin bez przygotowania i z zerowym bilansem goli. Grał jednak mniej niż wspomniani kompani. To młodzi Fabian Kapica i Adrian Słowakiewicz mają już na koncie po dwa trafienia.
A co słychać u rywali?
GKS Katowice zanotował najmniej strat. Katowiczanie pod kierunkiem trenera Jacka Płachty zbierają pochlebne recenzje. z Przyjemnością ogląda się ich akcje ofensywne, a Grzegorz Pasiut jest czołową postacią zespołu. Na razie wydaje się, że dokonano trafnych transferów. Carl Hudson, Kanadyjczyk z włoskim paszportem oraz Rosjanin Aleksandr Jakimienko sprawiają solidne wrażenie i doskonale uzupełniają rodzimych obrońców. A z przodu z dobrej strony pokazali się: Szwed Anton Eriksson oraz Finowie Matias Lehtonen i Joona Monta. – Jeszcze za wcześnie na pochwały. Na razie niewiele dokonaliśmy – słychać głosy z katowickiego obozu.
Najbardziej markotni byli hokeiści z Oświęcimia, gdzie nakłady finansowe na drużynę były odwrotne do wyników, ale – po ograniu Kartowic w ostatniej kolejce – wszystko wskazuje na to, że biało-niebiescy wkroczyli na właściwe tory. Tyszanie też zaczęli sezon nie nadzwyczajnie, grają w kratkę i zajmują dopiero szóstą lokatę, ze stratą aż siedmiu punktów do lidera, ale mają mecz zaległy z „Szarotkami”. Zespół JKH Jastrzębie tez nie zachwyca jak w poprzednim sezonie. Jastrzębianie po zdobyciu złotego medalu opuściło aż 9 zawodników, w tym 7 napastników i to z dobrymi celownikami. Skład został uzupełniony, a na jego zgranie potrzeba czasu. – Potrzeba cierpliwości – powtarza dyrektor sportowy, Leszek Laszkiewicz.
Zagłębie przed sezonem wzmocniło skład i jest po każdym meczu chwalone za postawę, ale z tego punktów nie przybywa. Torunianie zaliczają udany początek sezonu i znów są w ścisłej czołówce. W grodzie Kopernika też dokonano ciekawych transferów. Praca Marka Ziętary w Sanoku przynosi efekty. Z jego zespołem każdy musi się liczyć. Oglądałem trzy mecze tego zespołu i muszę przyznać, że mi zaimponował. Świetnie wkomponowali młodzi z doświadczonymi zawodnikami. Zaś na stranieri można liczyć. No i pozostały nam jeszcze „Pasy”. te jakby cichaczem wdrapały się na drugie miejsce. Znowu pierwsze skrzypce w zespole gra niezawodny pod bramką przeciwnika, wychowanek nowotarskiego hokeja, Damian Kapica.
Stefan Leśniowski